Różne języki Kościoła

Artur Bazak
Powszechnie uważa się Radio Maryja i "Tygodnik Powszechny" za dwa różne oblicza katolicyzmu. Tymczasem nie ma między nimi większej różnicy. Oba środowiska stały się własnymi zakładnikami - pisze publicysta Artur Bazak.

Utarło się opisywać spory między Radiem Maryja a środowiskiem "Znaku" i "Tygodnika Powszechnego" jako walkę sił ciemności i światła, postępu i reakcji, katolicyzmu otwartego i zamkniętego. Ale uważni obserwatorzy już dostrzegli, że to nie jest obiektywny opis rzeczywistości, tylko narzędzie ideologicznego wykluczenia i etykietowania przeciwnika.

Oczywiście, w wykonaniu Radia ta strategia jest łatwo zauważalna, bo wyrażana w nieskomplikowanym przekazie, a przez to prostsza do napiętnowania. Druga strona sporu sięga po metody subtelniejsze, co nie oznacza, że ponosi mniejszą winę.

Środowiska "Znaku" i Radia Maryja stały się swoimi zakładnikami. Opisują się nawzajem, używając odmiennego języka, odwołując się do innych tradycji intelektualnych, duchowych i historycznych. Ale efekt jest ten sam. Są jak ludzie mówiący w obcym dla siebie języku, którzy zamiast szukać tłumacza, przekrzykują się w nadziei dotarcia do adwersarza - i to nie w celu zrozumienia, ale utwierdzenia się w słuszności swoich ideologicznych wyborów.

To prawda, że bliższy jest mi opis świata dokonywany przez tzw. Kościół otwarty. To język, którym sam się posługuję. Jest tylko jeden szkopuł. To już mnie nie przekonuje. Bo okazuje się, że łatwiej zawiązać sojusz między katolicyzmem otwartym i laicką inteligencją - jak w latach 70. , kiedy jedni czytali "Rodowody niepokornych" Cywińskiego, a drudzy doceniali gest Michnika, który w swoim sztandarowym dziele "Kościół, lewica, dialog" wyłożył credo nawróconego dysydenta - niż nawiązać wewnątrzkościelny dialog między dwoma środowiskami katolickimi, którym zależy na dobru Kościoła.
Warto przywołać opis środowiska "Znaku" i "Tygodnika", które rzadko poddaje się takim analizom jak Radio Maryja. Filozof Dariusz Karłowicz określił je mianem Kościoła Tischnera.

Rozumie przez to nie tyle szczególną doktrynalną czy społeczną wizję Kościoła jako takiego, ile krąg ludzi czy polityczną sektę skupioną wokół mistrza. Ciekawe, że niektóre z wymienionych przez Karłowicza cech z pozoru wydają się bliższe środowisku Radiu Maryja niż środowisku, które skupiło się wokół ks. Tischnera. Najważniejsze zarzuty to:

1. Konstantynizacja chrześcijaństwa - oznacza de facto polityzację religii. Chodzi o nadawanie katolickiej legitymizacji pewnym koncepcjom politycznym i ekonomicznym dotyczącym liberalnej demokracji i wolnego rynku. Nadużycie polegało na tym, że "poparcie konkretnego programu politycznego przedstawiano nie tylko jako jedyny słuszny politycznie i ekonomicznie (co już było sporym nadużyciem intelektualnym), ale na dodatek również jako jedyny w pełni chrześcijański".

2. Polityczna teodycea - założenie, że realnie istniejące zło jest nieuchronnym kosztem przemian związanych z wychodzeniem z komunizmu. Takie chrześcijaństwo stało się adwokatem beneficjentów zmian, pozostawiając ofiary wykluczenia politycznego i ekonomicznego samym sobie.
3. Szantaż wolnością - sprowadzał się do przekonania, że każdy, kto ośmielał się wspominać o kosztach transformacji w innym tonie, stawał się automatycznie oszołomem, który nie potrafi przyjąć dobrodziejstw "nieszczęsnego daru wolności".

3. Euzebianizacja historii - oznaczała zabieg takiego przedstawienia historii środowiska, z którego wynikało, że wszystkie wybory jego członków były zawsze słuszne. Niezależnie od tego, czy to było zaangażowanie w Sejm w latach odwilży, czy popracie dla Tadeusza Mazowieckiego w czasach wojny na górze.

4. Duch millenarystyczny - nową rzeczywistość liberalno-demokratyczną przedstawiano jako "tysiącletnie królestwo Chrystusa", w którym chrześcijanin miał się czuć komfortowo. Karłowicz pisze: "Jako ze swej natury chrześcijańskie rynek, nowe prawo i demokracja nie mogły być źródłem żadnych poważnych konfliktów chrześcijańskiego sumienia".

5. Manicheizacja dyskursu religijnego - ostry podział ludzi według zasady wróg - przyjaciel i czarno-biała wija świata nie jest tylko cechą Radia Maryja. Tak samo postępowało środowisko, które na sztandarach ma wypisane słowa: tolerancja i dialog.

6. Naiwna wizja polityczności - to patrzenie na świat polityki wyłącznie jako forum bezkonfliktowego uzgadniania sprzecznych interesów w drodze politycznego dialogu.

7. Pelagianizacja Kościoła Tischnera - to majstersztyk, który legł u podstaw lansowanej przez autorów "Tygodnika" czy "Gazety Wyborczej" filozofii wybaczenia i miłosierdzia. Karłowicz diagnozuje: "Szczególnie wyraźnie było to widać w dyskusji o miłosierdziu, która wywiązała się przy okazji debat lustracyjnych. W tym dyskursie nie tylko sprawiedliwość nie była formą miłosierdzia, ale - co bodaj ważniejsze - miłosierdzie nie było wezwaniem, lecz politycznym obowiązkiem". Tak oto coś, co "jest cnotą heroiczną, miało się stać integralnym elementem porządku politycznego - nie wezwaniem do heroizmu, ale obywatelskim obowiązkiem".

Powyższa charakterystyka powinna pomóc środowisku "Znaku" i "Tygodnika Powszechnego" przejrzeć się w lustrze, które samo podstawia swemu oponentowi z Torunia.

Nie chciałbym zakończyć pesymistycznym wnioskiem, że w Kościele skazani jesteśmy na bezproduktywny konflikt dwóch środowisk. Ten spór, chociaż w dużym stopniu rytualny i przewidywalny, powoduje jednocześnie mobilizację ideową, wzmożoną działalność wydawniczą i aktywność środowiskową.

Dla rodzimego katolicyzmu debata między jego różnymi odłamami jest ożywcza. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy spory ideologiczne i wojny kulturowe, które dzielą już od dekad społeczeństwo w USA, dziś docierają do nas. Bo ofensywa obyczajowej lewicy rewidującej - na razie w mediach i w obiegu akademickim - fundamenty chrześcijaństwa to największe wyzwanie, przed którym stoi polski Kościół. Dlatego należy przemyśleć relacje między środowiskami katolickimi tak, aby wspólnie sformułować przekonującą odpowiedź na to wyzwanie.

Współpracy między katolicyzmem otwartym i lewicą z lat 70. powtórzyć dziś niepodobna. Niepewni swej tożsamości ideowej katolicy lądują w objęciach lewicy, która pod pozorami twórczego dialogu urabia Kościół dla swoich celów. Warto więc wyciągnąć wnioski z lekcji, jaką przerobiono już na Zachodzie. I szukać sprzymierzeńców wewnątrz Kościoła, a nie na jego manowcach.

Artur Bazak - dziennikarz, publicysta i redaktor "Teologii Politycznej". Jest też redaktorem prowadzącym w TVP Kultura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl