Prokuratorzy z oskarżonym przy wódce ustalali wyroki

Marcin Rybak
Śledczy przyjęli m.in. 10 tys. zł, ubranko dziecięce, kurtkę, komórkę, perfumy za 500 zł
Śledczy przyjęli m.in. 10 tys. zł, ubranko dziecięce, kurtkę, komórkę, perfumy za 500 zł W. Barczyński/POLSKA
Ile potrzeba żeby skorumpować prokuratora? Z akt sprawy, do których dotarła "Polska" wynika, że wystarczy ubranko dla dziecka, komórka i perfumy za 500zł.

Libacje prokuratorów z przestępcami, wyroki ustalane z oskarżonym na imprezie przy wódce, zdradzanie tajemnic, korupcja, prokurator zlecający gangsterowi zastraszenie świadka - taki obraz pokazują akta, do których udało się dotrzeć "Polsce".

To tylko jeden z wątków śledztwa w sprawie korupcji we wrocławskiej prokuraturze i palestrze. Na ławie oskarżonych mogą zasiąść kolejni przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości, bo jeden ze śledczych sypie byłych kolegów.

Na ławie oskarżonych zasiądzie dwóch prokuratorów: Stanisław O. i Zbigniew N., którzy w latach 1998-2002 mieli przyjąć kilkadziesiąt butelek wódki, 10 tys. zł, bezpłatne remonty samochodów, ubranko dla dziecka, kurtkę, radia i lusterka samochodowe, telefon komórkowy i flakonik perfum wart 500 zł. Ich sponsorem był Czesław K., właściciel warsztatu samochodowego zamieszany w kradzieże aut na wielką skalę.

To on naprawiał śledczym auta, finansował wystawne kolacje, wręczał drobne prezenty. Ale w aktach sprawy znaleźliśmy informacje, że na imprezy do Czesława K. chodzili nie tylko dwaj oskarżeni byli śledczy. W mieszkaniu nad warsztatem bywał też pracujący do dziś w prokuraturze okręgowej Tomasz Fedyk, przed laty rzecznik prasowy prokuratury.

Libacje u Czesława K. odbywały się w okresie, gdy toczyło się przeciwko niemu śledztwo, a nawet później, w trakcie jego procesu. Policjanci z komisariatu dzielnicy Fabryczna klęli na czym świat stoi, bo regularnie znajdowali u Czesława K. kradzione samochody albo części z kradzionych aut. A śledztwa szły jak po grudzie. - Domyślaliśmy się, że Czesław K. ma jakieś układy - mówi były wrocławski policjant. - Od dawna było wiadomo, że jest zaprzyjaźniony z prokuratorem Stanisławem O. Ale o jego kontaktach z innymi prokuratorami nigdy nie słyszałem.

Podczas kolacji z przekupnymi prokuratorami dochodziło do wymiany informacji, a także różnych uzgodnień, m.in. jakiej kary zażądają dla niego śledczy na koniec procesu.

Świadkiem tych ustaleń miał być prokurator Tomasz Fedyk. Z materiałów śledztwa nie wynika, by sam cokolwiek obiecywał lub by przyjął coś poza postawioną mu wódką. Przeciwnie. Po jednej z libacji gospodarz był wzburzony, bo miał usłyszeć od Fedyka, że "wódka nic mu nie pomoże".

Jednak mimo iż był świadkiem bratania się swoich kolegów z przestępcą, nic z tą wiedzą nie zrobił.
Tomasz Fedyk nie chciał z nami rozmawiać o tej historii i swoim w niej udziale. - Zeznawałem jako świadek w śledztwie. Nie wolno mi rozmawiać o tej sprawie. Imprezy? Były różne imprezy, a Czesława K. znało wiele osób w prokuraturze - odpowiada wymijająco.

Podczas libacji u Czesława K. śledczy nie tylko dzielili się z nim wiedzą o postępach prowadzonego przeciw niemu postępowania. Prokurator O. przyznał się, że zlecił gangsterowi podpalenie samochodu byłego pracownika warsztatu Czesława K., który w zeznaniach obciążał swojego dawnego pracodawcę (z obawy o życie odmówił ujawnienia nazwiska gangstera).

Konto Stanisława O. obciążają także inne układy z przestępcami. W latach 1997-1998 prowadził sprawę morderstwa przy ul. Prostej we Wrocławiu. O udział w zbrodni podejrzewano dwóch gangsterów. Jednym z dowodów były zeznania trzech anonimowych świadków. Ich nazwiska stanowiły tajemnicę. Ale przestępcy dowiedzieli się, kim są świadkowie i zdobyli protokoły zeznań. Po latach ujawnili, że dostali je od adwokata Andrzeja Hoffmanna.

Stanisław O. potwierdził, że dał Hoffmannowi protokoły. Mówi, że zrobił to, bo mecenas był jego kolegą. Jednak Hoffmann zarzutów prokuratorskich nie usłyszał, choć akt oskarżenia prokuratorów wymienia jego nazwisko. Dlaczego?

- Póki nie zostaną postawione zarzuty, działa domniemanie niewinności. Podejrzenia formułowane wobec mecenasa Hoffmanna to mogą być pomówienia, i to przez prokuratora, który utracił twarz- mówi dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu Andrzej Malicki. Mecenas Hoffmann nie chciał z nami rozmawiać.

W związku ze sprawą z ul. Prostej Stanisław O. w śledztwie przyznał się także, że oprócz przekazania informacji o świadkach za łapówkę wypuścił gangstera podejrzanego o udział w zbrodni. Dostał za to 10 tys. zł i ubranko dla dziecka. Później spotykał się z gangsterem w jednym z podwrocławskich hoteli, gdzie razem pili alkohol.

Akta, które widzieliśmy, to tylko fragment śledztwa. Kilka protokołów zeznań Stanisława O. zostało wyłączonych do osobnego śledztwa. Nieoficjalnie wiadomo, że obciążył swoich byłych kolegów z pracy. Przyznał się też do brania łapówek, o których śledczy nie słyszeli. Wiadomo, że szykowany jest przeciwko niemu kolejny akt oskarżenia.

Czy przyjacielskie stosunki prokuratorów i przestępców to już we Wrocławiu przeszłość?
- O sprawie Stanisława O. i Zbigniewa N. nie będę się wypowiadała - ucina szefowa wrocławskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Boć-Orzechowska. - Nie mam sygnałów, by moi podwładni zachowywali się w taki sposób.

Stanisław O. nie chciał z nami rozmawiać. Prokurator Zbigniew N. mówi krótko: - Nigdy nie sprzeniewierzyłem się swojemu zawodowi. Ta sprawa jest dla mnie żenująca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl