Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Była bita i poniżana w Anglii. Udało się ją uwolnić

Agnieszka Jasińska
Łodzianka mieszkała w północnej części Londynu
Łodzianka mieszkała w północnej części Londynu Sylwia Dabrowa
To było prawdziwe piekło. Przez ponad rok Mariola z Łodzi była bita i poniżana. Mąż Tajwańczyk przetrzymywał ją w domu, nie pozwolił jej się wydostać, pilnował, by nie uciekła. W weekend udało się detektywom uwolnić łodziankę i jej roczne dziecko. Zabrali ją z Londynu i przywieźli do Łodzi. Kobieta jest w tak ciężkim stanie, że trafiła od razu na leczenie do szpitala psychiatrycznego.

Mariola wyjechała do Londynu kilka lat temu. Tam znalazła pracę. W Londynie też poznała Tajwańczyka. Pobrali się. On prowadził interesy, handlował. Ona zaszła w ciążę, zajęła się domem. Wszystko układało się dobrze. Jednak szczęście nie trwało długo.

Zmarł ojciec męża Marioli, a jego matka straciła dom. Starsza kobieta znalazła się w tak trudnej sytuacji, że przyjechała z Tajwanu do syna do Londynu. Mąż Marioli nawet nie konsultował z żoną swojej decyzji, bo w jego kraju obowiązkiem dzieci jest zajmowanie się rodzicami na starość.

Od kiedy w domu pojawiła się matka, życie rodziny zmieniło się nie do poznania. Matka Tajwańczyka zachowywała się bardzo złośliwie w stosunku do Marioli. To wpłynęło też na zachowanie męża. Przestał być czuły i troskliwy.

Stał się tyranem. Bił żonę, poniżał, wyzywał. Mariola wpadła w depresję. Z rodziną z Łodzi była w kontakcie telefonicznym. Jednak kilka dni temu ten kontakt się urwał. Wtedy rodzina poważnie się przestraszyła. Zrozpaczeni rodzice Marioli poprosili o pomoc detektywa.

- W sobotę pojechaliśmy do Londynu - opowiada Krzysztof Rutkowski, łódzki detektyw, który odbijał Mariolę z Anglii. - Na szczęście mąż nie zdołał zabrać Marioli dokumentów, bo łodzianka zdążyła je ukryć. Moja agentka dokładnie poznała plan zajęć męża i pojawiła się w domu Marioli pod jego nieobecność. Najpierw zabrała ją wraz z dzieckiem do koleżanki. Wyłączyliśmy telefony, żeby nie można było nas znaleźć. Samochodem wróciliśmy do Łodzi.

Rutkowski podkreśla, że 33-letnia Mariola jest w fatalnym stanie psychicznym.

- Dziadkowie zajęli się dzieckiem, a Mariola od razu trafiła do szpitala psychiatrycznego - mówi detektyw. - Wiemy, że mąż dostał szału, gdy zniknęła. Teraz próbuje jej szukać. Ten człowiek jest nieobliczalny. Wszystkiego można się po nim spodziewać. Obawiam się, że ta historia jeszcze się nie skończyła.

CZYTAJ TEŻ:
Grek odbierze syna łodziance

Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki