Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złoty pociąg" to tylko legenda - mówi badacz wojennych tajemnic

Krzysztof M. Kaźmierczak
Leszek Adamczewski
Leszek Adamczewski Krzysztof M. Kaźmierczak
Leszek Adamczewski, poznański dziennikarz i pisarz specjalizujący się w tajemnicach II wojny światowej w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" mówi, że tajemniczy "złoty pociąg" ze skarbami III Rzeszy to tylko legenda.

Jest Pan zaskoczony sensacyjną wiadomością o rzekomym zlokalizowaniu w Wałbrzychu pociągu ze skarbami III Rzeszy?
Leszek Adamczewski: W żadnym wypadku. Trudno, żebym był zaskoczony, gdyż pogłoski o takich skarbach znajdujących się na terenie obecnego województwa dolnośląskiego pojawiały się już wielokrotnie od początku lat dziewięćdziesiątych.

Tym razem to ma być fakt, a nie pogłoski. Znalazcy poinformowali o swoim odkryciu władze samorządowe...
Leszek Adamczewski: To także nic nowego. W połowie lat dziewięćdziesiątych w poszukiwania tak zwanego złotego pociągu oficjalnie zaangażowały się nawet polskie władze. Zawarto wtedy umowę z Władysławem Podsibirskim, który twierdził, że ma gwarantowane wskazania na lokalizacje tego skarbu w górze Sobiesz. Pisałem o tym przed laty w książce "W jaskini czarnoksiężnika".

Jak się skończyły tamte poszukiwania?
Leszek Adamczewski: Przekopano znaczną część góry i nic nie znaleziono.

Jedni twierdzą, że pociąg wypełniony jest złotem i kamieniami szlachetnymi, a inni dowodzą, że znajduje się w nich słynna Bursztynowa Komnata.
Leszek Adamczewski: To dywagacje. Często wynikające z niewiedzy i plotek. Bursztynowa Komnata niemal na pewno spłonęła w Królew-cu, po wkroczeniu do tego miasta Armii Czerwonej. Spotkałem się też z twierdzeniem, że w pociągu są kosztowności, które Niemcy przewieźli na terytorium Polski statkiem "Wilhelm Gustloff" zatopionym w 1945 roku. Tymczasem w czasie wojny statek ten nigdzie nie wypływał. To przykład na to, że poszukiwaczom sensacji brakuje często podstawowej wiedzy historycznej.

W swoje książce w 2006 stwierdził Pan, że "złoty pociąg" to legenda. Nadal Pan tak uważa?
Leszek Adamczewski: Od tamtego czasu jedynie upewniłem się w tym przekonaniu.

Dlaczego?
Leszek Adamczewski: Nie ma żadnych podstaw dokumentacyjnych, by twierdzić, że Niemcy ukryli jakiś pociąg ze skarbami. Rozmawiałem z wieloma ludźmi, badałem dokumenty archiwalne, w tym także niemieckie.

To w oparciu o co różni domorośli poszukiwacze dowodzą, że skarb w pociągu istnieje? Są ponoć plany i wspomnienia osób z okresu wojny.
Leszek Adamczewski: Plany to rysunki wykonane przez osoby, które dowodzą istnienia takiego skarbu. Nie ma też żadnych relacji naocznych świadków.

Jeśli z poszukiwań w Wałbrzychu nic nie wyjdzie to będą kolejne "złote pociągi"?
Leszek Adamczewski: Jestem sceptykiem co do rezultatów poszukiwań. Ale legenda zapewne będzie trwała. I bardzo możliwe, że wskazywane będą kolejne lokalizacje.

Rozmawiał Krzysztof M. Kaźmierczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski