Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Policjant pomiatał podwładnymi (NAGRANIE Z UKRYCIA)

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Tomasz Bołt
"Rysiek, bo cię zap..., k...! Nie nadajesz się na to stanowisko! Przez trzydzieści lat musiałem czekać na tę chwilę, żeby ci to powiedzieć! Bo myślałeś, k..., że sobie tu posiedzisz i ch... zrobisz!". "Gazeta Wrocławska" dotarła do kilkuminutowego nagrania awantury - pełnej wrzasków i wulgaryzmów. Według naszych informacji, to zapis z incydentu, do jakiego doszło 13 grudnia w jednym z pomieszczeń Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.

Zdaniem naszych informatorów, nagrany to podinsp. Włodzimierz Jastrzębski, naczelnik Wydziału Techniki Kryminalistycznej. Nasi rozmówcy twierdzą, że to typowy przykład zachowania pana naczelnika, a nie jednorazowy incydent.

- Tak wrzeszczał, że jeden z chłopaków włączył komórkę i to nagrał - opowiada informator. - To nie było pierwszy raz. On się często tak zachowuje.

Naczelnik się wściekł, bo policjanci z Wydziału Techniki pojechali zabezpieczyć ślady włamania, a nie byli przy zabezpieczeniu manifestacji w rocznicę ogłoszenia stanu wojennego. Tak jak było to wcześniej zaplanowane.

"To jest wojna i nie ma ludzi!" - wrzeszczał na dyspozytora w Wydziale Techniki Kryminalistycznej. Na stwierdzenie podwładnego, że nic się nie stało, zareagował straszliwym wrzaskiem.

Nagranie kończy trzask przeładowywanej broni. Według jednej wersji miał to być "żart" świadka zdarzenia. Według innej, policjanci pobierali broń, bo szli na służbę i ten dźwięk jest przypadkowy.
Odtworzyliśmy nagranie mł. insp. Marii Pawęskiej-Jaremek, zastępcy komendanta miejskiego policji. Nie miała wątpliwości, że słyszy głos naczelnika Jastrzębskiego.

- To się nadaje na postępowanie służbowe. Naczelnik zostanie przebadany przez psychologa - powiedziała. Przyznała, że już wcześniej docierały do niej sygnały o wybuchowym charakterze oficera i niewłaściwym sposobie traktowania podwładnych. Nakazała wydziałowi kontroli zbadać sprawę. Po ujawnieniu nagrania wszczęto postępowanie dyscyplinarne przeciwko naczelnikowi.

Podinsp. Jastrzębski w rozmowie z nami przyznał, że zwymyślał podwładnego. Ale zapewniał, że był to jednorazowy incydent i nigdy wcześniej takie sytuacje się nie zdarzały. Jak mówi, następnego dnia przeprosił policjanta, a przeprosiny zostały przyjęte.

Czy naczelnik Wydziału Techniki Kryminalistycznej Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu prześladował podległych mu policjantów? Czy tylko raz, 13 grudnia, puściły mu nerwy? Być może na to pytanie odpowie postępowanie dyscyplinarne. Wszczęto je po tym, jak przekazaliśmy szefostwu dolnośląskiej policji nagranie fragmentu awantury. Słychać, jak okrutnie i wulgarnie ktoś jest wyzywany. Zdaniem naszych informatorów, wrzaski to głos naczelnika podinsp. Włodzimierza Jastrzębskiego.

- Wyzywany Rysiek ma 38 lat służby, odchodzi na emeryturę. Jest w wydziale dyspozytorem - mówi nasz informator.

Naczelnik przyznaje, że przeprosił już policjanta i przekonuje, że sytuacja była kryzysowa. - Proszę sobie wyobrazić, że ktoś planuje wojnę, a jakiejś dywizji nie ma tam, gdzie miała być - mówił podinsp. Jastrzębski. I mocno zapewniał, że nie pomiata swoimi policjantami.

Czy to prawda? - Nie mogę mówić takich rzeczy. Za bardzo się boję - odpowiada jeden z policjantów. - Ale odczucia ma pan dobre. To nie był pierwszy raz, kiedy tak prowadzono rozmowy służbowe.
Nagranie kończy odgłos przeładowywanej broni. - Któryś z chłopaków sobie zażartował - mówi informator. - To było takie podsumowanie atmosfery całej awantury.

Zastępca komendanta miejskiego policji mł. insp. Maria Pawęska-Jaremek podaje bardziej banalne wyjaśnienie. Po prostu w miejscu, gdzie wrzeszczał naczelnik, policjanci szykują się do służby i pobierają broń. Zanim policjant schowa pistolet do kabury, musi go przeładować, celując do przygotowanej skrzynki z piaskiem.

- Masakra! - komentuje wysoki rangą oficer dolnośląskiej policji po wysłuchaniu nagrania.
- Od czterech lat pełnię funkcję. To pierwsza taka sprawa, zainteresuję się nią. W taki sposób nie powinno się odnosić do innych - mówi Artur Falkiewicz, pełnomocnik komendanta wojewódzkiego policji ds. przestrzegania praw człowieka.

Szef związków zawodowych w dolnośląskiej policji Piotr Malon: - Rzadko trafiają do nas skargi na mobbing, nękanie czy prześladowanie podwładnych - mówi. - Może ludzie się boją? Nie wiedzą, gdzie się zgłosić? A może do takich sytuacji nie dochodzi często?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska