Couchsurfing: Darmowy nocleg i fantastyczny seks nie tylko w stolicy Francji

Anita Czupryn
Czasem może być lepiej niż w pięciogwiazdkowym hotelu, a czasem trzeba zadowolić się skromną karimatą rozłożoną w przedpokoju. Couchsurferzy nie są wybredni. Znaleźli sposób na tanie podróżowanie po świecie - pisze Anita Czupryn

W warszawskim klubie "Niespodzianka" przy Marszałkowskiej 7 Lucyna, 24-letnia studentka fotografii i podróżniczka pojawiła się po godzinie 21. Był czwartek 24 stycznia 2013 r. Spotkanie już trwało. Przyszło jakieś 20 osób. W większości młode, międzynarodowe towarzystwo. Wszyscy mnóstwo podróżują po świecie. Tacy bogaci? Ależ skąd. Korzystają po prostu z couchsurfingu (ang. szukanie kanapy) - śpiąc za darmo u obcych ludzi.

Na pomysł oferowania bądź znalezienia darmowego noclegu we własnym domu czy mieszkaniu wpadł dziesięć lat temu Amerykanin Casey Fenton. Założył stronę internetową (www.couchsurfing.org), początkowo dla znajomych i znajomych znajomych. Idea szybko znalazła entuzjastów. Dziś strona liczy kilka milionów użytkowników pochodzących z chyba wszystkich zakątków świata. I wciąż rejestrują się nowi. Ba, powstają też podobne serwisy, na przykład Bewelcome czy Hospitalityclub.

- Rejestracja jest szybka, jak wszędzie, ale żeby tak naprawdę dobrze w tym funkcjonować, trzeba dokładnie (i najlepiej ciekawie) wypełnić swój profil. A są tam rubryki w stylu "Najbardziej niesamowita rzecz, jaką widziałem albo robiłem". Podaje się ogólne informacje o sobie, zainteresowania, znajomość języków, jakie się ma doświadczenia z CS (czyli couchsurfingiem), jakie kraje się odwiedziło, a jakie zamierza. No i odnośnie do samej "kanapy": można zamiast zaoferowania komuś noclegu wybrać opcję "tea/coffee", czyli zaoferować wyjście do kawiarni. Można wybrać też "maybe". No, ale jak się już oferuje spanie, trzeba opisać dokładnie, czy to kanapa w osobnym pokoju, czy polówka w sypialni właściciela, a może tylko materac. Na profilu można też dodawać zdjęcia - wyjaśnia Lucyna.

- Na swoim profilu dla uwiarygodnienia warto mieć przyjaciół, dodanych do friends list. Zwykle są to osoby, które poznało się osobiście, rodzina, znajomi, ale też takie, którym spodobał się twój profil, i jak na Facebooku, zaprosiły cię do grona znajomych.
Najważniejsze jednak są referencje - wystawia się je samemu osobie, u której korzystało się z darmowego zakwaterowania, albo otrzymuje od tych, którzy spali u ciebie czy też ty ich odwiedziłaś - mówi couchsurferka.

Osobom bez przyjaciół i referencji ciężko znaleźć nocleg. Bo tacy nie budzą zaufania. A idea tego portalu polega na zaufaniu. I choć to brzmi nieprawdopodobnie, couchsurfing tak wspaniale działa właśnie dzięki obopólnemu zaufaniu. Bo ktoś, kto otrzymuje negatywne referencje, szybko wypada ze społeczności.

Róża w styczniu ubiegłego roku w ramach programu Erasmus wyjechała na pół roku na studia do Nicei. Początkowo zamieszkała w hotelu, wiosną udało jej się wynająć mieszkanie w kamienicy. Głównym meblem był couch. - I wtedy przypomniałam sobie, że zawsze chciałam to zrobić: zapraszać i przyjmować u siebie ludzi z całego świata - opowiada.

Założyła konto, zaznaczyła, że chętnie przyjmie gości. Chociaż couchsurfing działa jak organizacja non profit i rejestracja jest bezpłatna, dla bezpieczeństwa można potwierdzić swoją tożsamość płacąc kartą 20 euro. Wówczas administratorzy portalu mają potwierdzone dane. - Kiedy się jedzie do kogoś po raz pierwszy albo przyjmuje u siebie kogoś po raz pierwszy, warto podać znajomym adres, nazwisko nieznajomego, z którym masz się spotkać. Przezorny zawsze ubezpieczony - mówi Róża.
Okazało się, że Lazurowe Wybrzeże wiosną to prawdziwa gratka dla podróżników. I się zaczęło. Róża przez kilka miesięcy non stop miała gości. Pierwszym był serbski reżyser. Przyjechał na jedną noc, został na dłużej. - Znajomi dziwili się, że biorę do domu faceta. Ale jego profil nie budził żadnych wątpliwości. Za to teraz, jak się wybiorę do Serbii, mam gdzie mieszkać - śmieje się.
Potem odwiedziła ją para z Turcji. Poznali się na CS. Wolontariusze. On mieszkał w Wenecji, ona na północy Francji. - Nigdy nie znałam nikogo z Turcji. Okazało się, że spotkałam bratnie dusze - mówi.
Potem przyjechały do niej dwie Niemki. Dostały grant z Unii Europejskiej i realizowały projekt o czekoladzie. Jeździły po francuskich fabrykach czekolady, próbowały jej, robiły wywiady z dyrektorami. - Bardzo były grzeczne, czyściutkie, gotowały obiady, zmywały, nic nie musiałam robić. Pojechały do Antibes, miały tam zarezerwowany nocleg u innego hosta. Nagle dzwonią: "Róża, możemy do ciebie wrócić? U tego hosta nie jest tak fajnie jak u ciebie. Możemy wrócić?" - Wracajcie - odpowiedziała.

Potem zapowiedzieli się dwaj Rumuni. - Przyjmiesz ich? Chyba zwariowałaś - popukała się w głowę jej koleżanka Rumunka. - A okazali się fantastyczni. Jeden początkowo mrukliwy, ale kiedy pogadaliśmy, okazało się, że jego mama choruje i dlatego jest trochę przybity.

Róża o swoich couchsurferach opowiadała mamie na Facebooku: "We wtorek przyjeżdża do mnie kolejny couchsurfer. Oznajmiłam mu, że nie ma elektryki, ciepłej wody, kuchenki i lodówki, a w Nicei pada deszcz. Chyba jest największym optymistą świata. Powiedział: Jestem z Irlandii, więc mam poczucie humoru i jestem przyzwyczajony do deszczu".

Mamie, dziennikarce z Warszawy, która uprawia couchsurfing nieformalny (często nocuje u siebie znajomych i znajomych znajomych) nie przyszło do głowy, aby przestrzec córkę przed kontaktami z obcymi mężczyznami z Irlandii. Zaniepokoiła się czym innym: "A dlaczego ty, córcia, nie masz tego prądu i wody?".
A Róża beztrosko: "Nie mówiłam ci? Już tydzień, jak prąd wysiadł; a że bojler na prąd, to woda zimna i nic nie działa, ani lodówka, ani kuchenka."

Ale couchsurferowi z Irlandii widać to nie przeszkadzało. Róża zdawała mamie krótkie relacje: "Przepraszam cię, nie mam teraz czasu na Facebooka. Dziś z moim couchsurferem jedziemy na obiad do Monako. Johny z Irlandii cię pozdrawia. Jest u mnie dopiero tydzień, ale oboje czujemy, jakbyśmy się znali od wieków".

Róża sama też korzystała z noclegów u obcych. Poleciała na warsztaty do Brukseli. Jej hostem okazał się sympatyczny chłopak. Pracował w Parlamencie Europejskim. - Odebrał mnie z dworca, zaprosił na piwo. Miał mały pokoik, oddał mi swoje łóżko, a sam spał na podłodze.

Na spotkaniu couchsurferów w "Niespodziance" Lucyna podeszła od razu do dziewczyny o egzotycznej urodzie. Okazało się, że Koreanka. Dużo korzystała z CS, na kilka lat zatrzymała się w Warszawie. Znalazła pracę w korporacji. - Kiedy się szuka noclegu, trzeba uważnie czytać profile. W tym szukaniu pomaga też kobieca intuicja. Ale zdarza mi się zaprosić do siebie osobę początkującą na portalu, bez referencji. Bo ważniejsze jest dla mnie, co ten człowiek ciekawego o sobie napisał, jakie zdjęcia zamieścił - dzieli się doświadczeniami Koreanka.
Emilia, choć jest doświadczoną couchsurferką, na tego typu spotkania jak to w "Niespodziance", przychodzi rzadko. - Są nudnawe. Wolę sedno idei portalu: poznawać ludzi, podróżując lub goszcząc ich u siebie - mówi Lucynie.
Lucyna swój profil założyła w 2007 roku. Z couchsurfingu po raz pierwszy skorzystała będąc w czeskiej Pradze. - Dwie noce na kanapie w przedpokoju. Szału nie było, ale było sympatycznie. Mój host (tak nazywany jest gospodarz udostępniający nocleg) i jego dziewczyna pokazali mi miasto. Z coucha korzystałam też w Polsce - byłam w Poznaniu, nie miałam kasy na schronisko, zatrzymałam się u polsko-angielskiej pary. Sama też gościłam ludzi - przyjechał do mnie chłopak z Meksyku, puszczał świetną meksykańską muzykę. Drugi był Francuzem, piliśmy wino, gadaliśmy o życiu i tym razem ja z kolei puszczałam mu polskie zespoły (Pidżamę Porno) i tłumaczyłam mu ich teksty na angielski - opowiada Lucyna.

Przekrój podróżników i hostów jest naprawdę różnorodny. Często są to osoby młode, studenci albo młodzi pracujący, ale zdarzają się też bezrobotni na zasiłku i dojrzali ludzie. Ci, którzy tylko goszczą u siebie obcych, mówią, że choć sami nie wyjeżdżają w świat, to świat przyjeżdża do nich. Bo też i wszyscy mają jedną wspólną cechę: są otwarci na innych ludzi, inne kultury, lubią dowiadywać się czegoś nowego o świecie.

- Miałaś jakieś negatywne doświadczenia? - pyta Lucyna Emilkę. - Coś takiego zdarza się niezmiernie rzadko. Historia, jaka mi się przydarzyła, wynikała w sumie z mojej naiwności. Znalazłam się za granicą w pewnym mieście, gdzie tylko jedna osoba zaoferowała mi nocleg. Facet nie miał żadnych referencji. Pomyślałam - zaryzykuję. Nie doszło do żadnego gwałtu ani nic takiego, ale było to bardzo stresujące. Mój host mieszkał w dość dużym domu. Było tam kilka sypialni, ale mimo to nalegał, żebym spała w jego. Jakoś go przekonałam, że jednak wolę spać sama. Przez cały czas pił piwo, palił papierosa za papierosem, no i zaczął mi mówić, że mu się podobam, składał propozycje. Kiedy poszłam spać, dzwonił do mnie, potem pukał do drzwi. Prawie w ogóle nie spałam tamtej nocy, byłam gotowa, by w każdej chwili uciec. I wczesnym porankiem, kiedy było cicho w domu, po prostu wyszłam, nawet nie zostawiając mu żadnej kartki. A później tego dnia wysłał mi SMS, że przeprasza, że się tak zachował, że nic złego nie chciał. Jednak jak wróciłam do Polski, napisałam mu negatywną opinię na profilu. Myślę, że to jest ważne, żeby tak robić, a nie machać na takie zachowania ręką - opowiada Emilia.

Co prawda kumpelka Lucyny parę razy słyszała, że ludzie na couchsurfing mówią sexsurfing. Jeśli jednak seks się zdarza, to jest spontaniczny i za obopólną zgodą. - A wtedy i referencje, jakie się wystawia, są pozytywne, a o szczegółach wyjazdu nie trzeba opowiadać - śmieje się Lucyna. Jej zdaniem przygodom seksualnym sprzyjają dwa czynniki: to, że przytłaczająca większość ludzi jest młodych, i to, że jak się jest w podróży, to wtedy działa podobny mechanizm, jak na słynnych wyjazdach integracyjnych czy delegacjach - hamulce puszczają i ma się ochotę przeżyć namiętną przygodę. - Może też decyduje i to, że jednak z CS korzystają w pewnym stopniu specyficzne osoby. Mam na myśli osoby z różnymi pasjami, kochające podróże, otwarte na świat i ludzi. Takie osoby są po prostu pociągające - mówi Lucyna.

Ona nie zakładała seksu, kiedy jesienią wybrała się autostopem do Paryża. Jej host okazał się dobrze zarabiającym panem w średnim wieku. Miał mieszkanie w dobrej dzielnicy. Na Lucynę czekał osobny pokój.
- Był bardzo miły, troskliwy, ale nie nazbyt, żebym miała się czuć niekomfortowo. Po kolejnym dniu zwiedzania, kiedy wieczorem wróciłam na nocleg, przywitał mnie w korytarzu i tak po przyjacielsku objął mnie w pasie. Od słowa do słowa i zdarzył się pocałunek. - Niczego nie oczekuję, nic nie musimy robić - zapewniał. - A ja mam ochotę - odpowiedziała nieoczekiwanie Lucyna. - No i było naprawdę świetnie - opowiada, a oczy jej błyszczą na wspomnienie gorących chwil z Francuzem.
Couchsurferka Emilia mówi Lucynie, że nie jest osobą, która szuka seksu na jedną noc. No, ale romanse jej również się przydarzały. Raz był to przystojny Hiszpan, u którego spała, a potem przez jakiś czas tworzyli parę. Obecnego chłopaka - Włocha - też poznała dzięki CS.

W czwartkowy wieczór do "Niespodzianki" przyszło sporo cudzoziemców. Co zaskakujące - większość z nich nie korzystała jeszcze z CS. Ale słyszeli tyle pozytywnych opinii, że też chcieliby spróbować. Amerykanin Phil zwierza się Lucynie, że myśli o zaproszeniu kogoś do siebie. Lucy próbuje ciągnąć za język dwóch Włochów - czy mieli jakieś łóżkowe przygody. - Co ty - mówi. - Co niedzielę chodzę do kościoła, Biblię czytam. - Gada jak Berlusconi - mrugnął do Lucy jego kolega. - Ja jednak korzystam z couchserfingu, a nie sexsurfingu - Tomasz obrusza się na pytanie Lucy. Po chwili jednak otwiera się: - W Londynie poznałem faceta z CS, u którego na profilu referencje piszą wyłącznie dziewczyny. Zdradził mi, że celowo zaprasza do siebie tylko dziewczyny, bo w 90 proc. udaje mu się zaciągnąć je do łóżka. - Oczywiście, nie wiadomo, na ile ten londyńczyk przesadzał, przechwalając się przed innym facetem - wzrusza ramionami Tomasz.

Couchsurferzy nie lubią niepotrzebnie wydawać pieniędzy. Jeśli podróżują, to najczęściej autostopem, spanie mają za darmo, więc są w stanie utrzymać się w każdym rejonie świata. Lucyna jadąc w listopadzie do Francji, zatrzymała się w małej, starej wiosce między Hannoverem a Magdeburgiem. Dom można tam kupić już za kilka tysięcy euro. - Musisz tam pojechać, musisz poznać tych niesamowitych ludzi - mówi. Spała w domu małżeństwa, które wychowuje niepełnosprawne dziecko. Dom wciąż w remoncie, ale najfajniejsza jest kuchnia: cała w drewnie, z mnóstwem ziół, gdzie wegetariańskie potrawy gotuje się na prawdziwym ogniu, a organiczne warzywa rosną w ogrodzie.

Jak się jest w podróży, to wtedy działa podobny mechanizm jak na słynnych wyjazdach integracyjnych czy delegacjach - hamulce puszczają i ma się ochotę przeżyć namiętną przygodę

- Wszystko to obfotografowałam - opowiada. Bo dla niej couchsurfing stał się czymś więcej - dzięki niemu realizuje własny, długoterminowy, ale twórczy projekt fotograficzny. - Fotografuję wszystkie miejsca, w których i na których śpię: domy, mieszkania, ale też łóżka, materace, dywan zawalony bambetlami. Dla ludzi, którzy nie korzystali jeszcze z CS, może być to pomocne. Zobaczą, jak to naprawdę wygląda - czasem elegancko i komfortowo, a czasem bardziej spartańsko. Ale to nie znaczy, że jak nie ma luksusów, to jest niewygodnie. Na karimacie też jest OK. Ważniejsze są inne rzeczy - mówi z przekonaniem. Na przykład to, że w świecie pełnym pokazywanej przez media przemocy jest taka sympatyczna, otwarta i życzliwa wyspa jak couchserfing.

Anita Czupryn

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

N
Natali
Ja tam wolę korzystać ze sprawdzonych noclegów. Polecam poszukać na nocujznami.pl, mają naprawdę tanie i ciekawe oferty.
K
Kamil
Witam przenocuje 1 chetna osobę w Kaliszu . 609353004
J
Justa
korzystałam już wielokrtonie z tego serwisu i nie moge powiedzieć złego słowa. Najlepsze było życie z włoską rodziną. Przez chwilę można było się poczóć jak jej członek.
Gorąco polecam
J
Jola
W ubiegłym roku byłam na 4 miesiące w USA. Kupiłam bilet w promocyjnej cenie w serwisie why not fly i oczywiście, z powodu mocno ograniczonego budżetu korzystałam z CC i to super opcja, poznałam mnóstwo ciekawych ludzi. I wbrew pozorom to naprawdę bezpieczne.
s
studentka asp
zostałam przez coś ukąszona, a potraktowana przez domowników jak jakiś przestępca.
Wróć na i.pl Portal i.pl