18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera "Jeziora łabędziego" w Operze - potyczki z czasem i emocjami

Andrzej Chylewski
Arcydzieło baletu XIX wieku jakim jest niewątpliwie "Jezioro łabędzie" Piotra Czajkowskiego już od nieudanej premiery w Moskwie w 1877 roku wiodło żywot burzliwy i poddawane jest do dziś przeróżnym eksperymentom w różnych zakątkach świata. Niemniej jednak wszędzie tam jest kochane i podziwiane mimo upływu czasu. Właśnie czasu zabrakło trochę twórcom poznańskiej premiery.

PRZECZYTAJ TAKŻE:
Kultura: Rozmowa z choreografem "Jeziora łabędziego"

Także kolejna premiera tego dzieła w Teatrze Wielkim w Poznaniu - 17 lutego - wpisuje się w ten nurt. Decyzja o przywróceniu "Jeziora" scenie, na której święciło ono już przed laty imponujące sukcesy, należy do najtrafniejszych obecnej dyrekcji.Już ten pierwszy, choć nie jedyny sukces, nie może wszak świadczyć o bezkrytycznym odbiorze nowego, a raczej kolejnego spojrzenia na dzieło spadkobiercy klasyki, choć w duszy i w muzyce wielkiego romantyka.

Zaproszenie skierowane do Kennetha Greve'a do stworzenia choreografii "Jeziora" jest pomysłem cennym i skutecznym. Nawet jeśli - przy zachowaniu wcześniejszych dokonań Lwa Iwanowa i Mariusa Petipy - jego własne pomysły choreograficzne można poddać dyskusji - choćby konfrontowanie pulsacji tanecznych z pulsacjami muzycznymi.

Ale poznański spektakl ma jeszcze parę innych sprawców ogólnego, w generalnych zarysach rozumianego, powodzenia. Bardzo interesujące i skuteczne okazały się dokonania scenografki Anny Kontek. Z pozoru oszczędne - choćby motyw łabędziego pióra, by nie rzec niewidoczne, lecz jakże skuteczne w sprawnej realizacji akcji i tworzeniu atmosfery tajemniczej baśni w dominujących tonacjach bieli i czerni. Z dziełem Anny Kontek pięknie - nie po raz pierwszy zresztą na tej scenie - współgra reżyseria świateł Marka Rydiana. Wystarczy wspomnieć mroki i półmroki Prologu, czy panoramę jeziora w promieniach zachodzącego słońca (akt IV).

Poznańska premiera "Jeziora łabędziego" powstawała w trudnych warunkach, przede wszystkim czasowych. Ten przysłowiowy brak czasu najbardziej widać w precyzji dokonań tancerzy - głównie scen zbiorowych i słychać w brzmieniu orkiestry (kierownictwo muzyczne - Mieczysław Nowakowski). Tej ostatniej wyraźnie brakowało plastyczności dynamicznej i tak potrzebnego liryzmu.

W ekipie tanecznej zasłużone brawa otrzymał kwartet Małych Łabędzi, tancerze hopaka, lecz przede wszystkim Wiktor Davydiuk (Benno i pas de trois). Imponująca pod względem technicznym Karolina Wiśniewska (Odetta-Odylia) potrzebuje zdecydowanie więcej ciepła i ekspresji. Dużo ciepłych słów kieruję pod adresem biorących udział w spektaklu uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej w Poznaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski