18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Marek Zając: Antidotum na starzejące się społeczeństwo to imigranci

Marek Zając redaktor
Sprawa wydaje się przesądzona. Biorąc pod uwagę niekorzystne zmiany demograficzne, ujemny przyrost naturalny i starzenie się społeczeństwa, Polska wstąpiła na drogę, którą już od dłuższego czasu kroczy - nomen omen - stara Europa.

Liczby mówią same za siebie: w 1950 roku nieco ponad 5 proc. obywateli stanowili Polacy i Polki, którzy ukończyli 65. rok życia. W 2050 roku będzie to już niemal jedna trzecia społeczeństwa. Skutki podobnych procesów ekonomiści z Międzynarodowego Funduszu Walutowego badali od lat 60. Empirycznie potwierdzili to, czego intuicyjnie domyśla się każdy, kto zna podstawowe reguły rządzące ekonomią.

Starzenie się społeczeństwa obniża dynamikę rozwoju gospodarczego i nakłady inwestycyjne, co wyraźnie widać po malejącym wzroście PKB per capita. Zmniejsza się również udział oszczędności w PKB, bo starsi ludzie pieniędzy już z reguły nie odkładają. Przeciwnie, skłonni są żyć z oszczędności zgromadzonych w poprzednich latach. I najważniejsze: budżet państwa zaczyna trząść się w posadach, bo wpływy z podatków od obywateli w wieku produkcyjnym maleją, a lawinowo rosną nakłady na emerytury i ochronę zdrowia.

Brak rąk do pracy wymusił na krajach Zachodu przyjęcie milionów imigrantów. Logicznie rzecz biorąc, Polska - jeżeli nadal będziemy starali się doszlusować do czołowych gospodarek świata - powinna w najbliższych dekadach wessać setki tysięcy gastarbeiterów, z których siłą rzeczy wielu zamieszkałoby między Odrą i Bugiem na stałe. Lekkie pióro eseisty powinno w tym momencie nakreślić kuszącą paralelę - porywający obraz rodzimych dziejów, gdy Rzeczpospolita nawet nie tyle Obojga, ile w gruncie rzeczy Wielu Narodów chlubiła się kulturową i religijną tolerancją.

Państwo bez stosów, konfederacja warszawska z 1573 roku. Liczne przypadki zgodnego współżycia w miastach i miasteczkach Polaków, Litwinów, Ukraińców, Rusinów, Żydów i Ormian. Przyjmowanie pod królewską opiekę wyznawców judaizmu, gdy w innych częściach Europy szalały pogromy, a inkwizycja tropiła rzekomo fałszywych przechrztów. Rusko-bizantyjskie freski na zamku w Lublinie, które namalowano z polecenia Władysława Jagiełly. Albo nieco późniejsza kaplica Świętokrzyska w katedrze na Wawelu pokryta polichromią przez artystów z Rusi. Przykładami i symbolami można sypać jak z rękawa.

To wszystko prawda, ale zarazem jedna tylko, ta gładsza strona medalu. Bo rzeczywiście, dwa bijące cywilizacyjnym blaskiem okresy w historii naszego narodu - Wiek Złoty i Wiek Srebrny - wiążą się z państwem, w którym jak w tyglu mieszały się i stapiały różne nacje, wiary i kultury. Ale przecież jedną z przyczyn upadku, w którym potem pogrążyła się i już się z niego nie wydźwignęła Rzeczpospolita szlachecka, były bezmyślność i bezradność w obliczu wyzwań, jakie niosło ze sobą - mówiąc językiem współczesnym - społeczeństwo multi-kulti.

Z czasem na sile zaczęły przybierać religijne niesnaski oraz tumulty podsycane i rozgrywane przez przyszłych zaborców. Z wieku na wiek nie tylko polskie państwo, ale również kultura słabła i gasła, co zahamowało procesy asymilacyjne. Jak unią personalną, a następnie realną udało się na trwałe związać Litwę z Koroną, tak zabrakło woli i pomysłu na Ukrainę, to zaś skończyło się krwawą jatką z Kozakami i wtargnięciem rosyjskich carów w domenę naszych interesów. I znowu przykłady, tym razem negatywne, można by mnożyć.

Oprócz tych lekcji z zamierzchłych dziejów warto też, byśmy wreszcie uczyli się na błędach Zachodu z ostatnich kilku dekad. Już dziś warto się np. zastanowić, co należy uczynić, byśmy za kilkadziesiąt lat z okien naszych domów nie musieli oglądać takich scen jak niedawno we Francji, gdy zbuntowały się imigranckie przedmieścia. Jaki model asymiliacji wybrać? Czy w przypadku stałego pobytu wymagać znajomości języka, o czym debatują obecnie Niemcy?

Na co stawiać: na drenaż mózgów z innych krajów, na dobrze wykształconych fachowców, a może również potrzebnych robotników nisko wykwalifikowanych? Czy po dziesięcioleciach życia w państwie narodowo jednorodnym jesteśmy mentalnie przygotowani na zmiany? A przede wszystkim, jak sprawić, by Polska była dla imigrantów krajem atrakcyjnym, by przyciągała ich jak magnes? Bo jeżeli nie przyjadą, może być z nami krucho.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl