Żeby adoptować dziecko zlecił zabójstwo rodziców

Wojciech Kopeć
Jerzy K. zlecił zabójstwo swojego przyjaciela Jacka F.
Jerzy K. zlecił zabójstwo swojego przyjaciela Jacka F. fot. Wojciech Matusik
55-letni policjant zlecił zabicie swego znajomego oraz planował zabicie jego konkubiny, by przejąć opiekę prawną nad córką kobiety.

Wczoraj po ponad dwóch latach procesu sąd skazał go na karę dożywocia. Jerzy K. będzie też musiał zapłacić 10 tys. zł nawiązki konkubinie ofiary jako częściowe zadośćuczynienie za doznane przez nią krzywdy.

Prawa ręka zleceniodawcy - jego rówieśnik Tomasz K., który bezpośrednio odpowiada za zbrodnię, trafi za kraty na ćwierć wieku. Jego kompani, andrychowscy Romowie: 30-letni Daniel P. i 47-letni Roman K. odsiedzą po 15 lat. Dwaj inni oskarżeni, którym zarzucono jedynie udział w rozbojach na ofierze i jego rodzinie, powędrują do więzienia na 5 i 3 lata.

- Oskarżony chciał zabić, a jego zbrodnicze postępowanie było zaplanowane - nie miał wątpliwości sędzia sprawozdawca Mirosław Baran.

- Zleceniodawca tej zbrodni decyzje podejmował świadomie i dobrowolnie. Jest godzien potępienia. Choć nie zabił sam osobiście, trudno szukać w tej sprawie okoliczności łagodzących. To była okrutna zbrodnia - dobitnie podkreślił sędzia.

Do mordu doszło w 2004 roku w Krakowie. Zajmujący się remontami mieszkań Jacek F. poznał Jerzego K., wykonując prace budowlane w jego domu. Mężczyźni i ich rodziny zaprzyjaźnili się, często się odwiedzali. Córka konkubiny Jacka F., 10-letnia wówczas Karolina, chętnie bywała w domu państwa K.

Były nadkomisarz z laboratorium kryminalistycznego Jerzy K. zapałał obsesyjnym uczuciem
do dziewczynki. Zaproponował Jackowi F. i jego konkubinie, by oddali mu ją na wychowanie. On miał zapłacić im 250 tys. zł i sfinansować operację ich drugiej, niepełnosprawnej córki. Para się nie zgodziła.

Na wiosnę 2004 roku Jacek F. i Edyta N. dwukrotnie zostali brutalnie napadnięci w swoim mieszkaniu przez nieznanych sprawców.

Tuż potem pojawiał się życzliwy pocieszyciel Jerzy K. Proponował, by Karolina przeprowadziła się
na jakiś czas do niego, gdyż - jak twierdził - w mieszkaniu napadniętych jest niebezpiecznie. Nie otrzymał na to jednak zgody.

Gdy konkubenci zaczęli podejrzewać policjanta o zorganizowanie napadów i zaczęli się przed nim ukrywać, Jerzy K. zlecił zabójstwo. Podstępnie zwabiony przez morderców Jacek F. został pobity
i skrępowany.

Bandyci wsadzili go do bagażnika. Według prokuratury, wyrok śmierci zapadł na parkingu przed Komendą Wojewódzką Policji w Krakowie, gdzie złoczyńcy przywieźli porwanego. Zszedł do nich Jerzy K. i zlecił pozbycie się przyjaciela.

Jacek F. został uduszony. Jego zwłoki zatopiono w Jeziorze Rożnowskim. 1 lipca 2004 roku wypłynęły na powierzchnię.

Jerzy K. nie przyznał się do winy.

- Kara jest słuszna. Sprawiedliwości stało się zadość - mówili na korytarzu sądowym po ogłoszeniu wyroku zapłakani rodzice zamordowanego Jacka F.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Żeby adoptować dziecko zlecił zabójstwo rodziców - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl