- Osiem lat temu pracowałem dla niego w Belgii, nie zapłacił mi za cały miesiąc - mówi Paweł Żurowski. - Pewnie pracowałbym za darmo dłużej, ale jeden z kolegów miał wypadek. Wrócił do Polski, chciał się leczyć, wtedy okazało się, że nie ma ubezpieczenia. Gdy dowiedziałem się, że W. nie opłacał składek i nie zapłacił za pracę, spakowałem się i zapowiedziałem, że nie podaruję.
CZYTAJ TEŻ:
JAK BUDOWLANIEC Z POZNANIA WYGRAŁ Z NIEMIECKIM KONCERNEM
- Sąd uznał, że W. ma mi zapłacić 7,6 tys. zł. Mimo to do tej pory nie dostałem ani pieniędzy, ani świadectwa pracy - mówi Janusz, który miał wypadek w Belgii. - Miałem kłopoty nawet z zarejestrowaniem się jako bezrobotny - dodaje.
Paweł Żurowski również założył sprawę w sądzie.
- Uzyskałem nakaz zapłaty 7,7 tys. zł. Lata mijały, a ciągle nie dostawałem ani złotówki. Teraz, z odsetkami i kosztami będzie to ok. 20 tys. zł - mówi. I dodaje, że W. unikał go, zmieniał nazwę firmy, którą prowadzi na zachód od Poznania, co utrudniało odzyskanie należności.
W grudniu w sądzie w Nowym Tomyślu Żurowski znów spotkał się z Jarosławem W. Tym razem sąd nakazał przedsiębiorcy ujawnienie majątku.
- Ten człowiek wcześniej wykorzystał fakt, że ze względu na stan zdrowia, nie mogłem być w sądzie - twierdzi w rozmowie z "Głosem" Jarosław W. - Zdobył nakaz zapłaty za coś, czego nie zrobił. Zamierzam zgłosić to do prokuratury. Bo ja ze wszystkimi pracownikami rozliczam się co do grosza, ale za to, co naprawdę wykonali.
- Akurat! - irytuje się Paweł Żurowski. - Kiedy spotkaliśmy się w sądzie, spojrzał na mnie i szepnął, że mnie wykończy.
Żurowski opowiada, że wiedząc o tym, iż W. jest poszukiwany, zaalarmował policję. Jarosław W. został zatrzymany. - A ja pojechałem na komisariat zgłosić groźby - mówi P. Żurowski.
- Takie zgłoszenie zostało przyjęte w komisariacie Poznań Grunwald - potwierdza Ewa Ochocka z KWP.
- Ja zatrzymany? Gdyby tak było, nie rozmawiałbym teraz z "Głosem" - oburza się Jarosław W. A pytany, za co był ścigany, ucina: - To moje sprawy.
Wersję Pawła Żurowskiego potwierdza jednak Agnieszka Weichert-Urban z biura prasowego Sądu Okręgowego w Poznaniu.
- W. został zatrzymany w sądzie, gdzie toczyła się sprawa o zamianę mu kary finansowej na 15 dni aresztu - mówi. - Mężczyzna był poszukiwany do dwóch spraw przez Sąd Rejonowy Wilda i Nowe Miasto. Miał trafić do aresztu - dodaje.
Dotarliśmy do akt obu spraw. W pierwszej W. został skazany za doprowadzenie - jako prezes firmy budowlanej - kilku firm do "niekorzystnego rozporządzenia mieniem". W drugiej mężczyznę oskarżono o to, że wprowadził w błąd innych przedsiębiorców, a także m.in. o sfałszowanie umowy o pracę z trzema pracownikami: podrobił ich podpisy i dokumentami posłużył się w ZUS-ie.
W obu przypadkach skończyło się wyrokami więzienia w zawieszeniu i grzywnami, które zamieniono na areszt. A że do aresztu się nie stawił, wystawiono za nim listy gończe.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?