Akt oskarżenia ws. licznych włamań przeciwko kilkunastu osobom był gotowy już w 2005 roku. Grupą przestępczą, zdaniem prokuratury, kierowali Zbyszko B., ps. Makowiec i jego znajomy Karol Ch. Minęło 10 lat, a główni oskarżeni nadal nie usłyszeli wyroku. Zapadnie być może za kilka tygodni.
– Sprawa zmierza ku końcowi – zaznacza Aleksander Brzozowski, rzecznik poznańskiego Sądu Okręgowego. – Dlaczego proces trwa tak długo? Przez lata, do listopada 2012 roku, ukrywał się Andrzej F. A to na jego wyjaśnieniach prokuratura oparła oskarżenie. Gdy zniknął, proces trzeba było zawiesić. Po jego zatrzymaniu sprawa ruszyła. Trzeba było przesłuchać wielu świadków i pokrzywdzonych – tłumaczy sędzia.
Grupa włamywaczy, którą miał kierować „Makowiec”, jedna z legend poznańskiego półświatka, zdaniem śledczych działała w latach 2000-2003. Prokuratura zaczęła się jej przyglądać w trakcie rozpracowywania innego poznańskiego gangu, w którym kluczową rolę ogrywać miał Zbigniew B., ps. „Orzech”. W sprawie „Orzecha” występowało kilku świadków koronnych i właśnie oni powiedzieli śledczym o grupie „Makowca”, zajmującej się włamaniami, zazwyczaj do domów jednorodzinnych.
Rola „Makowca” i jego znajomego Karola Ch. sprowadzać się miała do typowania domów „do obrobienia”. Według ustaleń prokuratury, to oni wozili włamywaczy i pokazywali kolejne „cele”. W wielu włamaniach brał udział Andrzej F., ps. „Rudy”. Ten sam, który najpierw poszedł na współpracę ze śledczymi, a potem ukrywał się przed organami ścigania, co spowolniło proces.
Andrzej F. to recydywista, ojciec kilkorga dzieci, tapicer z wykształcenia. W latach 90. miał być „gońcem” i przekazywać grypsy między poznańskimi gangami. Potem, jak twierdził, na polecenia „Makowca” i Karola Ch. okradał domy. Szefowie grupy mieli „wystawiać” np. domy swoich znajomych, u których bywali na kawie, na grze w karty. Jak wskazuje prokuratura, znali oni zwyczaje domowników i przekazywali te informacje włamywaczowi, którego wysyłali „na skok”.
Ofiarą kradzieży padł m.in. obywatel Turcji. Z jego domu pod Poznaniem zniknęła... muzyka turecka oraz zegarek. Inny „skok” miał miejsce w barze „Miś” w poznańskim nowym ZOO. Okradziono także zakład krawiecki, z którego złodzieje zabrali cztery głowice do maszyn do szycia warte 13 tys. zł. Włamywano się też do kolejnych domów, do sklepu odzieżowego, z którego zabrano m.in. bieliznę.
Wśród oskarżonych znalazła się m.in. ówczesna konkubina Andrzeja F. Na co dzień pracowała jako kasjerka w sklepie spożywczym. Po pracy brała udział w niektórych włamaniach. Przyznała się do winy.
Oskarżono także ówczesną konkubinę, a obecnie żonę Karola Ch., jednego z domniemanych szefów gangu. Prokuratura zarzuciła jej nabywanie „fantów”, czyli skradzionych rzeczy. A na jedno z włamań miała dowieźć worki, by złodzieje mieli gdzie schować łupy.
Jolanta Ch. oraz jej mąż Karol nie przyznali się do winy. Zarzutom zaprzecza także Zbyszko B., ps. Makowiec. Wciąż siedzi w więzieniu, gdzie odsiaduje wyrok za zalecenie zabójstwa w Cafe Głos. Z kolei trzech oskarżonych, spośród kilkunastu, przyznało się do winy i dobrowolnie poddało się karze. Pozostali wciąż czekają, jaki wyrok wyda poznański sąd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?