Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kubuś nie ma połowy serca. Żeby żyć musi przejść kilka operacji

Agata Grzelińska
Rodzina Sawickich, czyli rodzice Anna i Oktawian, oraz dzieci: Julka, Maciuś i... Kubuś w brzuchu mamy
Rodzina Sawickich, czyli rodzice Anna i Oktawian, oraz dzieci: Julka, Maciuś i... Kubuś w brzuchu mamy archiwum rodziny Sawickich
"Jakie śliczne uszko, jakie cudowne rączki i duże usta, maleńki nosek i… pół serduszka" - tak na portalu siepomaga.pl Anna Sawicka wspomina wizytę u lekarza, podczas której dowiedziała się, że jej synek Kubuś ma wadę serca. Dziecko ma przyjść na świat w połowie września.

Anna i Oktawian mają już dwoje zdrowych dzieci: 7-letnią Julię i 4-letniego Maćka. Wiadomość o wadzie Kubusia spadła na państwa Sawickich jak grom z jasnego nieba. Najpierw nie mogli uwierzyć w to, co usłyszeli. Diagnoza brzmiała fatalnie: "Pół serca. Brak lewej komory. Jedna z najcięższych wad. Ze względu na niski komfort życia ta wada jest jednym ze wskazań do usunięcia ciąży".

O tym jednak nie chcieli słyszeć. Gdy minął pierwszy szok, zaczęli działać. Trafili m.in. do prof. Joanny Szymkiewicz-Dangel w Warszawie, która stwierdziła u Kubusia zespół prawostronnego izomeryzmu. To znaczy, że dziecko ma żołądek po prawej stronie. Ale to nie koniec problemów. Profesor mówiła jeszcze o kilku innych wadach, a Sawickim nogi się uginały. Kardiolog i pediatra zakończyła jednak optymistycznie, powiedziała, że są szanse dla ich synka. Dziecko musi przejść kilka operacji.

- Dopóki Kubuś jest w brzuchu, rozwija się prawidłowo, ponieważ nie oddycha płucami - mówi pani Anna. - Problemy zaczną się po porodzie, gdyż po odcięciu pępowiny dziecko zacznie się dusić. Pierwszą operację musi więc przejść zaraz po urodzeniu. Kolejną - gdy będzie miał cztery do sześciu miesięcy, a ostatnią około 13. miesiąca życia.

Najlepszym specjalistą w ratowaniu takich dzieci, jak Kubuś, jest prof. Edward Malec, nazywany przez rodziców ocalonych przez niego maluszków Profesorem Serc. Niestety, od dobrych paru lat ten świetny lekarz pracuje w Niemczech, w Klinice Uniwersyteckiej w Münster. Od profesora państwo Sawiccy dowiedzieli się, że z tą wadą serca można żyć.

- Kubuś powinien urodzić się w klinice, w której operuje profesor, aby już kilka dni po porodzie mógł przejść pierwszy etap operacji - opowiadają wrocławianie. Dodają, że słowa profesora pozwoliły im uwierzyć w to, że ich synek będzie żył. Jest tylko jeden problem, z którym rodzina Sawickich nie poradzi sobie bez naszej pomocy. Pani Anna jest urzędniczką, a pan Oktawian pracuje jako nauczyciel w szkole terapeutycznej. Koszty operacji, za którą niestety sami muszą zapłacić, znacznie przekraczają ich możliwości finansowe.

Za pierwszy zabieg trzeba będzie zapłacić ok. 52 tys. euro (ponad 200 tys. zł). Na wszystkie trzy operacje potrzeba ok. 126 tys. euro (ponad 500 tys. zł). Dla zwykłej polskiej rodziny to jest suma nieosiągalna, a czasu jest coraz mniej. Termin porodu określono na 10 września.

Jak można pomóc? Na kilka sposobów. Konto prowadzi dla Kubusia Fundacja KAIROS, ul. Sępia 2-6, 53-143 Wrocław. Numer konta: 32 2490 0005 0000 4500 4865 5875. Ważne, żeby wpisać w tytule przelewu: KUBUŚ SAWICKI.

Można też wystawić do licytacji przedmioty na Charytatywni Allegro, albo wziąć udział w akcji "Psia godzina dla Kubusia", organizowanej przez "MOKI - szkoła dla ludzi i psów".

Więcej informacji o możliwościach pomocy znajdziecie w internecie na stronie:
operacja-kubusia.pl.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska