Kościół potwora spaghetti, czyli parodia religii, że aż strach

Marcin Zasada
W niebie są piwne wulkany, fabryka striptizerek (męskich i damskich, w zależności od upodobania), sernik i szerokopasmowy internet. Świat stworzyła postać przedstawiana jako makaronowy kołtun z parą pulpetów, a przodkami ludzi byli piraci. To nie senne widziadło, tylko fundamenty kultu Kościoła Latającego Potwora Spaghetii, który jest o krok od wpisania do rejestru związków wyznaniowych w Polsce. Jego wyznawcy od kilku dni organizują się również na Śląsku.

- Na założycielskim spotkaniu w Katowicach było kilkanaście osób, ale na przykład na facebooku mamy już kilka tysięcy sympatyków - mówi Marcin Myćka, rzecznik prasowy KLPS na Śląsku. - Poparcie nam rośnie, ale kościołów budować nie zamierzamy.

Dla nich parodia religii to, jak mówią, protest przeciwko zaburzeniu proporcji w relacjach państwa i kleru, a przy okazji - dobra zabawa. Według przedstawicieli duchowieństwa, to zabawa groźna, a jej autorom proponują… badania psychiatryczne. Tyle dobrze, że nic niebezpiecznego w działalności czcicieli potwora spaghetti nie widzą specjaliści od walki z sektami (Dariusz Pietrek ze Śląskiego Centrum Informacji o Sektach: "Dopóki religijne wygłupy nie przyciągną ludzi, którym nie tylko wygłupy będą w głowie, nie ma obaw. To nie jest sekta"). Tym bardziej, że to nie pierwszy przypadek, gdy ludzie wierzą w rzeczy, jakie nie śniły się prorokom.

Dziwaczne religie, a raczej parodie religii, od kilku lat robią furorę na całym świecie. W trakcie niedawnych protestów w sprawie ACTA, w Szwecji powstał Kościół Ściągających z Internetu, który za święte uznaje klawiaturowe skróty "Control+C" i "Control+V". Jediizm, czyli kult kosmicznych rycerzy z "Gwiezdnych wojen" jest jedną z najliczniejszych grup wyznaniowych w Nowej Zelandii (53 tys. wiernych, czyli 1,5 proc. populacji kraju). W internecie, również w Polsce swoich czcicieli rekrutuje ruch o nazwie dudeizm, zwany po polsku "tumiwisizmem", którego podstawą jest filozofia zawarta w filmie braci Coenów "Big Lebowski". Za 10 dolarów można nabyć w sieci np. biblię dudeistyczną. Wśród innych kuriozalnych religii, można wymienić kościół wyznawców Diego Maradony (nowa era świata liczona jest od narodzin piłkarza), Kurta Cobaina (hymnem wiernych jest utwór Nirvany "Serve the Servants"), niewidzialnego różowego jednorożca czy… świętego pączka.

Kościół Latającego Potwora Spaghetti powstał w 2005 roku w Stanach Zjednoczonych po tym, jak student fizyki Bobby Henderson zaprotestował przeciwko nauczaniu w szkołach w Kansas kreacjonistycznej teorii stworzenia świata. W swoim liście do władz oświatowych argumentował, że równie racjonalna, jak wykładnia chrześcijańska, jest jego hipoteza o tym, że Ziemia powstała dzięki boskiej interwencji potwora spaghetti. Domagał się też m.in. nauczania o tym w szkołach. Z czasem zaczął tworzyć fundamenty nowej, absurdalnej religii, a prowadzony przez niego ruch zaczął zyskiwać sympatyków na całym globie. Dziś ich liczba to kilkaset tysięcy osób. Od roku wyznawcy niecodziennego kościoła, zwani pastafarianami, działają w Polsce.

- Dostaliśmy błogosławieństwo Bobby’ego Hendersona. Polski kościół szybko rozrasta się ku chwale Jego Makaronowatości - mówi Artur Mykowski, współzałożyciel KLPS w naszym kraju.

Wiadomość dla wszystkich, którzy nadal nie wierzą, że to wszystko dzieje się naprawdę: absurd to nieodłączna część działalności religii ze spaghetti potworem. To znaczy absurd w sferze dogmatów, bo instytucjonalnie ten anty-kościół jest zorganizowany i przemyślany. Ma swoją ewangelię (cytat: "Na początku było Słowo, a Słowem tym było "Arrrrr!"), swoich 8 przykazań, z których każde rozpoczyna się od "Naprawdę wolałbym byś nie…" (np. siódme: "Naprawdę wolałbym byś nie rozpowiadał ludziom wkoło że przemawiam do Ciebie. Nie jesteś aż tak interesujący. Zrozum to. Mówiłem Ci przecież byś kochał swych bliźnich, rozważ to") oraz święta: to najważniejsze przypada na 19 września (Święto mówienia niczym Pirat).

- Po latach bardzo ograniczonego poziomu różnorodności opcji kultu religijnego i bardzo konserwatywnego podejścia do kwestii wiary, również w Polsce zrodziła się tendencja do sprowadzania religii do absurdu. Mamy więc do czynienia z czymś na kształt happeningowej manifestacji ateizmu - uważa dr Rafał Garpiel, socjolog, specjalista od socjologii małych grup społecznych.
Co łatwo zrozumiałe, nie tylko dla chrześcijan, samo porównanie jakiegoś potwora spaghetti do Jezusa Chrystusa może być aktem skrajnie obrazoburczym. Z drugiej strony, jak podkreślają przedstawiciele KLPS, ich celem wcale nie jest wyśmiewanie katolicyzmu lub innych wierzeń.

- Z logicznego punktu widzenia, wiara w potwora spaghetti jest równie zasadna jak wiara w starszego pana na chmurce. Nie mamy na celu obrażać kogokolwiek, jeżeli ktoś się czuje dotknięty, to najwidoczniej musi popracować nad tolerancją dla odmiennych poglądów - uważa Mykowski.

Mimo takich wyjaśnień, przedstawiciele kościoła katolickiego nie widzą nic śmiesznego w działaniach kościoła potwora spaghetti. Ks Kazimierz Sowa, dyrektor telewizji Religia.tv, jest oburzony formą i treścią manifestów pastafarian.

- Nie traktuję tego poważnie. Albo to niesmaczny żart, albo objaw choroby, którą rozpoznać mogą tylko badania psychiatryczne. Polecam, NFZ uwzględnia takie przypadki - grzmi ks. Sowa.

Duchowny nie wyobraża sobie, by religia wykpiwająca religię została zarejestrowana jako związek wyznaniowy w Polsce. Tymczasem nie jest to wcale trudne i pastafarianie są o krok od zalegalizowania swojej działalności jako wspólnota religijna. Wniosek rozpatrywany przez ministerstwo administracji powinien zawierać m.in. potwierdzoną notarialnie listę co najmniej stu wyznawców, informacje o zasadach doktrynalnych i obrzędach, dane osobowe ludzi kierujących związkiem oraz jego statut. Kościół potwora spaghetti spełnia wszystkie te warunki.

- Zadbaliśmy o wszystkie formalności, zgodnie z wytycznymi ministerstwa. Spodziewamy się, że w najbliższych tygodniach otrzymamy oficjalne potwierdzenie założenia związku wyznaniowego - mówi Mykowski. Resort potwierdza, że procedura jest w toku.

Według Wojciecha Cejrowskiego, publicysty katolickiego, cały problem tkwi nie w istnieniu kościoła spaghetti, a… rejestru związków wyznaniowych. Jego zdaniem, założenie nowego kościoła, tak jak stowarzyszenia czy partii politycznej, nie powinno zależeć od decyzji organu władzy.

- Istnienie tego spisu prowadzi do takich głupich sytuacji, gdy aparat państwa zmuszony jest podpisywać się pod wnioskiem żartownisiów - mówi Cejrowski. - Gdyby nie trzeba się było nigdzie rejestrować wówczas ośmieszyć mogliby się jedynie organizatorzy pomysłów w stylu Latającego Kościoła Spaghetti.

Jakim cudem pastisz religijny znalazł podatny grunt na Śląsku, który zawsze był ostoją tradycyjnego pojmowania kwestii wiary? Prof. Adam Bartoszek, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego podkreśla, że i u nas zużywa się sfera sacrum. Dodajmy, że wśród sympatyków kościoła spaghetti w regionie, oprócz młodych ludzi, nie brakuje też 40-latków.

- Religijność Ślązaków została dawno zmitologizowana i ta mitologia przesłania nam faktyczny stan rzeczy - uważa prof. Bartoszek. - Szczególnie młodzi Ślązacy nie mają dziś żadnych skrupułów wobec kościoła katolickiego.
Chyba nie tylko oni. Kolejny przyczółek wiary w potwora spaghetti rośnie w Częstochowie. Tamtejsi pastafarianie w tym miesiącu już raz przemaszerowali alejami NMP.


*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kościół potwora spaghetti, czyli parodia religii, że aż strach - Dziennik Zachodni

Wróć na i.pl Portal i.pl