Złamał obojczyk. Szpital wysłał go do sklepu... po prześcieradło

Redakcja
Szpital im. G. Narutowicza
Szpital im. G. Narutowicza Adam Wojnar
Lekarze ze Szpitala im. G. Narutowicza w Krakowie wysyłają pacjentów z urazem do pobliskiego sklepu... po opatrunki. Chorzy się dziwią, ale pokornie organizują sobie materiał: idą do marketu po prześcieradła, które unieruchamiają stawy. Nasz Czytelnik pan Maciej (nazwisko do wiadomości redakcji) przeżył to na własnej skórze.

Wianki w Krakowie: Zobacz zdjęcia z koncertu i galerię twarzy

Po wypadku rowerowym zwrócił się po pomoc na oddział ratunkowy w Szpitalu im. Narutowicza. Trafił tam około godz. 20. Dyżurny lekarz zdiagnozował złamanie obojczyka. - Zaproponował mi albo gips albo unieruchomienie barku - wspomina Maciej.

Pacjent wybrał usztywnienie stawu. I wtedy zaczęły się schody. Bo za chwilę dowiedział się, że na oddziale ratunkowym skończyły się ortopedyczne opatrunki ósemkowe, które unieruchamiają i stabilizują bark. Czym są "ósemki", wyjaśnia Agnieszka Marzęcka, wicedyrektorka szpitala: - Opatrunek ósemkowy można wykonać z bandaża elastycznego lub z prześcieradła. Ortopedzi twierdzą, że lepszym rozwiązaniem jest zastosowanie opatrunku z prześcieradła.

Panu Maciejowi zaproponowano zatem w szpitalu, by sam sobie kupił prześcieradło. - Najpierw nawet nie zrozumiałem, że chodzi o zwykłe prześcieradło. Myślałem, że to jakiś specjalny ortopedyczny opatrunek, którego należy szukać w aptekach. Ale pielęgniarka za chwilę mnie uspokoiła: "Wystarczy skoczyć do Kauflanda, to rzut beretem od szpitala" - relacjonuje nasz Czytelnik. Miał szczęście, bo market był jeszcze czynny i akurat tego dnia były promocje na prześcieradła.

Maciej był zdziwiony, że o godz. 20 skończyły się materiały opatrunkowe na oddziale, który przyjmuje pacjentów z różnymi urazami przez całą dobę. - Co bym zrobił, gdybym trafił tam o godz. 23 i Kaufland był już zamknięty? Nie wyobrażam sobie, bym musiał jechać do całodobowego Tesco. To jakiś absurd, że pacjent sam musi sobie załatwiać opatrunki - kręci głową.

To nie koniec jego przygody na SOR. Gdy mężczyzna zbierał się już po zakupy, pielęgniarka zabroniła mu wychodzić z oddziału. - Miałem znaleźć znajomych lub rodzinę, którzy skoczą do Kauflandu, bo ja już byłem pod opieką szpitala. Nikogo nie znalazłem, więc ostatecznie i tak sam poszedłem po prześcieradło. Kupiłem za 27 zł zwykłe bawełniane, a nie frotte - zaznacza Maciej.

Agnieszka Marzęcka przekonuje, że szpital zapewnia każdemu pacjentowi standardowe opatrunki. - Nie zawsze jesteśmy jednak w stanie zapewnić wszystkim opatrunek ósemkowy, dlatego czasami prosimy o zakupienie prześcieradła - mówi. - Jeżeli pacjenci nie mają takiej możliwości, zakładamy dostępny w szpitalu opatrunek. Z opinii lekarzy wynika, że pacjenci są zadowoleni, że mogą wybrać lepszą opcję i są o niej informowani - zaznacza wicedyrektor.

Marzęcka żałuje, że niezadowolony pacjent nie zwrócił się do dyrekcji, żeby wyjaśnić tę sprawę. - Przy tej okazji przypomnę, że przy szpitalu działa rzecznik praw pacjenta i wszelkie uwagi, wnioski i skargi można do niego składać. Jest to możliwe osobiście lub telefonicznie. Nie jest konieczne ujawnianie danych osobowych - kwituje wicedyrektor Szpitala im. G. Narutowicza.

Postanowiliśmy sprawdzić, jak inne placówki radzą sobie w takich sytuacjach. Dr Krzysztof Traczyński, szef SOR-u w Szpitalu MSWiA, twierdzi, że nie słyszał jeszcze o tym, aby pacjentów wysyłać do sklepu po materiały opatrunkowe. Tłumaczy, że do unieruchomienia barku stosuje chusty trójkątne. Jeżeli zabraknie chust, wtedy wykorzystuje się bandaże elastyczne albo inne opatrunki ortopedyczne. - Rozwiązujemy sami takie sprawy, a pacjentów nigdzie nie wysyłamy - zapewnia.

Sprawę komentuje dla "GK" Jolanta Pulchna, rzeczniczka prasowa małopolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia:
Szpital, udzielając pacjentowi pomocy medycznej, zapewnia również wszelkie leki i wyroby medyczne niezbędne do realizacji świadczenia. Jeśli więc pacjent z urazem trafia do szpitalnego oddziału ratunkowego, ma prawo oczekiwać, że zostanie zaopatrzony. Pomysł, by sam sobie organizował materiał opatrunkowy, jest co najmniej zaskakujący i niepokojący. Nie powinno się zdarzyć, szczególnie w szpitalu z takim doświadczeniem, że braknie materiałów opatrunkowych. Jeśli jednak nawet dojdzie do takiej sytuacji - nie jest rolą pacjenta (na dodatek chorego, z poważnym urazem) zadbać o dostarczenie materiałów. Strach pomyśleć, co się dzieje, gdy zabraknie gipsu...

Anna Górska

Sprawdź aktualny rozkład jazdy PKP Kraków

Chcesz iść za darmo do Parku Wodnego w Krakowie? **Rozdajemy bilety**

Urządź się w Krakowie!**Zobacz, jak to zrobić!**

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail**Zapisz się do newslettera!**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Złamał obojczyk. Szpital wysłał go do sklepu... po prześcieradło - Gazeta Krakowska

Wróć na i.pl Portal i.pl