Jest Pan zaskoczony sensacyjną wiadomością o rzekomym zlokalizowaniu w Wałbrzychu pociągu ze skarbami III Rzeszy?
Leszek Adamczewski: W żadnym wypadku. Trudno, żebym był zaskoczony, gdyż pogłoski o takich skarbach znajdujących się na terenie obecnego województwa dolnośląskiego pojawiały się już wielokrotnie od początku lat dziewięćdziesiątych.
Tym razem to ma być fakt, a nie pogłoski. Znalazcy poinformowali o swoim odkryciu władze samorządowe...
Leszek Adamczewski: To także nic nowego. W połowie lat dziewięćdziesiątych w poszukiwania tak zwanego złotego pociągu oficjalnie zaangażowały się nawet polskie władze. Zawarto wtedy umowę z Władysławem Podsibirskim, który twierdził, że ma gwarantowane wskazania na lokalizacje tego skarbu w górze Sobiesz. Pisałem o tym przed laty w książce "W jaskini czarnoksiężnika".
Jak się skończyły tamte poszukiwania?
Leszek Adamczewski: Przekopano znaczną część góry i nic nie znaleziono.
Jedni twierdzą, że pociąg wypełniony jest złotem i kamieniami szlachetnymi, a inni dowodzą, że znajduje się w nich słynna Bursztynowa Komnata.
Leszek Adamczewski: To dywagacje. Często wynikające z niewiedzy i plotek. Bursztynowa Komnata niemal na pewno spłonęła w Królew-cu, po wkroczeniu do tego miasta Armii Czerwonej. Spotkałem się też z twierdzeniem, że w pociągu są kosztowności, które Niemcy przewieźli na terytorium Polski statkiem "Wilhelm Gustloff" zatopionym w 1945 roku. Tymczasem w czasie wojny statek ten nigdzie nie wypływał. To przykład na to, że poszukiwaczom sensacji brakuje często podstawowej wiedzy historycznej.
W swoje książce w 2006 stwierdził Pan, że "złoty pociąg" to legenda. Nadal Pan tak uważa?
Leszek Adamczewski: Od tamtego czasu jedynie upewniłem się w tym przekonaniu.
Dlaczego?
Leszek Adamczewski: Nie ma żadnych podstaw dokumentacyjnych, by twierdzić, że Niemcy ukryli jakiś pociąg ze skarbami. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, badałem dokumenty archiwalne, w tym także niemieckie.
To w oparciu o co różni domorośli poszukiwacze dowodzą, że skarb w pociągu istnieje? Są ponoć plany i wspomnienia osób z okresu wojny.
Leszek Adamczewski: Plany to rysunki wykonane przez osoby, które dowodzą istnienia takiego skarbu. Nie ma też żadnych relacji naocznych świadków.
Jeśli z poszukiwań w Wałbrzychu nic nie wyjdzie to będą kolejne "złote pociągi"?
Leszek Adamczewski: Jestem sceptykiem co do rezultatów poszukiwań. Ale legenda zapewne będzie trwała. I bardzo możliwe, że wskazywane będą kolejne lokalizacje.
Rozmawiał Krzysztof M. Kaźmierczak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?