Dyrektorzy szpitali sądzą, że ze względu na to, chętnych do skorzystania z krótszej ścieżki może być niewielu. Jednak urzędnicy z nowej komisji wojewody dolnośląskiego dostają od początku roku po kilkanaście pytań dziennie.
- Wnioski zaczną spływać na przełomie lutego i marca - ocenia prof. Andrzej Gładysz, jeden z 16 ekspertów, którzy w niej zasiadają. - Na razie o komisję pytają pacjenci, którzy czują się poszkodowani przez lekarzy czy pielęgniarki, ale przed 1 stycznia 2012 roku. Tymi sprawami nie będziemy się zajmować - podkreśla.
W myśl nowych przepisów szpitale rozpisują przetargi na ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej i... je unieważniają. Jedynym oferentem jest bowiem PZU, który w tym roku podniósł składkę. Nawet o milion złotych.
- Szpital w Legnicy w ubiegłym roku płacił za ubezpieczenie 922 tys. zł. W tym roku dostał propozycję składki w wysokości 1 mln 972 tys. zł - mówi Paweł Wróblewski, radny sejmiku województwa.
- Bardziej opłacałoby mi się utworzyć rezerwę na koncie bankowym i pokrywać z niej ewentualne roszczenia pacjentów, bo w życiu nie zużyjemy takiej sumy - dodaje Krystyna Barcik, dyrektorka legnickiego szpitala.
Przetarg odwołała, ale wciąż ciąży na niej obowiązek zawarcia polisy, więc ogłosiła kolejny. Liczy, że albo PZU urealni stawkę, albo na rynku pojawi się jakiś jego konkurent.
Prof. Gładysz ma inne zdanie niż dyrektor Barcik. - W każdej placówce dochodzi do kilku takich zdarzeń rocznie, ale że sprawy w sądzie ciągną się latami, część poszkodowanych macha na to ręką - mówi. - My mamy cztery miesiące na rozpatrzenie sprawy i ustalenie odszkodowania. Będzie wiele pracy.
Szpitalom na Dolnym Śląsku kończą się ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej i właśnie rozpisują przetargi. Ale jeden po drugim je unieważnieją i ogłaszają kolejne. Zrobiły już tak: Wojewódzki Szpitala Specjalistycznego w Legnicy, szpital wojskowy przy ul. Weigla we Wrocławiu, czy szpital przy ul. Warszawskiej na wrocławskim Brochowie.
- W 2011 roku nie mieliśmy ani jednego przypadku wypłacenia odszkodowania któremukolwiek z naszych pacjentów, a składka miałaby nam podskoczyć ze 100 tys. zł do 500 tys. zł rocznie - dziwi się Janusz Wróbel, dyrektor tej ostatniej placówki.
Wrocławski szpital wojskowy w ubiegłym roku zapłacił 560 tys. zł składki PZU, a wypłacił odszkodowanie ze swego ubezpieczenia trzem pacjentom.
- Mieliśmy dwie ugody i jeden przegrany, trzyletni proces w sądzie, za który musieliśmy zapłacić też odsetki - informuje Marzena Kasperska, rzecznicz-ka szpitala wojskowego. W sumie, poszkodowanym pacjentom ubezpieczyciel placówki wypłacił 290 tys. zł.
- Oferta PZU na ten rok wynosiłaby około miliona złotych. Trudno określić, czy i ile nasz ubezpieczyciel musiałby zapłacić odszkodowań w tymm roku, bo np. w 2010 roku kwota wypłacona przez PZU naszym pacjentom wyniosła 50 tys. zł - podkreśla Kasperska.
Dlaczego więc PZU żąda tak wysokich kwot?
- Ich podstawą jest ocena ryzyka poszczególnych szpitali. Jest ona determinowana zarówno skalą prowadzonej działalności, jak i poziomem ryzyka, wynikającym z prowadzonych procedur medycznych - wyjaśnia Artur Dziekański z PZU.
Według szpitali, poszkodowanych pacjentów nie będzie nawet kilku rocznie, jak spodziewa się nowo powstała komisja do ustalania zdarzeń medycznych przy wojewodzie.
współpraca Piotr Kanikowski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?