W domach dziecka wrzaski i bicie zastępują wychowanie

Joanna Ćwiek, Tomasz Cylka
Domy dziecka są już praktycznie tylko w Europie Wschodniej
Domy dziecka są już praktycznie tylko w Europie Wschodniej REUTERS
Najwyższa Izba Kontroli sprawdziła kilkadziesiąt placówek. Większość to przechowalnie, w których zamiast opieki i wychowania jest nadzór.

Domy dziecka w Polsce pękają w szwach, dzieci nie mają w nich poczucia bezpieczeństwa, odpowiedniej opieki pedagogów i warunków do nauki. Na dodatek są źle żywione.

Inspektorzy NIK ustalili, że w 67 proc. ośrodków dzieci są źle odżywiane - w posiłkach jest za mało białka, warzyw i owoców.

W połowie domów panuje przeludnienie (np. w ośrodku numer 2 w Szczecinie-Zdrojach dzieci było trzykrotnie więcej, niż powinno). W 83 proc. placówek wychowankowie nie mają osobnych szafek, lampek nocnych czy biurek. W niektórych przypadkach ubrania i osobiste rzeczy dzieci przechowywano w pomieszczeniach dla wychowawców.

Ale podopiecznym brakuje nie tylko poczucia intymności. W wielu ośrodkach NIK stwierdziła poważniejsze problemy. Wychowawcy często wymuszają posłuszeństwo krzykiem, stosują wobec dzieci przemoc lub nie chronią słabszych przed agresywnymi kolegami.

W Wielkiej Brytanii i Norwegii dzieci trafiają do rodzin zastępczych. Domy dziecka są już tylko w Europie Wschodniej

W domu dziecka w Kłobucku wśród wychowanków na porządku dziennym były przemoc fizyczna, kradzieże i molestowanie seksualne.

Tradycyjne domy dziecka są szkodliwym reliktem z czasów PRL. Najwyższy czas zastąpić je domami rodzinnymi i rodzinami zastępczymi, w których dzieci żyją godnie i mają odpowiednią opiekę. By to było możliwe, trzeba uchwalić nowe przepisy i zapewnić państwowe dotacje.

Takie rozwiązania znalazły się w projekcie poselskim Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Od jego złożenia minęło ponad pół roku, ale Sejm nie znalazł czasu nawet na dyskusję.

W bidulach dzieci mają piekło

Jeszcze niepublikowany raport NIK, do którego dotarła "Polska", nie zostawia suchej nitki na państwowych domach dziecka. Żadna ze skontrolowanych placówek nie zapewniła wychowankom odpowiednich warunków.

Dziś w domach dziecka przebywa blisko 25 tys. dzieci. W ostatnich latach trafia do nich coraz więcej maluchów, także tych, których rodzice wyjechali do pracy na Zachód.

Dlatego też domy dziecka są przepełnione. W jednej takiej placówce przebywa średnio 49 wychowanków. Z raportu wynika, że w co drugim skontrolowanym bidulu panuje przepełnienie. W prawie każdym pokoju mieszka więcej niż pięcioro dzieci.

W co trzecim domu wychowankowie nie mieli zapewnionej opieki w nocy. W co piątym - także w ciągu dnia.

Co najgorsze, w domach dziecka umieszcza się nieletnich, którzy zgodnie z orzeczeniami sądowymi powinni trafić do młodzieżowych ośrodków wychowawczych. Stąd tyle agresji w tych placówkach. W co trzeciej dzieci skarżyły się, że nie czują się bezpieczne.

- Domy dziecka to najgorsze rozwiązanie z możliwych - mówi Magdalena Słomka z Fundacji "Archon+", działającej na rzecz rozpowszechniania rodzicielstwa zastępczego.

Bidule to postkomunistyczny relikt. Działają właściwie już tylko w Europie Wschodniej. I to nie całej, bo np. Słowenia i Chorwacja już ich nie mają. Na Zachodzie nie ma ich od lat. W Austrii już w latach 50. postawiono na wioski dziecięce. Zatrudniano w nich kobiety, budowano im dom, do którego wprowadzały się razem z własnymi dziećmi i na przykład piątką sierot. Dostawały za to pensje.

W Wielkiej Brytanii, Islandii, Norwegii i Słowenii żadne małe dziecko nie trafia już do domu dziecka, tylko do rodziny zastępczej. - Dzieci wychowywane w bidulach kompletnie nie są przygotowane do życia, nie potrafią uprać, ugotować czy ukroić chleba - tłumaczy Słomka.

Jej zdaniem tradycyjne domy dziecka produkują głównie klientów opieki społecznej. - Lepiej by było, gdyby jak najmniej dzieci tam trafiało. Niestety, to nie takie proste.
W zasadzie rodzinne domy dziecka zakładają tylko fundacje i stowarzyszenia. Powód: organizacja jest w stanie zapewnić zaplecze administracyjne i księgowe oraz dać pieniądze na konieczne zwykle terapie dla podopiecznych po doświadczeniach w domu dziecka.

Inaczej jest z rodziną zastępczą, którą stosunkowo łatwo zostać, ale dość trudno nią być. - Rodzice zastępczy nie mają żadnego wsparcia ze strony państwa ani lekarza, ani psychologa, ani pedagoga - mówi Słomka.

To ma się jednak zmienić. Resort pracy przygotowuje projekt ustawy regulującej rodzicielstwo zastępcze. Zgodnie z nowymi przepisami do 2010 r. mają zostać zlikwidowane wszystkie domy małego dziecka. A maluchy, które nie ukończyły 7. roku życia, trafią do rodzin zastępczych.

Dodatkowo każda rodzina, która zdecyduje się zaopiekować dzieckiem w trudnej sytuacji, oprócz pieniędzy dostanie także wsparcie specjalistów. Projekt ma być gotowy w październiku.

- Ten projekt jest bardzo podobny do tego, który już kilka miesięcy temu złożyłam w Sejmie - komentuje była minister pracy Joanna Kluzik-Rostkowska. - Niestety, nic się z nim nie dzieje. Mam jednak nadzieję, że kiedy w końcu trafi do Sejmu projekt rządowy, uchwalimy wreszcie tę ustawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 15

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

F
Feministka
Tak, a ekipa antyaborcyjna nadal będzie twierdzić, że kobiety mają rodzić nawet dzieci których nie chcą, bo można je komuś oddać. Naprawdę uważacie, że lepiej skazać człowieka na traumę przez pół życia niż po prostu tego dziecka nie rodzić???
a
aaaaaaaa
Pragnę zwrócić uwagę na problem wynagradzania ludzi zajmujących się zawodowo pomaganiem. Płace brutto to średnio 2100zł. -żenujące!!!!!!!! To jest bardzo wymagająca i obciążająca praca. Po kilku latach "olewasz", masz dosyć i powszednieją ci wszystkie problemy. Przestajesz mieć ochotę na pomaganie zdemoralizowanym dzieciom, bo tak bardzo dopada cię proza życia, że tracisz motywację do robienia czegokolwiek poza byciem w pracy. Te grupy zawodowe powinny być dobrze wynagradzane, ciągle szkolone, superwizowane, poddawane własnej terapii. Tylko zdrowy człowiek, zadowolony z życia jest w stanie długofalowo i profesjonalnie pomagać innym. Jak będzie tak dalej to nic się nie zmieni. Na chwilę przyjdzie nowy, zapalony do działania psycholog, spotka się z oporem innych współpracowników, rozbije się o durne przepisy i po roku mu się odechce.I tak kręci się ta karuzela. Przykre.
R
Rene
Pragnę zwrócić uwagę na problem wynagradzania ludzi zajmujących się zawodowo pomaganiem. Płace brutto to średnio 2100zł. -żenujące!!!!!!!! To jest bardzo wymagająca i obciążająca praca. Po kilku latach "olewasz", masz dosyć i powszednieją ci wszystkie problemy. Przestajesz mieć ochotę na pomaganie zdemoralizowanym dzieciom, bo tak bardzo dopada cię proza życia, że tracisz motywację do robienia czegokolwiek poza byciem w pracy. Te grupy zawodowe powinny być dobrze wynagradzane, ciągle szkolone, superwizowane, poddawane własnej terapii. Tylko zdrowy człowiek, zadowolony z życia jest w stanie długofalowo i profesjonalnie pomagać innym. Jak będzie tak dalej to nic się nie zmieni. Na chwilę przyjdzie nowy, zapalony do działania psycholog, spotka się z oporem innych współpracowników, rozbije się o durne przepisy i po roku mu się odechce.I tak kręci się ta karuzela. Przykre.
R
Rene
Pragnę zwrócić uwagę na problem wynagradzania ludzi zajmujących się zawodowo pomaganiem. Płace brutto to średnio 2100zł. -żenujące!!!!!!!! To jest bardzo wymagająca i obciążająca praca. Po kilku latach "olewasz", masz dosyć i powszednieją ci wszystkie problemy. Przestajesz mieć ochotę na pomaganie zdemoralizowanym dzieciom, bo tak bardzo dopada cię proza życia, że tracisz motywację do robienia czegokolwiek poza byciem w pracy. Te grupy zawodowe powinny być dobrze wynagradzane, ciągle szkolone, superwizowane, poddawane własnej terapii. Tylko zdrowy człowiek, zadowolony z życia jest w stanie długofalowo i profesjonalnie pomagać innym. Jak będzie tak dalej to nic się nie zmieni. Na chwilę przyjdzie nowy, zapalony do działania psycholog, spotka się z oporem innych współpracowników, rozbije się o durne przepisy i po roku mu się odechce.I tak kręci się ta karuzela. Przykre.
O
On + Siostra
Byłem tam parę lat i powiem tylko tyle mimo że dostawałem to PATOLOGIE zaznałem w rodzinie zastępczej u dziadków. Tam mnie lano codziennie. Dzięki nim trafiłem do zakładów wychowawczych i poprawczych a później do więzień w całej Polsce.... Dziś jestem już NORMALNYM człowiekiem ale to za sprawą samego siebie bo olałem wszystko i zacząłem żyć swoim życiem- życiem biznesu inaczej bym żebrał pod bramami o złotówkę na rojal. MAM GŁĘBOKO RODZINĘ ZASTĘPCZĄ bo zazwyczaj są to ludzie popie*przeni sexualnie i niedorozwinięci. Polska też nie lepsza ale można coś kontrolować...... Nie życzę nikomu tego i pozdrawiam ludzi z tego gów.... bagna rodzinnego bez swojej winy co ciągnie się nawet 20 lat..................................................................................................................................................................................................................................,////.................................................................................................................................................................................. . . . . .
M
Mikołaj
Dzieci w DD nadal czekają na RZ!
Gdzie są przeszkolone rodziny zastępcze??
Większość nadal dzwoni i pyta o jedno, małe i zdrowe
Nieliczni biorą dzieci pod swój dach, na szczęście. Niestety nadal zbyt mało, zbyt mało..
M
Mikołaj
Kilka faktów do przemyślenia:
1. Rodzina Zastępcza (RZ) jest dla dzieci a nie odwrotnie.
2. Dzieci przebywające w domach dziecka nie są słodkimi maleństwami z plakatów.
3. Dzieci przebywające w domach dziecka często są po wielu negatywnych przejściach i wymagają rozważnego prowadzenia - nie wystarczą same chęci rodziców zastępczych.
4. "Swoje wychowaliśmy to się na tym znamy" jest błędem w argumentowaniu własnych umiejętności.
5. Nie oczekuj wdzięczności dziecięcej za fakt przyjęcia do RZ.
4. Chcesz być prawdziwą RZ to po kursie przyjmij bezwarunkowo proponowane dzieci a nie czekaj na tzw."meble na wymiar".
5. Nikt nie mówi, że będzie łatwo.
JEŻELI NIE ZGADZASZ SIĘ Z TYM TEKSTEM - ODPUŚĆ SOBIE MYŚLENIE O BYCIU RODZINĄ ZASTĘPCZĄ - TO NIE DLA CIEBIE.
M
Mikołaj
Są złe i dobre domy dziecka tak jak są źli i dobrzy ludzie na świecie. Takie generalizowanie obrazuje jedynie płytkie myślenie autora tekstu.. No jasne ZLIKWIDOWAĆ DOMY DZIECKA!!! Jestem ZA. Hasało popularne i łatwe do wykrzyczenia. Spełni się jednak dopiero pod warunkiem, że przeszkoleni kandydaci na Rodziny Zastępcze i Adopcyjne przestaną przesmradzać w kwestii wyboru dzieci... bo jedno, bo małe, bo zdrowiuśkie i najlepiej rokujące na inteligentne, a jeszcze żeby rodzice biologiczni się nie interesowali, przecież proszę nas zrozumieć... dopasujemy jak wygodne buciki to weźmiemy:-( (na szczęście nie wszyscy ale niestety większość). ŻENADA. Pracuję w tej branży i mam na codzień do czynienia z tym tematem. DOMY DZIECKA BĘDĄ ISTNIEĆ DOPUTY MY WSZYSCY NIE ZABIERZEMY Z NICH DZIECI DO RODZINNYCH FORM OPIEKI ZASTĘPCZEJ. MY - NIE SĄSIAD I KTOŚ TAM
GDZIEŚ TAM - MY KOCHANI!!! LOS TYCH DZIECIAKÓW (z realu a nie tych z plakatu) JEST W NASZYCH
RĘKACH.
B
Bea
Dziwne...a tyle rodzin adopcyjnych oczekuje na przyjęcie dzieci.... Sama znam 5 par, po kwalifikacjach, sama oczekuję na rodzeństwo.
Gdzie szukać prawdy???
f
fedora
Pracuje 20 lat jako wychowawca i nie zdarzyło się,aby ktokolwiek z konrolujących przyszedł i zapytał o problemy w pracy.Dzieciom staram sie ulzyc jak tylko mogę.Nawet 4 komentarze wskazuję,że mało kogo to obchodzi.Nie my,wychowawcy-nauczyciele,zarządzamy placówkami,nie my tworzymy prawo.
f
fedora
Pracuje 20 lat jako wychowawca i nie zdarzyło się,aby ktokolwiek z konrolujących przyszedł i zapytał o problemy w pracy.Dzieciom staram sie ulzyc jak tylko mogę.Nawet 4 komentarze wskazuję,że mało kogo to obchodzi.Nie my,wychowawcy-nauczyciele,zarządzamy placówkami,nie my tworzymy prawo.
r
retor
[cyt]czy to nie śmieszne zarzuty, nie było lampek zamykanych szafek, przecież to kpiny, ludzie niech ktoś zapyta pracowników domu dziecka ile dzieci trafia z rozwiązanych rodzin zastępczych, to absurd że radio podaje najgorsze domy dziecka czy łaskawy redaktor zastanowił sie żeto nie fer w stosunku do mieszkających tam dzieci, przecież to ich dom Dzisiaj łatwo krytykować pracę domów dziecka , a tak naprawdę to dzieci powinny wypowiadać się na ten temat,czy są bite przez wychowawców- nie wierzę a to że popstrykają się między sobą to chyba nic złego przecież dieci znormalnych domów również się biją w szkole w przedszkolu. Rodziny zastępcze - super tylko gdzie one są, dlaczego do domu dziecka trafiają 7-8 letnie dzieci z rozwiązanych rodzin, bo co już się nabawili , już im się nie chce. Gdzie są placówki specjalistyczne w polsce, to , że wychowawcy zauważyli i zggłosili akt przemocy na policję to źle, nie w polsce ojciec molestuje córkę przez 6 lat i nikt tego nie widzi, a gdzie pracownicy mops-u,Ludzie my nigdy nie zlikwidujemy tych placówek bo co zrobimy z tymi dziećmi, może ktoś odpowie ile dzieci czeka na dzień dzisiejszy na miejsce w domu dziecka[/cyt]
a
asd
czy to nie śmieszne zarzuty, nie było lampek zamykanych szafek, przecież to kpiny, ludzie niech ktoś zapyta pracowników domu dziecka ile dzieci trafia z rozwiązanych rodzin zastępczych, to absurd że radio podaje najgorsze domy dziecka czy łaskawy redaktor zastanowił sie żeto nie fer w stosunku do mieszkających tam dzieci, przecież to ich dom Dzisiaj łatwo krytykować pracę domów dziecka , a tak naprawdę to dzieci powinny wypowiadać się na ten temat,czy są bite przez wychowawców- nie wierzę a to że popstrykają się między sobą to chyba nic złego przecież dieci znormalnych domów również się biją w szkole w przedszkolu. Rodziny zastępcze - super tylko gdzie one są, dlaczego do domu dziecka trafiają 7-8 letnie dzieci z rozwiązanych rodzin, bo co już się nabawili , już im się nie chce. Gdzie są placówki specjalistyczne w polsce, to , że wychowawcy zauważyli i zggłosili akt przemocy na policję to źle, nie w polsce ojciec molestuje córkę przez 6 lat i nikt tego nie widzi, a gdzie pracownicy mops-u,Ludzie my nigdy nie zlikwidujemy tych placówek bo co zrobimy z tymi dziećmi, może ktoś odpowie ile dzieci czeka na dzień dzisiejszy na miejsce w domu dziecka
k
kozacy
Szkoda, że ciągle trzeba czekać na dobre ustawy na rzecz rodzin zastępczych, dzieci. W tych politykierskich sporach ciągle giną prości ludzie. Gdzie te rzeczniki praw wszelakich? To wszystko takie nieruchawe.
f
fikus
Pracuję w domu dziecka z młodzieżą 13-19 lat.W mojej placówce żyją chłopcy ze zdiagnozowanym uzależnieniem od alkoholu, narkotyków, po wyrokach sądowych za kradzieże , rozboje, pobicia, z niedorozwojem umysłowym. Pracujemy na granicy wytrzymałości nerwowej. Ale na takie "dzieciaki" nie ma chętnych.Pewnie, ze takie domy dziecka są złe. Miejcie jednak na uwadze, że są to JEDYNE instytucje , które w tak szerokim zakresie starają się pomóc trudnej, wykolejonej młodzieży. Domy dziecka wcale nie są pełne małych , słodkich dziewczynek takich -jak ta ze spotów reklamowych.Wręcz przeciwnie. I to także jest powód ,że nie ma chętnych do prowadzenia domów rodzinnych.W naszym chorym systemie pomocy dziecku brakuje placówek specjalistycznych, które mają pracować z młodzieżą stwarzającą różnego rodzaju problemy wychowawcze-taką rolę spełniają, chcąc niechcąc, istniejące DD.dla przykładu: w Polsce są w tej chwili 2 (słownie dwa) młodzieżowe ośrodki socjoterapii z tego jeden jest państwowy, a drugi prowadzony jest przez kościół ( a więc nabór wedle uznania , a nie koniecznie według potrzeb). Razem jest tam może około 50 miejsc. A to powoduje kilkuletni okres czekania na wolne miejse... co to oznacza nie musze chyba wyjaśniać. Oczekiwanie na wykonanie skierowania sądu do MOW to w najlepszym razie kilka-kilkanaście miesięcy. W moim domu dziecka mieszkają chłopcy z zasądzonymi poprawczakami- czy muszę pisać co to oznacza dla pozostałych wychowanków? I na koniec uwaga - likwidacja mojego DD będzie oznaczać, że TA młodzież wróci na ulicę. Takiej likwidacji domów dziecka chcecie?
Wróć na i.pl Portal i.pl