18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Jeden, ale niejednolity

Marek Zając, publicysta "Polski"
Można środowisku "Tygodnika Powszechnego" wytykać różne zaniedbania, pomyłki czy grzechy , ale stawianie znaku równości między tzw. Kościołem otwartym i Radiem Maryja jest już grubą przesadą - pisze Marek Zając.

Tydzień temu na łamach Forum Autorów Artur Bazak dowodził, że "Tygodnik Powszechny" i Radio Maryja - przedstawiane z reguły jako zjawiska w rodzimym katolicyzmie biegunowo odmienne - wcale nie dzieli głęboka przepaść. Oba wojenne obozy miałyby się posługiwać podobnymi metodami pogrążania adwersarzy, oba też miałaby obciążać podobna odpowiedzialność za polityzację religii w Polsce.

Trzon artykułu Bazaka stanowi lista siedmiu zarzutów wytoczonych przez filozofa Dariusza Karłowicza. Zarzutów pod adresem Kościoła otwartego, którego symbolami są ks. Józef Tischner, "Tygodnik" i " Znak".

Tyle że stawianie znaku równości między katolikami odwołującymi się do inteligenckich tradycji "Tygodnika" czy "Znaku" i tymi spod toruńskich feretronów to gruba przesada. I nie chodzi wcale o pytanie, które z tych środowisk trafnie oceniło, mówiąc językiem prawicowych publicystów, tzw. trzecią Rzeczypospolitą.

Nie idzie o rozważania wokół związków między lustracją i chrześcijańskim miłosierdziem. Nie jest moim celem roztrząsanie, czy autorzy "Tygodnika" mieli rację, gdy pisali - co wytyka im Karłowicz - o "nieuchronnych kosztach transformacji". Nie zamierzam się w tym momencie rozwodzić nad tymi sporami, bo wiem, że przekonywałbym wyłącznie już dawno przekonanych. Bo rację ma Artur Bazak, gdy pisze, że potyczki wokół rozgłośni z Torunia i Kościoła otwartego stały się rytualne, a tym samym przewidywalne i jałowe.

Za cel sobie stawiam w tym artykule jedno: wskazać różnice między Radiem Maryja i "Tygodnikiem" fundamentalne, dla każdego czytelnika wyraziste i jednoznaczne.

Pierwszą różnicę można wyłuskać z odpowiedzi na przyczynkarskie z pozoru pytanie, gdzie można się było zapoznać z cierpkimi dla Kościoła otwartego uwagami Karłowicza. Otóż nie na antenie rozgłośni o. Rydzyka, nie na spotkaniu środowisk konserwatywnych nazywanych w naszym Kościele archipelagami ortodoksji, nie na stronach dwumiesięcznika "Arcana".

Karłowicz wygłosił swą miażdżącą analizę tzw. Kościoła Tischnera na... Dniach Tischnerowskich zorganizowanych przez duchowych spadkobierców filozofa z Łopusznej.

To właśnie zdolność wsłuchiwania się w krytykę, ba - dopuszczanie głosów polemicznych na własne łamy zawsze fascynowało mnie w "Tygodniku". Wystarczy wziąć do ręki najświeższy numer. We wstępniaku ks. Adam Boniecki polemizuje z abp. Józefem Michalikiem, który na łamach "Niedzieli" nie pozostawił na "Tygodniku" suchej nitki. A przecież powszechną taktyką wielu mediów katolickich w naszym kraju, także taktyką Radia Maryja, jest obłudne przemilczanie krytyki pod swoim adresem.

Ale wróćmy jeszcze do ostatniego wydania "Tygodnika". Aleksander Hall podsumowuje w nim debatę o dwudziestoleciu III RP. Przy okazji redakcja przypomina, których autorów teksty już opublikowała w tym cyklu: Krasnodębski, Matyja, Kuczyński, Wnuk-Lipiński, Sienkiewicz, Zaremba, Bielecki, Majmurek, Łagowski, Skalski, Cichocki, Flis i Olszewski. Już na pierwszy rzut oka widać, że ta autorska próbka jest światopoglądowo reprezentatywna. O podobny pluralizm opinii trudno w wielu innych, nie tylko katolickich pismach.

Teraz obok tych oczywistych spostrzeżeń co do Kościoła otwartego postawmy Radio Maryja. Czy potrafimy sobie wyobrazić, że rozgłośnia z Torunia dopuszcza na antenę dziennikarzy i publicystów o przekonaniach kłócących się z wizją o. Rydzyka? Nie? Skoro nie, w takim razie widać jednak różnicę.

Bazak pisze, że konflikty między Radiem Maryja a środowiskiem "Tygodnika" i "Znaku" zwykło się przedstawiać jako "walkę sił ciemności i światła, postępu i reakcji, katolicyzmu otwartego i zamkniętego. Ale uważni obserwatorzy już dostrzegli, że to nie jest obiektywny opis rzeczywistości".
Nie chcę kreować czarno-białego obrazu polskiego katolicyzmu.

"Tygodnik" nie jest bez grzechu, powinien w duchu rachunku sumienia wczytać się w zarzuty Karłowicza, zwłaszcza gdy chodzi np. o zaangażowanie w wojnę na górze w latach 90. Trudno się zresztą oprzeć wrażeniu, że przytoczona przez Bazaka lista wad Kościoła otwartego odnosi się w wielkim stopniu właśnie do wydarzeń sprzed kilkunastu , nawet już nie sprzed kilku lat. Bo Kościół otwarty przechodzi nieustanną ewolucję: zmieniają się okoliczności, priorytety, oceny i pokolenia - ale to już temat na osobny artykuł.

Jednocześnie zawsze obca była mi postawa tanich szyderstw czy apokaliptycznego demonizowania Radia Maryja, chociaż byłem i jestem wobec tego skrzydła w Kościele krytyczny. Ale powtarzam: nie mogę się zgodzić na to, żeby rozgłośnię o. Rydzyka i Kościół otwarty sprowadzić do wspólnego mianownika. Bo tym samym jeden uproszczony i zafałszowany obraz świata zamienimy na drugi - w jeszcze większym stopniu nieprawdziwy.

O obu środowiskach Bazak pisze: "Opisują się nawzajem, używając odmiennego języka, odwołując się do innych tradycji intelektualnych, duchowych i historycznych. Ale efekt jest ten sam". Otóż śmiem twierdzić, że efekt nie jest ten sam. Nawet najostrzejszy komentarz w "Tygodniku" wypada blado przy wezwaniach w Radiu Maryja, żeby "zasztyletować zdrajców" (chodziło o Hannę Suchocką i Tadeusza Mazowieckiego).

I nie chodzi tu wcale tylko o językowy smak czy - jak powiedzieliby złośliwi - polityczną poprawność. Nie ulega bowiem wątpliwości, że mowa nienawiści wpływa na poglądy i postawy odbiorców, a nie tylko na ich językowe kompetencje.

Inne, równie zasadnicze różnice można by mnożyć, ale warto zwrócić uwagę na puentę artykułu Bazaka - apel, by środowiska katolickie wspólnie sformułowały odpowiedź na obyczajową ofensywę lewicy, która uderza w fundamenty chrześcijaństwa.

Zgoda. Ochrona życia, bioetyka czy spory o rodzinę - w tych sprawach potrzeba jednoznacznego świadectwa wszystkich chrześcijan. Tu potrzeba argumentów, które trafiłyby do ogółu społeczeństwa, a nie tylko do głęboko wierzących.

Jestem pewien, że w tych kwestiach ludzie z Kościoła otwartego, ludzie ukształtowani przez ks. Tischnera, spełnią ważną rolę. I ufam, że nie odtrącą ręki, którą wyciągną do nich katolicy z innych środowisk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl