Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kopniak na szczęście i wewnętrzny spokój

Michał Skiba
Konrad Czerniak
Konrad Czerniak Fot. Paweł Relikowski
Rozmowa. – Pewności siebie nabiera się całe życie, ten sezon dał mi dużo optymizmu – mówi Konrad Czerniak, mistrz Europy w wyścigu na 100 m delfinem.

– Mówi Pan, że podstawowym celem jest poprawa swojego rekordu życiowego.
– Zdecydowanie tak, by po imprezie nic sobie nie zarzucić. Jeśli będę pływał w okolicach swoich rekordów życiowych, czyli rekordów Polski, będę w pełni zadowolony. Chcę dać z siebie wszystko i potwierdzić dobry sezon. Myślę, że jestem przygotowany na takie pływanie, te zawody będą zwieńczeniem dobrych przygotowań.

– Czuje Pan presję, że musi być medal?
– Nie za bardzo. Dobrze przepracowałem sezon, miałem kilka bardzo udanych startów – jestem dobrej myśli i to na razie mi wystarczy.

– Jak się podoba Panu pomysł pływania na piłkarskim stadionie?
– Jesteśmy przyzwyczajeni do dużych aren. Dwa lata temu w Barcelonie pływaliśmy na stadionie piłki ręcznej i koszykówki. Ostatnio zdarzyło nam się startować na torze kolarskim. Fajnie, że na zawody może przyjść jeszcze większa publiczność niż w zwykłej pływalni. Dzięki temu liczę na duży show.

– Mówi się, że przy odrobinie szczęścia nasi pływacy mogą zdobyć nawet pięć medali. Nie jest to przesadne pompowanie balonika?
– My o tym nie myślimy, skupiamy się na swoich celach. Każdy doskonale wie, co ma robić, jeżeli nie osiągniemy tych pięciu krążków, nie będzie tragedii.

– Jest Pan zadowolony z okresu przygotowawczego przed mistrzostwami?
– Nawet bardzo. Prawie do końca przygotowań byłem w Madrycie, na ostatnie pięć dni treningów wyjechałem do słoweńskiego Kopru, gdzie razem z Radosławem Kawęckim szlifowaliśmy formę. Wszystko szło zgodnie z planem.

– Był czas wrócić na chwilę do rodzinnych Puław?
– Niestety, nie. Tych podróży jest teraz naprawdę sporo, widziałem się jedynie z siostrą i siostrzenicami, dali mi symbolicznego kopniaka na szczęście.

– Co Pan może powiedzieć o szansach naszych sztafet?
– Wystawiamy aż cztery drużyny – trzy męskie i jedną żeńską. Jest nas sporo, nie pamiętam, by kiedykolwiek pływały aż cztery sztafety na jednej imprezie. Ciężko mi ocenić szanse, wszyscy pływają na wysokim poziomie. Będą decydowały detale. Trudniej mi określić swoją rolę w sztafecie. Tam na sukces pracują cztery osoby.

– Widać w Panu ogromny spokój i pewność siebie.
– Jadę po to, aby się ścigać, dobrze pływać. Dobrego nastawienia nauczyłem się podczas wszystkich startów. Ciężko jednak powiedzieć, bym jechał jak po swoje.

– Zabraknie Michaela Phelpsa, trochę szkoda?
– Dla mnie jest to obojętne. Nie zastanawiałem się w ogóle nad tym, czy to dobrze, czy źle, że go nie ma.

Rozmawiał Michał Skiba

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski