Casting do serialu "Trudne sprawy" w hotelu Światowit [REPORTAŻ, ZDJĘCIA]

Matylda Witkowska
Około 200 głównie młodych osób zgłosiło się tydzień temu w Łodzi na casting do telewizyjnych seriali paradokumentalnych. Marzyli o grze w "Pamiętnikach z wakacji" czy "Trudnych sprawach".

Na piętrze łódzkiego hotelu Światowit w jedną z pierwszych wakacyjnych śród koło południa kręci się tłum spragnionych filmowej kariery ludzi. Jest potwornie gorąco, ale mało kto rezygnuje. Czekają na casting, który do seriali paradokumentalnych Polsatu organizuje firma Tako Media. Większość kandydatów to młodzież, która wakacyjną przerwę wykorzystuje, by przeżyć przygodę.

Czy wystąpisz topless?
Casting jest prowadzony profesjonalnie. Najpierw trzeba wypełnić ankietę. Kandydaci muszą podać podstawowe dane, ale też odpowiedzieć, czy zgodziliby się zagrać romantyczną, choć nie erotyczną, scenę z obcym aktorem albo czy zgodziliby się pokazać topless, ale bez twarzy w odważniejszej scenie łóżkowej. Można też zgodzić się na wystąpienie w scenie romantycznej z własnym partnerem (za dodatkową stawkę) lub udostępnić do filmu własne mieszkanie (też za opłatą).

Przyszli aktorzy, którzy wypełnią ankietę, dostają scenariusz, który przedstawia ich role. Opisane są w nim postacie, które można spotkać, a także to, co stało się przed graną sceną.

Przed komisją muszą wcielić się w osobę podejrzewaną o zbrodnię. Kandydaci najpierw będą musieli zaprzeczać wszystkiemu i bronić się, by w końcu przyznać się, wyrażając żal i skruchę.

Tłumy łodzian na castingu do serialu „Trudne sprawy” [ZDJĘCIA]

- Chodzi o to, żeby zobaczyć jak przedstawiacie różne emocje. Agresję, zaprzeczenie, a później żal - tłumaczy przyszłym aktorom osoba prowadząca casting.

Wczuwanie się w emocje zbrodniarza to jednak zadanie tylko dla dorosłych. Dzieci poniżej piętnastego roku nie mogą jednak grać takiej roli. Mają wystąpić w roli niesfornego młodszego brata lub siostry podejrzewanej o złe zachowanie. Ale także one muszą pokazać różne emocje: zaprzeczenie, żal i przeprosiny.

Scenariusza nie trzeba się uczyć na pamięć. Na przesłuchaniu należy improwizować. Niektórym idzie to świetnie. W sali przesłuchań emocji jest czasem naprawdę wiele. Szczególnie dziewczyny kłócą koncertowo. Ale niektórym wczuwanie się w rolę zupełnie nie idzie. Dukają coś pod nosem, gołym okiem widać, że kariery aktorskiej nie zrobią.

Jednak na koniec za ciężką, atorską pracę każdy otrzymuje od organizatorów brawa.

Z brodą zwykle biorą

Wśród chętnych do pracy przy serialu jest Kamil Figiel z Łęczycy przyjechał na casting wraz z koleżankami z liceum: Olą Dudkiewicz i Adrianną Tyszkiewicz.

- Często występowałem w szkolnych przedstawieniach, ludzie poradzili mi, że powinienem spróbować swoich sił w jakimś castingu do filmu czy telewizji. Więc jestem - tłumaczył Kamil.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Dzień wcześniej z dziewczynami ćwiczył role. Koleżanki zrobiły mu makijaż, razem wykonywali zadania aktorskie.- Dla nas to raczej zabawa i wakacyjna przygoda. Chcemy przeżyć coś ciekawego - mówią dziewczyny.

Za to Aleksandra jest przy początkujących aktorach profesjonalistką. Ma piętnaście lat i chodzi do szkoły baletowej.

- Występuję w Teatrze Wielkim. Na casting przyszłam z ciekawości. Może coś z tego wyjdzie - mówi.

Ale w holu przed salą przesłuchań jest też kilka postaci odstających wiekiem od reszty. Pan Henryk Arabski ma 61 lat i jako statysta od dwóch lat grywa regularnie w rozmaitych filmach. - Zwykle mnie biorą. Moim atutem jest naturalna broda - przyznaje.

Pan Henryk zapewnia, że nawet w Łodzi zleceń dla statysty nie brakuje. Sam grał już w serialu telewizyjnym "Bodo" i filmie "Maria Curie".

- W filmie o Marii Curie grałem profesora Sorbony. W "Bodo" starszego brata w wierze - mówi.

Do obu filmów trafił z ogłoszenia. - Zobaczyłem kartkę, kręcili na Piotrkowskiej, a ja mieszkam blisko. Zgłosiłem się i mnie wzięli - mówi.

Jak przyznaje praca statysty jest bardzo ciężka. - Historyczne stroje często nie są zbyt wygodne - mówi Arabski. - Do tego często na planie jest zimno, albo wręcz przeciwnie - bardzo gorąco - mówi.

Jak podkreśla dzień na planie filmowym często się dłuży.

- Samo granie jakoś idzie, są wtedy emocje, czas szybko mija - mówi statysta. - Ale jeśli się kręci 12, 15 dubli to staje się to męczące - przyznaje.

Jak tłumaczy Arabski zarobki w branży nie są imponujące. - Na rękę można dostać 50, 60 zł za dzień zdjęciowy. Zwykle więcej, jeśli jest to film historyczny - zapewnia.

Choć zarobki nie są duże, pan Henryk planuje dalej grywać. - Jestem bezrobotny, pieniądze skądś trzeba brać - mówi. Poza tym, jak przyznaje, praca aktorska wciąga.

Weteranką castingów jest także pani Renata Teresa Morańda. Ma 68 lat i w filmach grywa już od 40 lat. - Zostałam zauważona na Bałuckim Rynku, gdy prowadziłam stoisko- mówi pani Teresa.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zauważyli ją producenci serialu "Daleko od szosy" jeszcze w latach 70-tych. Jako pierwsza pani Teresa grała w scenie wiejskiego odpustu. - Miałam podejść do innych kobiet i przywitać się - relacjonuje swoją rolę.

Potem pani Renata występowała też w wielu innych filmach. Została też miss po 50-tce oraz ambasadorką mody 50+. Chce grać do końca życia.

- Praca w filmach wciąga. Mam nadzieję, że na tym castingu też dostanę jakąś ciekawą rolę - mówi.

Każdy ma szansę

W sumie na casting zgłosiło się około 200 osób. Jak zapewniają organizatorzy, nie ma w nim przegranych. Dane wszystkich uczestników trafią teraz do bazy danych, a w razie zapotrzebowania na kogoś o ich cechach obsada serialu będzie do kandydatów dzwonić.

- To może trwać kilka tygodni, kilka miesięcy czy nawet rok - zapowiadali kandydatom organizatorzy castingu.

To drugi już casting tej firmy w Łodzi. Tako Media kilka dni wcześniej szukała aktorów w Piotrkowie Trybunalskim, a w tym tygodniu także w Pabianicach. Rok wcześniej w Łodzi na casting przyszło około 300 osób.

- Nasz casting w Łodzi cieszył się dużym zainteresowaniem, dlatego postanowiliśmy go powtórzyć - mówi Katarzyna Chaszczewska, przedstawicielka firmy. - Szukamy kandydatów do serialu "Trudne sprawy" oraz do nowych produkcji, które pojawią się jesienią w Polsacie. Jedna z nich będzie kręcona w Hiszpanii- informuje.

Jak podkreśla Chaszczewska, poszukiwani są kandydaci w różnym wieku, od dzieci aż po osoby starsze. Tłumaczy, że na casting do filmu nie trzeba się jakoś specjalnie ubierać, czy mocno malować.

- Szukamy osób naturalnych w różnym wieku - podkreśla Chaszczewska.

Produkowane przez Tako Media "Trudne sprawy" to tzw. serial paradokumentalny. Opowiada o problemach życia rodzinnego odgrywanych przez aktorów amatorów, którzy bez ścisłego scenariusza tworzą postać.

Serial nie jest wybitny artystycznie, za to niesamowicie popularny. O tym, kto z Łodzi przed kamerami będzie opowiadał o swoim życiu przekonamy się już za kilka miesięcy. Widownia na pewno będzie spora.

Autopromocja:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Casting do serialu "Trudne sprawy" w hotelu Światowit [REPORTAŻ, ZDJĘCIA] - Dziennik Łódzki

Wróć na i.pl Portal i.pl