Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: Rewolucja w usuwaniu śmieci wywołuje burzę

P.Rąpalski,K.Ponikowska
Dariusz Gdesz
Rozpoczęła się rewolucja w gospodarce odpadami i... od razu wzbudza spore kontrowersje. Zgodnie z nową ustawą właścicielami śmieci nie będą już mieszkańcy, a gminy. Za usuwanie odpadów będziemy płacić jednolitą opłatę urzędnikom, zamiast podpisywać umowy z firmami. W Krakowie pracuje już specjalny zespół, który ma zaprojektować system usuwania śmieci i ustalić nową stawkę.

Czytaj także: Do tramwaju na Ruczaju idziemy w błocie

Sąsiednie gminy sceptycznie patrzą na zmiany uważając, że obecne zasady się sprawdzają. Boją się, że nie poradzą sobie z egzekwowaniem opłat. Dziś to prywatne firmy, a nie gminy, muszą same pilnować interesu.

Ustawa ma pomóc zwiększyć poziom segregacji odpadów i zwalczyć problem dzikich wysypisk. Śmieci ma nie opłacać się wywozić do lasu, skoro i tak władze naliczą opłatę. Problemem jest jednak jej ustalenie. W roku 2009 oszacowano ją w Krakowie na poziomie ok. 11 zł miesięcznie. Teraz trzeba zrobić to na nowo.

Dziś każda wspólnota i spółdzielnia mieszkaniowa, czy dom jednorodzinny musi mieć podpisaną umowę z zakładem wywózki śmieci. Tych w Krakowie jest kilkanaście, ale 60 proc. rynku w swoich rękach skupia MPO. Niestety egzekwowanie posiadania umów przez mieszkańców kuleje, bo wyrywkowe kontrole straży miejskiej nie są w stanie sprawdzić wszystkich.

- Kraków rocznie produkuje 348 tys. ton śmieci, ale zbieramy 313 tys. Różnica to dzikie wysypiska i nielegalne spalanie odpadów w piecach - informuje Jacek Bartlewicz, rzecznik Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu. Tylko 43 tys. ton to wysegregowane śmieci, szkło, metale, plastik i papier. Po wprowadzeniu opłaty "dla każdego" segregować będą musieli wszyscy, inaczej zapłacą dwa, na może nawet trzy razy więcej za wywóz śmieci. W tym roku w życie muszą wejść uchwały rady miasta wprowadzające nowy system.

Ościennym gminom nowa ustawa się nie podoba. - Burzy dobrze funkcjonujący system w naszej gminie - podkreśla Bogusław Król, wójt Zielonek. - Każdy właściciel nieruchomości zawierał umowę z firmą wywożącą odpady, a my ograniczaliśmy się do kontroli i egzekucji przepisów - tłumaczy wójt.
Krzysztof Musiał, wójt Mogilan dodaje, że może pojawić się problem z egzekucją nowego podatku śmieciowego. - Jeśli ktoś nie będzie płacił, trzeba będzie angażować w to sąd i komorników - mówi Musiał.

Bogusław Król zauważa też, że nowa ustawa nie rozwiąże problemu wywożenia śmieci na dziko, np. do lasu. - Problem jest w egzekucji przepisów. Powinny być większe kary na nielegalny wywóz śmieci. Nie 100 czy 200 zł, ale np. 3-4 tysiące. Wtedy ludzie baliby się to robić - zauważa Król.
Mieszkańców jednak najbardziej interesuje wysokość nowej opłaty. Dziś za wywóz 120-litrowego pojemnika, tyle średnio jeden mieszkaniec wyrzuca miesięcznie odpadów, płacimy od 18 do 20 zł, zależnie od firmy.

Ustawa daje gminom do wyboru cztery podstawy do naliczania opłaty. Od każdej osoby mieszkającej w danej nieruchomości, od powierzchni nieruchomość, od poziomu zużycia wody, od gospodarstwa domowego.

- Trzeba coś wybrać, ale nie jest to łatwe, bo każda metoda ma swoje plusy i minusy. Opłatę wyliczymy biorąc pod uwagę koszty transportu, składowania i usuwania śmieci oraz koszty administracji. To trzeba podzielić przez liczbę mieszkańców - mówi Wacław Skubida, dyrektor wydziału gospodarki komunalnej .- Nie tylko musimy wyliczyć stawkę, ale też stworzyć system poboru opłat i system informatyczny, który to wszystkie zepnie w całość. Pracy jest sporo.

Gminny urzędnicy już szykują się do wprowadzenia zmian mimo, że najpierw Marszałek Małopolski musi podzielić województwo na regiony i wskazać instalacje, do jakich mają trafiać śmieci. Na razie będzie to głównie ok. ośmiu wysypisk, w tym Barycz. W roku 2015 dołączyć krakowska spalarnia odpadów. Marszałek na razie konsultuje warianty regionów. Wiadomo, że niektóre ościenne gminny Krakowa będą musiały stworzyć wspólny system z naszym miastem. System w pełni w całej Polsce ma najpóźniej zacząć działać za 18 miesięcy.

Jeśli bazą będzie liczba mieszkańców na danej posesji problemem stają się osoby niezameldowane, a tych w Krakowie jest sporo. Jeśli nie zadeklarują swojej obecności w mieście inni mieszkańcy będą musieli się do wywozu ich śmieci dokładać.

Drugi wariant to naliczanie według powierzchni mieszkań. Problem w tym, że często na 50 metrach mieszka 5-6 osób, a czasem na 120 jedna lub dwie. I znów pojawiają się nierówności. Trzecim sposobem jest naliczanie według zużycia wody. 99 proc. jest mieszkańców jest opomiarowanych. Tu problemem są podlewający kwiatki lub osoby mający studnie. Czwartą metodą jest naliczanie od gospodarstwa domowego, ale w Polsce nie zostało ono wyraźnie zdefiniowane.

Wybieramy najpiękniejszą sportsmenkę Małopolski! Weź udział w plebiscycie!

"Super pies, super kot"! Zobacz zwierzaki zgłoszone w plebiscycie i oddaj głos!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska