Bugajski: Ziobro to psychopata. To wada, której się nie wyleczy

Redakcja
Ryszard Bugajski, reżyser filmowy i telewizyjny, pisarz i scenarzysta, tłumacz sztuk teatralnych
Ryszard Bugajski, reżyser filmowy i telewizyjny, pisarz i scenarzysta, tłumacz sztuk teatralnych
- Chcemy pokazać chorobę, którą państwo demokratyczne, jakim Polska bez wątpienia jest, przechodziło i przechodzi chyba w dalszym ciągu. W intencji uzdrowienia i oczyszczenia rzeczywistości z przestępców stosowano bandyckie i totalitarne metody - opowiada o nowym filmie reżyser Ryszard Bugajski w rozmowie z Barbarą Dziedzic.

Wyobraźmy sobie, że chciałabym sponsorować Pański film. Mam do zaoferowania budżet bez limitów, bardzo zależy mi jednak na tym, aby produkcja dotyczyła białych plam naszej historii albo tych okresów, których w rodzimej kinematografii jest za mało. Co Pan na to?
Bardzo chętnie, jednak chciałbym przede wszystkim zaznaczyć, że jako twórca nie przedkładam tematów historycznych nad inne. W historii szukam po prostu kina, tego, co jest filmowo ciekawe, o czym warto opowiadać. Odkryłem, że bardzo ciekawe są np. losy rotmistrza Witolda Pileckiego i gen. Emila Fieldorfa. To byli fantastyczni, fascynujący ludzie. A to, że byli akurat postaciami historycznymi, jest dla mnie sprawą drugorzędną. Po prostu, znajduję w przeszłości więcej ciekawych postaci i interesujących problemów niż we współczesności. Dlatego może się wydawać, że preferuję kino historyczne. Nie mam do reżyserii nastawienia dydaktycznego. Nie uważam, że zadaniem filmu jest wypełnianie białych plam w historii.

(...)

Jeżeli więc przyjmiemy, że istnieje kino historyczne, ale tylko w wersji dydaktycznej, wychodzi na to, że Pan, twórca wielkich tytułów o historii, nie jest reżyserem filmów historycznych. To ciekawe.
Tak, bo jak już powiedziałem na samym początku, szukam historii w sensie dobrej anegdoty. Jeżeli coś mnie zainteresuje, nie ma znaczenia, czy rzecz dzieje się pięć, sto, czy trzysta lat temu. Na przykład wspaniałym tematem, który jest ciągle nietknięty, jest pogrom kielecki. To jedna z najbardziej tajemniczych i ponurych spraw w historii Polski. Z jednej strony, mamy polskich nacjonalistów, którzy interpretują ją jako rodzaj spisku stworzonego przez samych Żydów, a z drugiej strony - Żydów, którzy uważają, że mordu dopuścił się tłum wściekłych, rozjuszonych, pijanych antysemitów, którzy swoje poglądy wyssali z mlekiem matki. Dogłębnie zbadałem ten temat i przekonałem się, że ani jedna, ani druga interpretacja nie jest prawdziwa. Taki film zrobiłbym z przyjemnością, ale nie kosztowałby pięciu czy sześciu milionów, tyko przynajmniej 20.

To już napisane?
Tak, na zamówienie pewnego producenta. W pewnym momencie jednak się przestraszył. Ktoś go przekonał - nie bez racji - że po zrobieniu tego filmu będzie straszna afera. Będą go atakować zarówno polscy nacjonaliści, jak i środowiska żydowskie, bo scenariusz nie staje po żadnej stronie. To byłaby próba obiektywizacji tego zdarzenia.

Odważna próba, bo stosunki polsko-żydowskie zarówno w filmie, jak i literaturze budzą, zwłaszcza ostatnio, duże emocje. Włożyłby Pan kij w mrowisko, ale podobnie może się stać z "Układem zamkniętym", czyli najnowszym filmem, nad którym Pan pracuje.
To trochę co innego, bo będzie to film współczesny. Wspólne natomiast jest to, że obydwa scenariusze opierają się na faktach.

W zapowiedziach filmu już teraz można przeczytać, że należy się spodziewać mocnego kina sensacyjnego, Pan się z tym zgadza?
Nie nazywałbym tego w ten sposób. "Układ zamknięty" widziałbym raczej w kategoriach thrillera politycznego.

CZYTAJ TEŻ:
* Niesiołowski: Ostatnią stacją 'krzyżaków' będą Tworki
* Agresywny język to polityczna rzeczywistość czy społeczny mit
* Davies: Polska cierpi na choroby psychiczne. Główną dolegliwością jest histeryczny nastrój opozycji

"Nie wpuszczą wam go na ekrany" - powiedział jeden ze scenarzystów.
Film pokazuje sytuację w Polsce, która miała miejsce w czasach, kiedy np. lekarza od stołu operacyjnego w szpitalu odrywało 30 antyterrorystów uzbrojonych w karabiny maszynowe, skuwało go kajdankami i wyprowadzało do aresztu. Chcemy pokazać chorobę, którą państwo demokratyczne, jakim Polska bez wątpienia jest, przechodziło i przechodzi chyba w dalszym ciągu. W intencji uzdrowienia i oczyszczenia rzeczywistości z przestępców stosowano bandyckie i totalitarne metody. Jeżeli ci ludzie, którzy wtedy rządzili, dzisiaj doszliby do władzy, rzeczywiście można wyobrazić sobie, że próbowaliby nie dopuścić do pokazywania tego filmu w kinach. Chociaż nie sądzę, aby się im to udało, bo nie ma już w naszym państwie cenzury. Mogą być natomiast wywierane inne naciski, np. ograniczenia dofinansowania z PISF-u, który w jakimś stopniu podlega wpływom politycznym, ale za prywatne pieniądze każdy film można zrobić i pokazać, komu tylko się chce.

Powiedział Pan kiedyś, że nie wolno mieszać twórcy do polityki. Trudno będzie chyba uniknąć mieszania się do polityki po zrobieniu filmu politycznego?
Nie znoszę polityki. Mnie interesują wyłącznie problemy etyczne. W "Układzie zamkniętym" postacią pierwszoplanową jest prokurator, który doprowadza do upadku świetnie prosperującą firmę, chce ją przejąć w imieniu jakichś ciemnych sił. Ci ludzie liczą, że zbiją na tym fortunę. Zupełnie bezkarnie. Nie interesuje mnie, w jakiej partii działał owy prokurator. Mnie interesuje on jako człowiek prywatny, jako mąż i ojciec. Jak sam ocenia swoją moralność i jak na jego niemoralne działania patrzą żona i dorosła córka. Minister Ziobro, który wydawał polecenia spektakularnego aresztowania owych lekarzy, dopuszczał się prowokacji, by wykończyć przeciwników politycznych, jest dla mnie zwyczajnie psychopatą. Jako psychopata mnie nie interesuje. Podobnie jak daltonizm to jest wada, której się nie wyleczy. Mnie interesuje przede wszystkim to, jak dobrzy ludzie stają się źli i czemu się tak dzieje. Dlaczego zło, które jest wokół nas, tak łatwo wciąga uczciwych ludzi w nieuczciwe działania?

Jednym słowem film o polityce nie będzie polityczny, a nakręci go twórca filmów historycznych, który nie zajmuje się historią.
Na pewno to nie będzie film w stylu telewizyjnych programów politycznych. Pojawiają się w nim oczywiście postaci polityków, ministrów czy wiceministrów, ale nie wiemy, z jakiego pochodzą rządu, czy jest to rząd premiera Jarosława Kaczyńskiego, czy może Jerzego Buzka. Mogą to być zresztą obydwa rządy, bo afery z nadużywaniem władzy przez prokuraturę i urzędy skarbowe zaczęły się dość dawno. To oznaka pewnej choroby, którą polska demokracja przeżywała i która wciąż trwa. Mam nadzieję, że damy radę szybko się z niej wyleczyć, że mój film trochę w tym pomoże.

Rozmawiała Barbara Dziedzic

Więcej przeczytasz w weekendowym wydaniu dziennika "Polska" lub w serwisie prasa24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na i.pl Portal i.pl