Paweł Rybicki - bloger, który został sztabowcem

Damian Dragański AIP
Andrzej Duda "wyjeździł" sobie wygrane wybory w dudabusie. Paweł Rybicki jeździł z kandydatem PiS, prowadząc kampanię w sieci
Andrzej Duda "wyjeździł" sobie wygrane wybory w dudabusie. Paweł Rybicki jeździł z kandydatem PiS, prowadząc kampanię w sieci Grzegorz Jakubowski
Paweł Rybicki, dziennikarz i bloger, pracował w sztabie Andrzeja Dudy, prowadził Twittera. Zdaniem jednych to podwójne standardy, zdaniem drugich - znak czasów, który już nie powinien dziwić

Był jednym z dziennikarzy, gościem dudabusa, którym kandydat na prezydenta Andrzej Duda przemierzał Polskę w trakcie kampanii. W sobotę okazało się, że Paweł Rybicki, były dziennikarz "Gazety Polskiej", portalu Niezalezna.pl i działu finansowego Wirtualnej Polski, podróżował z przyszłym prezydentem elektem nie tylko jako dziennikarz czy bloger, ale również jako jego współpracownik. Odpowiadał za prowadzenie konta sztabu wyborczego na Twitterze Andrzej Duda 2015. Jego częsta obecność na pokładzie busa nie była więc spowodowana jedynie chęcią stworzenia materiałów do swojego bloga, ale prowadzeniem kampanii Dudy w internecie.

Rybicki po ujawnieniu jego roli w sztabie Dudy bronił się na Twitterze, że od lutego nie jest związany z żadną redakcją. Dodał, że nigdy nie był zatrudniony w "Gazecie Polskiej", do której i tak pisze tylko felietony. Obecnie jego działalność dziennikarska ogranicza się do pisania na swoim blogu.

Chociaż Rybicki nie był związany bezpośrednio z żadną redakcją, na początku kampanii, w lutym, jego udział podczas podróży Dudy po Polsce nie dziwił dziennikarzy z innych redakcji. Tym bardziej że Prawo i Sprawiedliwość w tym czasie bardzo zaangażowało się w kampanię w internecie. Drzwi dudabusa były więc otwarte dla blogerów czy dziennikarzy obywatelskich. Rybicki był jednak częstym gościem dudabusa, szczególnie jak na autora niezwiązanego z żadną redakcją. Dziennikarze zaczęli podejrzewać, że rola Rybickiego nie ogranicza się jedynie do pisania na blogu, tym bardziej że nigdy nie krył się on ze swoimi, mocno prawicowymi poglądami.

Większość wiedziała
"Ja się do wszystkiego przyznałem. A, że patrzyliście, a nie widzieliście..." - napisał Rybicki na swoim koncie na Twitterze w sobotę. W końcu stało się jasne, że odpowiada za konto społecznościowe sztabu Dudy w internecie. Kiedy kandydat na prezydenta wyjeżdżał w Polskę, zawsze towarzyszyła mu jedna osoba odpowiedzialna za media społecznościowe. Był nim Rybicki lub "aniołek Kaczyńskiego", czyli młoda działaczka PiS Magdalena Żuraw, która w 2011 roku miała odświeżyć wizerunek partii przed wyborami.

Niektórzy dziennikarze innych redakcji mieli pewność, że Rybicki jest jednym z administratorów konta na Twitterze sztabu Dudy. Zdjęcia, które bloger robił w trakcie podróży i wizyt kandydata, często trafiały na jego oficjalny profil w internecie. Na jednym z wyjazdów miał on zresztą się przyznać, że jest związany ze sztabem Andrzeja Dudy. Wiadomość dla części dziennikarzy nie była więc zaskoczeniem. Co więcej, podczas niedawnej konwencji PiS w Katowicach Rybicki poruszał się po hali z plakietką organizatora. - Mój blog nazywa się "PiS & Love", dlatego śmieszy mnie zarzut, że okazałem się "pisowskim blogerem". Zawsze byłem i tego nie ukrywałem - powiedział w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press (AIP) Paweł Rybicki.
Osoby, które miały styczność z Rybickim uważają, że opanował on umiejętność internetowego trollingu. Sam zainteresowany odmawia odpowiedzi na pytanie, czy jest internetowym trollem, zaznaczając, że jest to pojęcie bez definicji. Bloger znany jest z głośnej akcji sprzed pierwszej tury wyborów prezydenckich "Weź swój długopis na wybory". Był to apel do wyborców Andrzeja Dudy, żeby weszli do urn ze swoimi długopisami. Według pomysłodawcy w lokalach wyborczych mogły znajdować się długopisy ze znikającym tuszem, co umożliwiłoby rzekome fałszerstwo wyborcze. Do akcji na Facebooku dołączyło ponad 120 tys. internautów. Kilka lat temu było o nim głośno, kiedy musiał przeprosić Jerzego Owsiaka za nazwanie jego fundacji "Wielką Orkiestrą Nazistowskiej Pomocy".

"Bronisław Komorowski miał TVN, TVP, »Gazetę Wyborczą«. Andrzej Duda miał mnie. Kto wygrał?" - pytał ironicznie Paweł Rybicki na Twitterze. Zarówno on, jak i część dziennikarzy, która miała styczność ze sztabowcem, zaznaczają, że nie był postacią kluczową dla kampanii. Za całość kampanii prowadzonej w internecie odpowiadał członek młodzieżówki PiS Paweł Szefernaker. Rybicki był częścią większego zespołu.

Podwójne standardy
Informacja o pracy Rybickiego w sztabie Dudy wzbudziła kontrowersje. Dziennikarzowi zarzucano, że stosuje podwójne standardy. Sztabowca punktuje portal Zelaznalogika.net, który przyjrzał się jego profilowi na Facebooku. Znajduje się tam m.in. obrazek, w którym Rybicki zarzuca Tomaszowi Lisowi, redaktorowi naczelnemu "Newsweeka", że jest "sługusem Platformy". Rybicki naśmiewa się także z informacji, że PO miałaby zatrudniać internetowych hejterów w trakcie kampanii prezydenckiej. Uwadze portalu nie uszedł również fakt, że w trakcie kampanii na portalu Niezalezna.pl ukazały się krytyczne felietony Rybickiego wobec prezydenta Komorowskiego. - Piszę tam tylko felietony, i dalej będę pisał, bo nie jest żadną zbrodnią wygłaszanie swoich opinii - broni się Rybicki. - Blogerem byłem, jestem i będę. Co jest złego w wygłaszaniu swoich opinii? - dodaje.

Rybicki zaznacza, że blogerem jest z pasji, natomiast zawodowo określa się jako "dostawca kontentu medialnego". Jego zdaniem jako bloger może pracować gdzie chce i nie musi się z tego tłumaczyć. - Cała ta sprawa kolejny raz wykazuje hipokryzję wielu osób, które nagle są gotowe mianować mnie słynnym dziennikarzem, byle tylko uderzyć w Andrzeja Dudę - powiedział w rozmowie z AIP.

Zaangażowanie Rybickiego w pracę sztabu Dudy krytykuje dr Tomasz Gackowski, medioznawca z Uniwersytetu Warszawskiego. Jego zdaniem Rybicki po pracy dla Andrzeja Dudy nie powinien wracać do dziennikarstwa. Dr Gackowski dodaje jednak, że mimo to może nie brakować redakcji chętnych skorzystać z usług blogera, np. wśród prawicowych gazet czy portali. - To znak naszych czasów, że dziennikarze silnie angażują się w politykę. Są silne podziały ideologiczne - tłumaczy naukowiec UW. - Szybko stało się jasne, że nie traktował tego jako tylko hobby. Nie pisaliśmy o tym, bo dla nas to nie był temat. W końcu nigdy nie odcinał się od swoich poglądów - podsumował dla AIP anonimowo jeden z dziennikarzy politycznych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl