15 października 1939 r. przyszli uzbrojeni Niemcy. Kazali spakować się w pół godziny i klucz zostawić w drzwiach. Wietrzykowscy trafili do Kraju Warty, zostali nędzarzami. Gertruda pracowała niewolniczo, dzieci głodowały. Podzielili los ponad 50 tys. gdynian, którzy musieli opuścić na początku wojny miasto.
- Ojciec, choć po wojnie złożył kwestionariusz w Referacie Odszkodowań Wojennych w Gdyni, nigdy nie otrzymał rekompensaty - przypomina Benedykt Wietrzykowski, który żąda od państwa niemieckiego 100 tys. zł odszkodowania i taką samą kwotę tytułem zadośćuczynienia. - Mój pozew przeciw Republice Federalnej Niemiec jest próbą przywrócenia sprawiedliwości.
W sierpniu 1953 r. Rada Ministrów PRL przyjęła uchwałę, że państwo polskie zrzeka się odszkodowań i świadczeń ze strony byłego okupanta.
- To był jednostronny akt, wydany pod przymusem ZSRR, działający na niekorzyść państwa polskiego i godzący w interesy poszkodowanych - twierdzi mec. Roman Nowosielski, który prowadzi sprawę gdynianina. - Można w tym przypadku mówić o nieważności bezwzględnej tej uchwały. To jeden z powodów pozwalających na uznawanie za otwartą sprawę odszkodowań wojennych wobec Niemiec.
Sprawa jest jednak bardzo skomplikowana. Prawo międzynarodowe nie pozwala na rozpatrywanie roszczeń przeciw konkretnemu państwu poza jego granicami.
Więcej na ten temat przeczytasz w najnowszym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 10.08.2015 roku.
Czytaj: Wysiedleni przez rząd PRL mogą zażądać od Gdyni zwrotu swoich gruntów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?