Na podsłuchu. Służby wiedzą o nas wszystko

Dorota Kowalska
Piotr Smolinski
Śledzą nas nie tylko policjanci, agenci CBA, ABW czy obce służby specjalne. Wiele wiedzą o naszych tajemnicach też urzędy celne i skarbowe, o czym można bardzo boleśnie się przekonać

Wojciech Kopiński: 45 lat, kierowca. Niekarany, zapłacił w życiu kilka mandatów za przekroczenie prędkości. Tyle. Mieszka wraz z rodziną w dużym wojewódzkim mieście. Jakiś czas temu zarejestrował się na stronie bet-at-home.com. - Grałem przez jakiś czas, ale 50 groszy nie wygrałem - opowiada mężczyzna. Na stronie można grać w pokera, ruletkę, obstawiać mecze piłkarskie. Wciąga. Zwłaszcza obstawianie meczów. Pamięta ten dreszczyk emocji, kiedy sędzia dolicza dodatkowe minuty i z zaciśniętymi pięściami czeka się na tę jedną, jedyną bramkę, którą się obstawiło.

Potem dowiedział się, że gra na tej stronie jest nielegalna. To było jakieś dwa lata temu. Przestał grać. Nie chciał kłopotów.
- Kilka dni temu moja żona dostała wezwanie z urzędu celnego. Poszła. Od razu jej powiedzieli, że sprawa dotyczy nielegalnego hazardu. A potem dopytywali, czy gram, ile zarobiłem. Żona przez kilka godzin tłumaczyła panom, że pojęcia nie ma, co robię w internecie, a o żadnych grach nie słyszała. A ci swoje, że gram, bo mam konto - opowiada Wojciech Kopiński. Żonę wypuszczono. On na przesłuchanie wezwania nie dostał.

- Ciekawy jestem tylko, skąd urząd celny wiedział, że kilka lat temu wszedłem na tę stronę i się zarejestrowałem. Może posiada ten sam program, który ostatnio kupiło Centralne Biuro Śledcze - zastanawia się.
Sprawa zakupu sprzętu szpiegowskiego przez CBA stała się głośna z kilku przynajmniej powodów. Na początku w eter poszła informacja, że Centralne Biuro Antykorupcyjne zakupiło od włoskiego producenta systemów szpiegowskich sprzęt do szpiegowania komputerów i smartfo-nów o wartości 250 tys. euro, na co dowodem miały być opublikowane przez hakerów w internecie faktury. Bo żeby było śmieszniej, firma została przez hakerów zaatakowana. Chwilę później Radio Zet podało, że zakupiony sprzęt ma wadę. Jego system pozwala na zaglądanie do niego przez jego producenta. - Oznacza to możliwą i nieograniczoną kontrolę ze strony producenta - ocenił na portalu Radia Zet Łukasz Olejnik, specjalista ds. bezpieczeństwa w sieci.

Fakt, że włoski producent mógłby sprawdzać, do czego jest wykorzystywany jego sprzęt, a tym samym wiedzieć dokładnie, kogo i w jakim zakresie szpieguje CBA, obiecująco nie wygląda. W każdym razie mało prawdopodobne, aby CBA było z tego zadowolone. Włoski producent sprzętu do szpiegowania po ataku na jego serwery oczywiście natychmiast zalecił zaprzestanie korzystania z urządzeń. A trzeba wiedzieć, że u Włochów zaopatruje się wiele krajów na świecie, m.in. amerykańska służba antynarkotykowa Drug Enforcement Administration.

CBA nie ma najmniejszego zamiaru komentować sprawy. - Jedynym naszym stanowiskiem w tej sprawie jest to, że żadna służba specjalna na świecie, w tym CBA, nie informuje o środkach, metodach i formach realizacji ustawowych zadań, a tym bardziej nie komentuje jakichkolwiek spekulacji na ten temat. Informowanie o tym, zaprzeczanie lub potwierdzanie byłoby nieprofesjonalne, a przede wszystkim niezgodne z prawem. Zapewniam, że Centralne Biuro Antykorupcyjne działa zgodnie z ustawą o CBA i obowiązującym w Polsce prawem. Przykładamy szczególną staranność, aby nigdy nie dochodziło do łamania jakichkolwiek praw, a tym bardziej praw obywatelskich. CBA szanuje prawo, działa zgodnie z prawem i zawsze przestrzega wszystkich standardów, norm i zasad - mówi Jacek Dobrzyński, rzecznik Centralnego Biura Antykorupcyjnego. - Warto przypomnieć o art. 24 ustawy o CBA: ,,W związku z wykonywaniem swoich zadań CBA zapewnia ochronę środków, form i metod realizacji zadań, zgromadzonych informacji oraz własnych obiektów i danych identyfikujących funkcjonariuszy CBA". W tej sprawie wypowiedział się również wojewódzki sąd administracyjny, który oddalił skargę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka na odmowę udostępniania przez CBA informacji na ten temat - dodaje jeszcze Dobrzyński.
Ale prawda jest taka, że służby dysponują doskonałym sprzętem i programami, aby rejestrować każdy nasz ruch w internecie i nie tylko, także w realu. Czy taki sam system posiada urząd celny?
- Nie wydaje mi się. Owszem, oni też dysponują doskonałymi programami do szpiegowania, ale w przypadku pana Wojciecha bardziej prawdopodobne, że ktoś na niego doniósł. Bo takie systemy wykorzystywane są do walki z całym zorganizowanym system nielegalnego hazardu, a nie pojedynczymi osobami. A tak swoją drogą, urzędy celne już dawno wypowiedziały wojnę nielegalnemu hazardowi, w których wspiera ich na przykład Centralne Biuro Śledcze - opowiada jeden z policjantów.
Dla nikogo nie powinno też być niespodzianką, że służby coraz chętniej nas inwigilują. Jak pisała "Gazeta Wyborcza", w 2014 r. policja i służby skierowały wnioski o kontrolę operacyjną wobec 5435 osób, jak podkreśla gazeta, wniosków było zresztą więcej, bo powtarzały się wobec tych samych osób. W 2013 r. w ten sposób inwigilowanych było 4278 osób. W 2014 r. sąd zarządził kontrolę operacyjną wobec 5221. Wcześniej 202 wnioski odrzucił prokurator generalny, to zaledwie 3,7 proc. Z danych przekazanych przez prokuratora generalnego Senatowi wynika, że liczba podsłuchów w porównaniu z 2013 r. wzrosła o 17 proc.

"Kontrola operacyjna to nie tylko podsłuchy telefoniczne czy zakładane w pomieszczeniach. Technologia pozwala na zdalne śledzenie inwigilowanej osoby (np. za pomocą nadajnika GPS), podsłuchiwanie czułymi mikrofonami, śledzenie za pomocą dronów, "podsłuchiwanie" komputerów itd., ale policja i służby przyjęły, że sądu należy pytać tylko o zgodę na podsłuch telefoniczny i pokojowy. Nie wiadomo więc, jaka jest prawdziwa skala inwigilacji" - pisze Ewa Siedlecka z "GW".
Umówmy się: nowa technologia daje możliwości niemal ciągłego kontrolowania tego, co robimy. Wiele wie o nas Facebook, obserwuje nas nawet wtedy, gdy teoretycznie jest wyłączony. Jedyna szansa, żeby zniknąć mu z pola widzenia, to wylogo-wanie się. Smartfony, które wielu z nas nosi w swojej kieszeni, wyposażone są w moduł GPS, a ten regularnie przesyła naszą lokalizację na serwery producenta. Nasze telefony komórkowe przesyłają sygnał do gęsto rozsianych nadajników, dzięki czemu operator w każdej chwili bardzo precyzyjnie określi, w zasięgu którego z nich aktualnie się znajdujemy. Można nas namierzyć przez karty płatnicze, którymi posługujemy się w sklepach czy na stacjach benzynowych. I takich przykładów można by mnożyć w nieskończoność. Julian Assange, rzecznik prasowy i redaktor naczelny serwisu WikiLeaks, udowodnił światu, że wszyscy szpiegują wszystkich, a problem nie dotyczy wyłącznie Polski. Podsłuchują się nawet służby krajów sojuszniczych, a tak prezydenci, jak premierzy poszczególnych państw nie powinni o ważnych sprawach rozmawiać przez telefon. A cóż dopiero zwykli obywatele, chociaż ich rozmowy może mniej interesują agentów. Tyle że jeśli zechcą, będą mieli do takich rozmów dostęp.

"Współcześnie inwigilacja poszła za daleko. Wszyscy zbierają dane o wszystkich" - mówił w wywiadzie z Dziennik.pl Gavin Smith, wykładowca City University of London, kierownik pierwszych na świecie studiów nad inwigilacją. "Myślę, że następnym krokiem, który nastąpi w ciągu kilku lat, będzie powszechne wszczepianie ludziom czipów pod skórę. (…) Współczesna inwigilacja to nie tylko kamery przemysłowe i kontrola mejli, ale też zbieranie materiału DNA, zdjęcia fotograficzne, Facebook, skanowanie oka na lotniskach. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele różnych podmiotów jest w inwigilację zaangażowanych. Media, agencje rządowe, organizacje polityczne, wielkie korporacje, a także zwykli obywatele - wszyscy nawzajem sami siebie podglądają i kontrolują" - przepowiada Smith.

Co do instytucji, także urzędu celnego, żadna z nich, jak podkreśla Jacek Dobrzyński, rzecznik prasowy CBA, nie ujawnia jakimi "narzędziami operacyjnymi" dysponuje. Ale wiadomo, że w takich na przykład urzędach skarbowych działają specjalne komórki, których celem jest śledzenie i kontrolowania klientów. Donosy to ważny element działalności tych oddziałów. Każdy trzeba rozpatrzyć, przyjrzeć się osobie, o której ktoś życzliwy naskrobał kilka słów.

- Zastanawiam się tylko, czy urząd celny dotarł do informacji o tym, że zarejestrowałem się na tej stronie w sposób legalny. Bo skoro tak, to dlaczego nie wezwał mnie, tylko moją żonę? Wyglądało to tak, jakby liczył na to, że ona sama na mnie doniesie - wzrusza ramionami Wojciech Kopiński. Zasadne pytanie. Na pewno funkcjonariuszom urzędu celnego chodziło o to, aby kobieta potwierdziła coś, o czym już wiedzieli. A skąd? Takich tajemnic służby już nie zdradzają.
Nazwisko bohatera na jego prośbę zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl