Samobójstwa w domu pomocy społecznej. Co się dzieje?

Karolina Niemczyk
W Domu Pomocy Społecznej w Bolesławcu podopieczni odbierają sobie życie. W tym roku powiesił się tam już drugi podopieczny. Pracownicy DPS-u przekonują, że dwa samobójstwa to tylko wierzchołek góry lodowej problemów z jakimi boryka się dom pomocy.

W Domu Pomocy Społecznej w Bolesławcu jeden z podopiecznych odebrał sobie życie. - Mężczyzna po 60. roku życia odebrał sobie życie przez powieszenie. Nie stwierdziliśmy udziału osób trzecich - informuje prokurator Ewa Łomnica z Prokuratury Rejonowej w Bolesławcu.

W ciągu niespełna roku było to już drugie samobójstwo w tej placówce. Jak powiadomili naszą redakcję pracownicy DPS, pod koniec ubiegłego roku życie w podobny sposób odebrała sobie kobieta. Dwa samobójstwa to tylko wierzchołek góry lodowej problemów z jakimi boryka się DPS. Trwa tam bowiem spór zbiorowym między grupą pracowników a dyrektorem placówki Bogusławem Szeffsem.

Punkt zapalny sporu zbiorowego
- Samobójstwo naszej podopiecznej było punktem, w którym postanowiliśmy zacząć działać. To wówczas wystąpiliśmy ze sporem zbiorowym, ponieważ byliśmy zmęczeni panującą sytuacją w DPS - mówi anonimowo jeden z pracowników. Jak tłumaczy, nie chce ujawniać swojego nazwiska z obawy przed kolejnymi problemami.

- Wciąż pracujemy, ale nie wiem jak długo. Wiele osób poważnie myśli nad zmianą pracy i uwolnieniu się od tego koszmaru. Nieciekawą atmosferę w pracy wprowadza sam dyrektor. Dla pracowników nigdy nie ma pieniędzy, nawet na podstawowe rzeczy niezbędne nam do pracy. Wielokrotnie prosiliśmy o zakup dodatkowej odzieży. Jak to przy starszych osobach czasem można się naprawdę pobrudzić, a w trakcie zmiany nawet nie mamy się w co przebrać. Pieniędzy brakuje też na tak podstawową rzecz jak jednorazowe rękawiczki. To wszystko to jakiś absurd - opowiada pracownik.

Z jego relacji wynika również, że gro podopiecznych cierpiało na problemy żołądkowo-jelitowe, co nie zostało zgłoszone do sanepidu. - Do tej pory nie wiemy, czy była to tak zwana jelitówka czy zatrucie pokarmowe. Osobiście uważam, że jedzenie w spiżarni jest przeterminowane. Kiedy w końcu pojawiła się u nas kontrola z sanepidu, zapowiedziana oczywiście, to kuchnia i spiżarnia były zamknięte. Jedyny plus takich wizyt jest taki, że wówczas nagle wszystko mamy. I rękawiczki też są - dodaje zdenerwowany pracownik.

- Pracownica, która znalazła ciało naszej podopiecznej poprosiła dyrektora o przeniesienie na dzienną zmianę. Powiedział jej, że inni pracownicy się nie zgodzili, co było kompletną bzdurą. Nie mieliśmy nic przeciwko! To zrozumiałe, bo dziewczyna przeżyła traumę! Jeden z kierowników już odszedł z pracy, bo nie mógł wytrzymać dłużej takiej atmosfery. Winda nie działa od kilku miesięcy. Nosimy po schodach naszych mieszkańców, by mogli zjeść obiad. Tak dłużej naprawdę nie da się pracować - mówi nasz rozmówca.

A kontrole nie wykazały niczego niepokojącego...
Spór zbiorowy pomiędzy pracownikami, a dyrektorem placówki rozpoczął się w połowie marca. Dyrektorowi Domu Pomocy Społecznej Bogusławowi Szeffsowi pracownicy zarzucają zmiany w regulaminie wynagradzania oraz wprowadzenie niekorzystnego regulaminu nagród i premiowania. W związku z tym wśród żądań znalazła się także podwyżka wynagrodzeń dla wszystkich pracowników o 300 zł brutto. Pracownicy domagali się również zachowania stanowisk kierowniczych - te były bardzo wysoko cenione przez Konfederację Pracy, która była przez nich wielokrotnie wspierana w trakcie wewnętrznych sporów. Teraz planowana jest likwidacja tych stanowisk, których kompetencje zostaną rozdzielone na pracowników niższego szczebla.

Po mimo doniesień pracowników, zarówno Urząd Miasta Bolesławiec jak sam dyrektor DPS informują, że w placówce nie dzieje się nic złego. - Niedawno kontrolę przeprowadził urząd marszałkowski. Z tego co wiem, nie wykazała żadnych nieprawidłowości - mówi Agnieszka Gergont, rzecznik magistratu.

Dobrego imienia placówki oraz swojego broni również sam Bogusław Szeffs. - Do tej pory mieliśmy już 8 kontroli przeprowadzonych przez sanepid - nie wykazały one nieprawidłowości. Kontrolował nas urząd marszałkowski i sytuacja wygląda tak samo. Uważam, że wszystkie te złe opinie, bardzo mocno negatywne, są pomówieniami - tłumaczy Szeffs. - Obecnie spór został zawieszony. Osobiście pilnuję wszystkich, w tym siebie, by nie eskalować tego konfliktu. Myślę, że do negocjacji wrócimy po sezonie urlopowym i wrócimy do rozmów z udziałem zawodowego negocjatora - dodaje dyrektor.

Nigdy nie było zwolnień

Jak podkreśla dyrektor DPS spór dotyczy głównie pieniędzy i pomimo niekomfortowej sytuacji nigdy w placówce nie doszło do zwolnienia pracownika. - Nigdy nie było mowy o redukcji etatów. Owszem, zdarzało się, że jeśli ktoś bardzo długo przebywał na zwolnieniu lekarskim musieliśmy zatrudnić kogoś na jego miejsce. Wówczas z takim pracownikiem po powrocie nie była przedłużana umowa. Nigdy jednak nie było zwolnień i dużej rotacji pracowników w naszej placówce - kończy Bogusław Szeffs.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Samobójstwa w domu pomocy społecznej. Co się dzieje? - Gazeta Wrocławska

Wróć na i.pl Portal i.pl