Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złoty pociąg" może być puszką Pandory. Koszt sporów prawnych może przekroczyć jego wartość

Redakcja
Złoto z Reichsbanku, zbiory Muzeum Berlińskiego, bezcenną kolekcję znaczków Poczty Niemieckiej, dzieła sztuki zrabowane w całej Europie Niemcy ukryli m.in. w kopalni soli w Merkers
Złoto z Reichsbanku, zbiory Muzeum Berlińskiego, bezcenną kolekcję znaczków Poczty Niemieckiej, dzieła sztuki zrabowane w całej Europie Niemcy ukryli m.in. w kopalni soli w Merkers U.S. National Archives
Gdzie jest złoty pociąg i co się w nim znajduje? Rozmowa z prof. Genowefą Grabowską, prawnikiem, specjalistą prawa międzynarodowego o problemach, jakie może nieść odkrycie złotego pociągu

Do kogo należą hipotetyczne skarby ze "złotego pociągu"?
Oczywiście do Polski, choćby ze względu na miejsce znalezienia mienia porzuconego. Wszystkie przedmioty, czy kopaliny wydobyte z ziemi należą według przepisów do państwa.

Ale to nie mienie porzucone, a całkiem świadomie ukryte.
Mimo wszystko traktujemy je jako porzucone, bo wiadomo, że właściciel się po nie nie zgłosi. Choćby dlatego, że w posiadanie ukrytych przedmiotów mógł wejść nielegalnie, na przykład w wyniku wojennej grabieży. Poza tym kto miałby się po nie zgłosić? Spadkobiercy III Rzeszy raczej nie. Dodatkowo pojawia się tu problem natury nie tyle prawnej, a moralnej. Czy odnaleziony w takich okolicznościach przedmiot pochodzący z przestępstwa należy do państwa polskiego, czy raczej powinien zostać zwrócony okradzionym.

CZYTAJ KONIECZNIE:
WOJSKO POLSKIE POMOŻE DOSTAĆ SIĘ DO ZŁOTEGO POCIĄGU

Nikt tego nigdy nie rozstrzygał?
Powszechnie znany jest przypadek tzw. Marmurów Elgina - rzeźb wywiezionych z Grecji do Anglii przez lorda Elgina, zresztą za zgodą okupujących wówczas Grecję Turków. Dziś rzeźby te eksponowane są w Londynie, a Grecy wciąż domagają się ich zwrotu. Prawo międzynarodowe w zasadzie odnosi się jedynie do zagrabionych dóbr kultury. Jeżeli w "złotym pociągu" znajdowałyby się zagrabione dzieła sztuki - one podlegałyby rozstrzygnięciom tej konwencji. Prawdopodobnie dlatego Rosja, niejako "na zapas", upomniała się o znaleziska. Wystarczyło, że gdzieś padła nazwa "Bursztynowej Komnaty". Takich roszczeń może być więcej i mam wrażenie, że ten "złoty pociąg" może się okazać puszką Pandory. Koszt obsługi sporów prawnych, jakie wynikną po jego ewentualnym odnalezieniu może być znacznie wyższy, niż wart jest hipotetyczny skarb.

A jeżeli pociąg zawiera depozyty banków wrocławskich wraz z dokumentacją: spisem, czy katalogiem zawierającym nazwiska właścicieli?
Oczywiście spadkobiercy wrocławian mogą się wtedy zgłaszać po swoje depozyty, a państwo polskie powinno je wydać po odliczeniu kosztów dotarcia do tych przedmiotów. Jednak ci spadkobiercy też będą musieli przedstawić niezbite i ewidentne dowody, że wydobyte z pociągu przedmioty do nich właśnie należą. To mogą być szczegółowe opisy przedmiotów, rodzinne zdjęcia z tymi przedmiotami... Nie może być tak, że ktoś zgłasza się z roszczeniem twierdząc, że jego przodek posiadał w depozycie jedną sztabkę złota. W pozostałych, uzasadnionych dowodami przypadkach takie depozyty należy zdecydowanie oddawać. Oczywiście z zastrzeżeniem zwrotu kosztów ich odnalezienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!