Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łodzianka dostała mieszkanie, w którym nie da się żyć. Musi tułać się po znajomych [ZDJĘCIA]

Redakcja
Pani Grażyna najpierw przebywała w schronisku dla bezdomnych, teraz pomieszkuje u znajomych. Dostała mieszkanie, ale zagrzybione.

Grzyb, pleśń, wilgoć. Tak w kilku słowach można określić mieszkanie, które pani Grażyna dostała od Urzędu Miasta Łodzi. Lokal jest w tak fatalnym stanie, że kobieta musi pomieszkiwać u znajomych. Administracja i magistrat wydają się głusi na jej wołanie o pomoc.

- Przeniosłam swoje rzeczy, ale wszystko jest pokryte pleśnią, ubrania, naczynia. Na ścianie jest grzyb na wysokości 20 cm. Tak się nie da żyć - żali się pani Grażyna.

Kobieta mieszkała w schronisku dla bezdomnych, od dłuższego czasu starała się o mieszkanie, w którym mogłaby normalnie żyć i zajmować się pracą. Przydział na lokal przy ul. Żeligowskiego dostała na początku roku. Myślała, że zacznie nowe życie. Przeliczyła się.

- Lokal miał zostać wyremontowany, umówiłam się z administracją, że jak zdejmą tynki, to sama zabezpieczę ściany środkami przeciwgrzybicznymi. Po dwóch tygodniach, 17 kwietnia, okazało się nagle, że mieszkanie jest wyremontowane. Udostępniono mi je dopiero na początku maja. Przeżyłam szok, gdy tam weszłam - wspomina pani Grażyna.

Czytaj teź:Łodzianka walczy z plagą ślimaków w mieszkaniu socjalnym

Kobieta mówi, że musiała podpisać klauzulę, że mieszkanie należy wietrzyć i osuszyć, bo wymienione zostały tynki ścian i sufitów oraz posadzki.

- Nie jest wymieniony nawet centymetr. Stare tynki powinny zostać skute ze względu na grzyb. Na starą farbę położono gips z klejem. Nie wymieniono instalacji wodno-kanalizacyjnej, nie ma możliwości podłączenia sedesu ani umywalki, nie ma też możliwości zamontowania wodomierza, bo trzeba ucinać rury - opisuje kobieta.

Pani Grażyna przeniosła do mieszkania swoje rzeczy, bo nie miała wyjścia. Wszystko po kilku dniach pokryła pleśń. Najpierw kobieta starała się o odgrzybienie mieszkania. Na początku czerwca pracownicy administracji oraz wydziału budynków i lokali łódzkiego magistratu przeprowadzili oględziny.

Lokale socjalne w Łodzi. Ich najemcy będą płacić i zintegrują się z sąsiadami?

Stwierdzili, że lokal nie nadaje się do zamieszkania, nie można też dokładnie powiedzieć, jaki procent tynków wymieniono.
Łodzianka zaczęła się zatem ubiegać się o inne mieszkanie. Niestety, bezskutecznie. Teraz nie ma gdzie mieszkać. Tuła się po znajomych, by przenocować kilka dni lub zrobić pranie.

Co na to pracownicy Urzędu Miasta Łodzi? Obwiniają kobietę.

- Lokatorka miała przeprowadzić dalsze remonty i zobowiązała się do wietrzenia i ogrzewania lokalu. Po otrzymaniu kluczy lokatorka nie przystąpiła do prac remontowych i nie wywiązała się z zobowiązań dotyczących ogrzewania i wietrzenia - mówi Grzegorz Gawlik biura prasowego magistratu.

W piątek w mieszkaniu przeprowadzono kolejną wizytację. Tym razem uczestniczyli w niej przedstawiciele wspólnoty mieszkaniowej, która jest zarządcą nieruchomości. Czy to coś zmieni?

Pani Grażyna ma jeszcze taką nadzieję, ale jak sama mówi - obojętność urzędnicza tę nadzieję odbiera jej z każdym dniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki