Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Paulina wymyśliła molestowanie?

Ola Braciszewska
Pani Renata nie ma żalu do córki, bo wierzy, że nie chciała nikogo skrzywdzić
Pani Renata nie ma żalu do córki, bo wierzy, że nie chciała nikogo skrzywdzić Fot. Ola Barciszewska
Zeznania 11-letniej Pauliny ze wsi Biskupie (gmina Ślesin) nie są wiarygodne. Tak brzmi opinia biegłego psychologa, który zbadał dziewczynkę w sprawie rzekomego molestowania jej przez wujka. Paulina przed wakacjami miała opowiadać koleżankom w szkole o swoich zażyłych kontaktach z bratem matki.

Dyrekcja szkoły podstawowej, do której chodziła, zaalarmowała kuratora sądowego. Ten po wizycie w domu rodzinnym 11-latki stwierdził ponadto, że matka niedostatecznie wywiązuje się z obowiązków rodzicielskich.
W efekcie ponad trzy miesiące temu Paulinka trafiła do pogotowia rodzinnego w Starym Mieście. Przebywa tam do dziś.

- Dziecko musiało zostać odseparowane od wujka, który był podejrzany o molestowanie siostrzenicy - wyjaśnia Agata Wilczewska, rzecznik Sądu Okręgowego w Koninie. - Ponadto w związku z informacją o zaniedbywaniu dziewczynki, zostało wszczęte postępowanie sądowe o ograniczenie władzy rodzicielskiej matce. Dlatego Paulinka trafiła do pogotowia rodzinnego.
Sąd Rodzinny w Koninie sprawę molestowania dziecka skierował do prokuratury. Pierwszym krokiem postępowania było przesłuchanie dziewczynki. Opinia o zeznaniach 11-latki miała być kluczowa. Jak mówiła Bożena Górska, zastępca prokuratora rejonowego w Koninie, wszystko w tej sprawie od niej zależało. Jeśli specjalista stwierdziłby, że zeznania są wiarygodne, wujkowi postawiony zostałby zarzut. W przypadku natomiast ewentualnego orzeknięcia u dziecka zdolności do konfabulacji, sprawa może zostać umorzona. I tak się prawdopodobnie stanie.

- Biegły psycholog stwierdził, że zeznania dziecka nie są wiarygodne - powiedział Andrzej Dybka, prokurator prowadzący sprawę Pauliny. - Nie mamy poza nimi innych dowodów. Zleciłem więc przesłuchanie członków rodziny w charakterze świadków. Potem podejmę decyzję. Przyznaję, że zmierza ona do umorzenia.

Wujek dziewczynki od początku nie przyznawał się do winy. Twierdził, że kocha siostrzenicę jak własne dziecko i nie byłby w stanie jej skrzywdzić. Prokurator podejmie decyzję pod koniec października. Czy wtedy Paulina wróci do domu? Nie wiadomo. O umieszczeniu jej w pogotowiu zdecydował bowiem sąd rodzinny. Zdaniem Andrzeja Dybki było to zbyt pochopne działanie. Jak mówi prokurator, sąd popełnił błąd. Postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej wszczęto zanim wyjaśniła się sprawa karna.

- Sąd jeszcze nie podjął decyzji w kwestii oddania dziecka matce - wyjaśnia rzecznik Agata Wilczewska. - Czekamy na opinię biegłych, które rozpatrują sprawę pod kątem wywiązywania się przez matkę z obowiązków rodzicielskich.

Matka Pauliny twierdzi, że od początku nie wierzyła w winę brata. Przyznaje, że Paulina miała skłonności do konfabulacji.
- Opowiadała na przykład, że ma koleżanki, których nie było - powiedziała matka. - Nie mam do niej żalu, bo wierzę, że nie chciała nikogo skrzywidzić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski