Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kik: "Czy można wzmocnić partię padliną polityczną?"

rozm. Piotr Brzózka
Andrzej Wiktor/Polska Press
Z prof. Kazimierzem Kikiem, politologiem, rozmawia Piotr Brzózka.

Ewa Kopacz konsekwentnie prowadzi kampanię wyborczą PO, strasząc powrotem do władzy PiS, aż tu nagle, któregoś pięknego dnia mówi, że jej kandydatem na posła będzie jeden z najbardziej wyrazistych symboli IV RP, członek rządu Jarosława Kaczyńskiego - Ludwik Dorn. Rozumie Pan coś z tego?

Straszenie PiS to schemat, który był skuteczny dwukrotnie, ale dziś skuteczny nie jest. Po pierwsze - to nie ta sama Platforma, po drugie - PiS się uczy. Na czele PO stoi dość emocjonalnie reagująca Ewa Kopacz, która nie jest liderem, jest po prostu mianowanym przez Donalda Tuska premierem. Natomiast to, co zdarzyło się ostatnio, czyli prezentacja Ludwika Dorna i Grzegorza Napieralskiego, jako kandydatów PO, to ilustracja innego zjawiska - całkowitej bezideowości partii politycznych. Można przechodzić z partii do partii, nie zmieniając specjalnie swoich poglądów. Wszystkie partie są pragmatyczne. Na tym bez-ideowym rynku politycznym - czy Dorn jest w PiS, czy jest w PO, to nie odgrywa zasadniczej roli. Taki transfer to jest wyraz bezradności Platformy. Partia nie ma już żadnych argumentów merytorycznych, nie jest zdolna do żadnych reform, a wewnętrznie jest podzielona. Jest też wyjałowiona ideowo, nie jest więc w stanie zaproponować konstruktywnej oferty. Ma tylko ofertę destruktywną.

Podobne ruchy kadrowe oglądaliśmy za Donalda Tuska. Tyle że wtedy było to interpretowane jako sprytna gra na skrzydłach - lewym i prawym. Dziś wygląda to jak akt desperacji.

Bo to jest akt desperacji. PO wykazuje, że przestała być partią ideową, a stała się partią władzy. Głównym celem jej grania skrzydłami jest nie reformowanie Polski, lecz utrzymanie się przy władzy, lub zminimalizowanie klęski. Rozpinanie PO od socjaldemokracji, przez liberałów, po konserwatystów, oznacza, że partia ta nie będzie zdolna do podejmowania decyzji. Ona się wewnętrznie ubezwłasnowolni. PO jest dziś trochę taka, trochę taka - czyli nijaka. Została tylko gra pozorów. Bo czy można wzmocnić partię, posiłkując się padliną polityczną? Napieralski to odpad ze sceny politycznej. Tak samo Dorn. To ludzie zmarginalizowani w swoich obozach. Czy oni mogą stanowić wartość dodaną jakiejkolwiek partii?

Wyborcy nie złapią się na ten lep?

To jest gra jedynie na ewentualne rozbicie elektoratów konkurencyjnych partii. Może się uszczknie trochę lewicy, trochę prawicy. Ale w oparciu o takich ludzi PO nie utrzyma władzy.

A jak to jest odbierane przez ludzi, którzy tworzyli PO, pracowali dla niej 15 lat, a teraz oddają miejsca na listach na rzecz niedawnych rywali?

To odbiera motywację zasłużonym dla Platformy ludziom, a przed elektoratem - odbiera to wiarygodność. To destrukcja, bezradne, chaotyczne ruchy wykonywane dlatego, że nie ma innego pomysłu. Osłabiajmy innych, może coś zyskamy. Ale to nie jest pomysł na Polskę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki