Zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenia w szkołach. Uczniowie na przerwach idą na hot dogi

Maciej Kałach
Wtorkowe przedpołudnie w ZSP nr 3 w Łodzi. Agnieszka Piec, zamiast prowadzić  sklepik, zbiera podpisy pod petycją w sprawie zwołania nowych konsultacji odnośnie do listy dozwolonych produktów
Wtorkowe przedpołudnie w ZSP nr 3 w Łodzi. Agnieszka Piec, zamiast prowadzić sklepik, zbiera podpisy pod petycją w sprawie zwołania nowych konsultacji odnośnie do listy dozwolonych produktów Grzegorz Gałasiński
Śmieciowe jedzenie zniknęło ze szkół. Jest tuż za rogiem. Dyrektorzy nie wiedzą, co robić. W łódzkim technikum prowadząca sklepik zbiera podpisy w sprawie zmian w prawie.

Oblężone przez młodzież dyskonty i "Żabki" w pobliżu szkół, tatusiowie donoszący kanapki na lekcje 20-letnim uczniom oraz dyrektor rozważający wezwanie na pomoc modnych w Łodzi food trucków (czyli barów w furgonetkach lub kamperach). Oto niektóre skutki wprowadzenia zakazu sprzedawania tzw. śmieciowego jedzenia w oświatowych placówkach, który obowiązuje od 1 września.

Największe dylematy mają dyrektorzy techników i ogólniaków.- Od tygodnia uczniowie przychodzą do mojego gabinetu i pytają, czemu oni, w połowie przypadków dorośli ludzie, stracili możliwość decydowania, co mogą zjeść w szkole - mówi Janusz Bęben, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Łodzi (na granicy starego Widzewa i Śródmieścia).

W technikum Janusza Bębna właściciel sklepiku umowy ze szkołą nie zerwał, ale zawiesił działalność.

- Wobec tego młodzież uprzejmie informuje mnie, że będzie łamać zakaz opuszczania terenu placówki, aby kupić hot doga na stacji benzynowej za ogrodzeniem - opowiada dyrektor Bęben. - A po drugiej stronie ulicy jest "Żabka", której personel cieszy się podwójnie, bo oprócz mojej szkoły za rogiem jest także gimnazjum... Chyba w obecnej sytuacji najbezpieczniej i w zgodzie z przepisami byłoby sprowadzić pod szkołę samochód z jedzeniem, który prowadziłby handel tuż za furtką placówki.

Faktycznie, wczoraj przed południem pod najbliższą "Żabką" kłębił się tłumek wyrośniętych nastolatków. Zresztą w innych punktach Łodzi też można zaobserwować wycieczki gastronomiczne - młodzieżą bywa wypełniony np. McDonald na Widzewie Wschodzie, a duża część szkolnej klienteli bierze zestawy na wynos.

Jednak w przypadku ZSP nr 3, uczniowie domagają się wznowienia działalności przez sklepik w szkole. Wraz z rodzicami i kadrą technikum zebrali przez dwa ostatnie dni 300 podpisów pod ogólnopolską petycją, której autorzy domagają się zwołania konsultacji wokół listy dozwolonych w szkołach produktów.

Na liście widnieje podpis m.in. Sławomira Serafina, ojca ucznia ostatniej klasy technikum. - Zapomniał kanapek z domu, ma cały dzień zajęć, w szkole nic nie kupi, dlatego poprosił mnie, żebym podrzucił mu z domu - mówi ojciec 20-latka.

Agnieszka Piec, która aktualnie zawiesiła działalność sklepiku w ZSP nr 3 i zbiera podpisy pod petycją, tłumaczy, że wcale nie "zatruwała" młodzieży. - W ofercie były np. zupy z kateringu: rosół, pomidorowa, grzybowa. Ale solone, więc teraz zakazane - mówi Agnieszka Piec.

Jednak nie wszystkie sklepiki w łódzkich szkołach ponadgimnazjalnych są aktualnie zamknięte.
- Stary ajent zrezygnował w wakacje, nowy jest naszym absolwentem. Trzyma się listy dozwolonych produków. Zobaczymy, jak będzie - informuje Dariusz Jędrasiak, wicedyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi.

Zakazana sól i majonez


Dozwolone produkty w sklepikach Ministerstwo Zdrowia podzieliło na 14 grup (np. kanapki, mleko, warzywa, owoce). Czego nie ma na liście, jest zakazane (czyli np. napoje z dodatkami cukrów i substancjami słodzącymi, batony). To, co jest dozwolne, jest dokładnie opisane.

Przykładem są kanapki: tylko na bazie pieczywa razowego, pełnoziarnistego lub bezglutenowego. Wyliczono produkty, które można włożyć do kanapki - wśród serów nie ma topionych, przetwory mięsne muszą mieć co najmniej 70 proc. mięsa. W kanapce zakazne są sosy, w tym majonez, wyjątek to keczup (w przypadku którego zużyto nie mniej niż 120 g pomidorów do przygotowania 100 g produktu). Kanapek nie wolno solić - podobnie jak dań przygotowanych w stołówkach i w kateringu.

Z kolei herbaty, naparów owocowych i kawy (tylko zbożowej) nie wolno słodzić cukrem - można użyć miodu pszczelego.
Grupę soków (tylko warzywnych, owocowych lub owocowo-warzywnych, niedosładzanych) ogranicza zapis, że opakowanie nie może przekraczać 330 ml.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zakaz sprzedaży śmieciowego jedzenia w szkołach. Uczniowie na przerwach idą na hot dogi - Dziennik Łódzki

Komentarze 28

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

k
krzysiekxxx
rzeczywiście ajenci sklepików to bardzo silne lobby... ;-) Zejdź na ziemię kobieto i zobacz ilu rodziców robi dzieciom kanapki zgodnie z wytycznymi Ministra Zdrowia.
k
krzysiekxxx
Niezwykle mądre jest to,że do jednego worka wrzucili maluchów z przedszkola i praktycznie dorosłych uczniów ze szkół średnich. Mają własne palarnie ale nie mogą kupić drożdżówki czy zapiekanki. Gratulacje dla wyobraźni naszych polityków. Ludzie oderwani od rzeczywistości nie powinni kierować państwem i tworzyć prawa.Nawiedzone mamusie mogą robić kanapki z kiełkami soi swoim dzieciom lecz takich jest tylko kilka procent. Co z pozostałymi? Otóż będą robić kanapki ale z pieczywa białego ,z wędliną o zawartości 50% mięsa , z zawartością tłuszczu pow 10g itd itd... Dlaczego? Bo na takie produkty jest je stać. Ilość sklepików które spróbują się dostosować będzie tak mizerna że w skali kraju praktycznie zauważalna, za to sklepy w pobliżu szkół na pewno zwiększa obroty. Ale politycy będą zadowolonymi minami pieprzyc przed kamerami jak to zadbali o zdrowie dzieci a ta sama telewizja nadal będzie emitować reklamy czekoladek ,słodkich płatków i tym podobnych przeznaczonych dla dzieci i z wykorzystaniem dzieci. I gdzie tu edukacja? Hipokryzja w najczystszej postaci....
K
Kix
W moim mniemaniu ograniczenie możliwości zakupu słodyczy w szkołach jest słuszne, ale to, co jest napisane na liście dozwolonych produktów, to jest już jakaś kpina.. Kawa 'tylko zbożowa', użycie miodu do herbaty. Przecież miód jest droższy, nie wszyscy mogą sobie pozwolić na taki zakup. 'Prawdziwy' ketchup, pieczywo razowe, to także kosztuje więcej!

A problem żabek i tanich hot dogów za rogiem? Jak tutaj zadziałać? Może wprowadzić sprzedaż słodyczy za okazaniem dowodu.. hahahha..
i
ivo
Polak jedzie za granicę i posyła dziecię do szkoły , tam wykaz co ma jeść i czym popić, dostosować się potrafi jedynie co pozostaje to zdziwienie.Pytanie kto będzie łożył na leczenie otyłych i szczerbatych dzieci kto im zrobi w wieku 6-18 lat protezy. Brak wapnia i to choroby zębów i serca itd
Dlaczego 6 lat przecież któregoś dnia Mamuśka chciała w ramach NFZ wykonać protezę zębów u swej pociechy. Czym karmiła? Batonikami i colą czipsami .
W
W. Eg.
... hotdog to śmieciowe jedzenie. Przecież to zwyczajna parówka z bułką! Czy jeśli uczeń trzyma w jednej ręce bułkę i zagryza ją parówką trzymaną w drugiej ręce, to już nie jest śmieciowe jedzenie?
M
Mi
To ich prac a nie naciaganie. Zdajesz sobie sprawe ile kosztuje składka zus?1200 zl. Treść komentarza
M
Michał Lipek
Tylko jeden poseł z całego sejmu był przeciwko tej kretyńskiej ustawie. Niesamowite, jak ci ludzie na wiejskiej są krótkowzroczni.
A
Aka
A fajki możecie juz palić po skończeniu 18 ale nie w szkole. Szkoła ma wychowywać wiec jak chcesz palić, pic alko i jeść gowno to nie tam. Rozumiem ze jest sprzeciw bo zawsze jest jak sie cos narzuca ludziom. Nadal nie moge palić marychy w tym kraju ale akurat z tym sie zgadam ze szkoła to nie miejsce na naukę złych nawyków. Przyzwyczaicie sie z czasem.
L
L
musiałeś mieć ciężkie dzieciństwo, rodzicu, jak widać picie tranu ostro daje w czachę i później takie niedoroby żyją w świecie i szerzą swoje chore opinie
S
Stiff
Będąc w III klasie liceum mam prawo glosować, ale nie mam prawa zjeść tego na co mam ochotę. Współczuje wam politycy!
b
bojan
Szanowca Pani też nie jest od tego.
s
sabcia
no po prostu umrą z głodu bo zjedzą kanapkę z chleba pełnoziarnistego i wędliny z mięsą. a nie parówe z bułka.
czy wy nie widzicie ze dajecie sie nakręcac ajentom?
tu jest link do tego rozporzadzenia?
gdzie tam jest napisane ze zup nie mozna solić ? prosze przeczytać ostatni punkt załącznika nr 2
M
MArcin
Jeżeli państwo mówi co mamy jeść, co mamy pić, tzn że Ci rządzący są popi.... Nikt nikomu nie powinien zabraniac jedzenia! konstyntuacja ku..a!
M
Max
Duża winna w tym wszystkim tzw. "rodziców", którzy nie potrafią nauczyć kultury fizycznej swoich dzieci, tym tzw. "rodzicom" łatwiej zwalić problem na sklepiki szkolne sprzedające słodkie jedzenie.

Gratuluje tym para-rodzicom, oraz upośledzonym umysłowo wyborcą PO
Bravvvooo!
z
zet
szkoła to miejsce do nauki, a nie do obżerania się hamburgerami, pizzą i czym tam jeszcze. jest jeszcze coś takiego jak kanapki, które można wziąć ze sobą. jak Polak nie widzi przez godzinę żarcia, to dostaje małpiego rozumu. litości. hodujemy pokolenie grubasów i leni
Wróć na i.pl Portal i.pl