Poznań: Chorzy na czerniaka czekają na śmierć

Danuta Pawlicka
Pacjenci dostali ostatnią już  dawkę szczepionki.  Na lek, który ratował życie, nie ma pieniędzy
Pacjenci dostali ostatnią już dawkę szczepionki. Na lek, który ratował życie, nie ma pieniędzy Paweł Miecznik
Tylko pan Bóg o nas nie zapomniał, bo dał nam życie. A gdzie jest rząd, politycy? W Warszawie udają, że poznańska szczepionka na czerniaka, raka skóry, nie istnieje. Gdzie mamy się udać? To tylko część żalu, buntu i rozpaczy chorych, którzy z całej Polski przyjechali wczoraj do Poznania po ostatnie dawki "leku życia".

Wszyscy dobrze się znają. Od wielu lat spotykają się bowiem, jak teraz w czwartek, przed tymi samymi drzwiami Zakładu Diagnostyki i Immunologii Nowotworów Wielkopolskiego Centrum Onkologii. Niektórzy jechali całą noc, a jeszcze inni nawet półtorej doby. Takie jednak niedogodności ich nie przerażają: - Nas dobija niepewność, że zabraknie szczepionki, a przecież my żyjemy tylko dzięki niej - mówi pan Marek spod Białegostoku, który, podobnie jak wszyscy pozostali, wczoraj usłyszał, że w lipcu nie będzie już kolejnej dawki.

- Staram się nie stresować pacjentów, którzy boją się usłyszeć, że szczepionki nie będzie - tłumaczy Marzena Libera, sekretarka medyczna pilnująca grafika przyjazdów chorych. To bardzo ważne, bo dla uzyskania trwałego efektu trzeba przyjmować raz w miesiącu dawki przypominające.

Na lek, który ratował życie, nie ma pieniędzy - pacjenci dostali ostatnią już dawkę szczepionki

- Nasza szczepionka musi być podawana do końca życia - podkreśla prof. Andrzej Mackiewicz, jej twórca, kierownik Katedry Biotechnologii Medycznej UM. Dzisiaj poznański naukowiec staje przed groźbą "wygaszenia jej produkcji". Wyczerpały się pieniądze, nie będzie leku. Nie ma co udawać, czym to się skończy dla 128 Polaków systematycznie pielgrzymujących do Poznania.

- Moje życie zależy tylko od szczepionki. Dostałem od innych lekarzy 7 miesięcy życia, a żyję już osiem lat - opowiada Wiesław Wójtowicz z Chełma. Mieszkaniec Lubelszczyzny dziwi się, że w Warszawie lansują zachodni lek za 300 tys. zł, a milczą, gdy mówi się o taniej polskiej szczepionce prof. Mackiewicza.

Pani Haliny z Ełku nic już nie zaskoczy, gdy słyszy, że w lipcu nie przyjedzie po "przedłużenie życia".
- Gdy byliśmy zdrowi, poświęcaliśmy się dla kraju, a teraz co robi dla nas państwo, Kościół? Nikogo nie obchodzimy. Szczepionka dała mi 12 lat życia. Każdy z polityków pilnuje tylko własnego stołka, chyba że zachoruje ktoś z jego rodziny. Proszę napisać: moje państwo jest nieprzyjazne dla chorych i to mówię do premiera Tuska - wyrzuca z siebie nagromadzony żal.

W oczekiwaniu na ostatnią już dawkę leku trwała wczoraj swoista licytacja, kto dłużej zawdzięcza mu życie. Ryszard z Kielc 12 lat temu otrzymał pierwszy raz szczepionkę, gdy przerzuty raka opanowały niemal cały jego organizm. Robert K. z Częstochowy 9 lat temu usłyszał od lekarzy, że nie można mu pomóc. Trafił do Poznania i żyje. Mieszkanka Piotrkowa Trybunalskiego znalazła tutaj ratunek w 2003 rok, a pani Wiesława z Torunia dwa lata później. Od siedmiu lat szczepionka trzyma przy życiu 44-letnią Barbarę spod Wadowic. Dzięki niej żyje też Wielkopolanin Jan Pieprzyk ze Śremu, który walkę z czerniakiem rozpoczął w Niemczech.

- W Hamburgu, 11 lat temu, usłyszałem o naszej szczepionce z wielką przyszłością - wspomina.

Ten poznański lek z przepowiadaną karierą uratował 46-letniemu Wielkopolaninowi wątrobę obsypaną ośmioma przerzutami raka. Wczorajsza kontrola także wykazała brak wznowy. Bez kolejnej dawki takiego cudu już nie będzie.

Szczepionka z Poznania
Nad poznańską szczepionką badania, pod kierunkiem prof. Mackiewicza, trwają od ponad 20 lat. Zakończyła się II faza badań klinicznych. Na ich zakończenie brakuje 20 mln zł. Bez tych pieniędzy nie uda się zamknąć wyników uzyskanych przed dwie dekady. A są nimi konkretne sukcesy terapeutyczne - ludzie żyjący po kilkanaście lat od zdiagnozowania złośliwego raka (czerniaka). Wśród ocalonych są chorzy, którym nie dawano nadziei, bo mieli liczne przerzuty, także do mózgu, wątroby. Kontynuowanie leczenia 128 chorych to koszt zaledwie miliona złotych na rok. Poprawka zgłoszona do budżetu w tej wysokości i na taki cel została przez posłów obecnej koalicji odrzucona. Nie poparli jej także wielkopolscy parlamentarzyści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Poznań: Chorzy na czerniaka czekają na śmierć - Głos Wielkopolski

Wróć na i.pl Portal i.pl