Legalnie wynajmiesz kobietę, która urodzi twoje dziecko

Piotr Olechno, Anna Rokicińska
Surogatkę można zamknąć w mieszkaniu i nadzorować przebieg ciąży
Surogatkę można zamknąć w mieszkaniu i nadzorować przebieg ciąży 123RF
W Polsce można kupić usługi kobiety, tzw. surogatki, która za 30 do 60 tys. zł zgodzi się na wynajęcie swojego brzucha na 9 miesięcy.

Brak nowoczesnych rozwiązań prawnych dotyczących zapłodnienia in vitro prowadzi do coraz większych patologii.

Za specjalną dopłatą surogatkę można nawet zamknąć w mieszkaniu i nadzorować przebieg ciąży. Po urodzeniu się dziecka kobieta ma zrzec się praw do niego. Klienci stają się rodzicami.

Wszystko odbywa się na podstawie umów cywilnych między stronami, które nie mają żadnego oparcia w przepisach prawa rodzinnego. Problem zapłodnienia in vitro matek zastępczych jest bowiem w Polsce kompletnie nieuregulowany.

- A to znaczy, że co nie jest zakazane, jest dopuszczalne - odpowiada Eleonora Zielińska, prof. prawa z Uniwersytetu Warszawskiego.

Autorzy nowelizacji kodeksu rodzinnego, którą do Sejmu skierował rząd, problemu surogatek w ogóle nie zauważają. W przeciwieństwie do Elżbiety Szymańskiej z Piaseczna, właścicielki pierwszego w Polsce biura pośrednictwa między bezdzietnymi małżeństwami a kobietami chcącymi zarobić na swoim macierzyństwie.

Centrum Pośrednictwa "Elizabeth - Matki Zastępcze Surogatki" działa legalnie od początku lipca. Dziennikarze "Polski" podali się za małżeństwo, by poznać wszystkie szczegóły dotyczące wynajęcia matki. Okazało się, że prowadząca firmę kobieta nie bierze żadnej odpowiedzialności za to, co stanie się z dzieckiem, rodzicami i matką. Jej prowizja wynosi od 1,2 do 2,4 tys. zł.

Problem surogatek rozwiązano w USA. Tam w większości stanów wynajem matek zastępczych jest dokładnie uregulowany i legalny. Podobnie sytuacja wygląda w Grecji, Wielkiej Brytanii, Rosji, a od 2002 r. w Indiach. We wrześniu 2004 r. zarejestrowano, że dzięki takiemu rozwiązaniu urodziło się na świecie pięćsetne dziecko. Pani Elżbieta z Piaseczna chwali się, że ma już 100 klientów i trzy zapłodnione surogatki.

Piaseczno, nowe osiedle. Stoimy przed 4-piętrowym blokiem. Tu mieści się pierwsze i jedyne w Polsce biuro, które kojarzy zastępcze matki i bezdzietne małżeństwa. Podajemy się za małżeństwo zainteresowane surogatką, czyli zastępczą matką. Nie zdradzamy, że jesteśmy dziennikarzami, bo choć Centrum Pośrednictwa "Elizabeth - Matki Zastępcze Surogatki" działa legalnie, jednak budzi wiele kontrowersji, etycznych i prawnych.

- Cieszę się, że przyszliście - od progu wita nas tęgawa, energiczna kobieta po trzydziestce, w kolorowej bluzce i luźnych spodniach. Zaprasza do biura, które mieści się w pawilonie przylegającym do budynku. Na zewnątrz nie ma szyldu, który informowałby, że to centrum pośrednictwa. W środku biurko, parę regałów, komputer, duże okna - typowy, gabinet, tyle tylko że biega i krzyczy tu gromadka dzieci.
- Dostarczycie państwo swoje komórki jajowe czy chcecie czyjeś? - przechodzi do sedna Elżbieta Szymańska.

Pytanie nas krępuje, w końcu udajemy tylko małżeństwo. Rozglądamy się trochę nerwowo. Jeżeli wierzyć szefowej, to przez gabinet przewinęło się już sporo osób. Każda z nich przyszła, by szukać ostatniej deski ratunku. Firma oferuje bezpłodnym parom wynajęcie kobiety, która podda się zapłodnieniu in vitro, donosi ciążę i zrzeknie prawa do dziecka.

Elżbieta Szymańska zręcznie lawiruje w gąszczu nieprecyzyjnych przepisów, namawia klientów do poświadczania nieprawdy, podsuwa do podpisania niezgodne z prawdą kwity. Czy łamie prawo? Jakie prawo? Problem surogatek w Polsce - w przeciwieństwie do USA czy wielu krajów europejskich - jest kompletnie nieuregulowany. Nowelizacja kodeksu rodzinnego, która leży w Sejmie, sprawy nie zauważa. Ale pani Elżbieta problem dostrzegła i robi na tym biznes.

Od akumulatorów do in vitro
Pani Elżbieta interesuje się in vitro od niedawna. Skomplikowaną procedurę medyczną zna z internetu. Skończyła zawodówkę krawiecką. Pracowała jako kasjerka w supermarkecie, operatorka wózka widłowego, składała akumulatory w fabryce.

Wiosną tego roku w sieci znalazła ogłoszenia kobiet, które proponowały swój brzuch do wynajęcia. Postanowiła zrobić podobnie. W maju tego roku sama zamieściła podobny anons na jednej ze stron internetowych. Zażądała 30 tys. dol. Okazało się, że zainteresowanie jest spore. Zrezygnowała. Czy się przestraszyła? Nie chce nam odpowiedzieć.

Mówi tylko, że zamiast sama zostać surogatką (od angielskiego "surogat mother", czyli matka zastępcza) założyła centrum. W urzędzie miasta złożyła podanie o rejestrację działalności gospodarczej - pośrednictwo w zatrudnianiu opiekunek. Na początku lipca otworzyła biuro. Od tego czasu - jak twierdzi - jej biuro odwiedziło już ok. 100 par. Doszło do trzech zapłodnień in vitro.
Pani Elżbieta przekonuje, że procedura jest prosta i można ją rozpocząć od zaraz .

Wystarczy, że podpiszemy umowę przedwstępną (1,2 tys. zł), z teczek, które nam pokaże, wybierzemy kandydatkę na surogatkę, a potem już tylko wizyta w klinice, w której zostaną od nas pobrane nasienie i komórki jajowe. Gdy te okażą się wadliwe, pani Elżbieta może załatwić dobre, a dawczyni weźmie za nie od 3 do 4,5 tys. zł. - Następnie przypilnuję, żeby surogatka podeszła do in vitro - mówi.
Surogatki z ogłoszenia
Kandydatki na surogatki zgłaszają się do biura "Elizabeth" z całej Polski. Trafiają z ogłoszenia. Pani Elżbieta zatrudnia je na umowę zlecenie. Twierdzi, że jest ich kilkaset. Są wśród nich mężatki, panny, rozwódki. Często mają już swoje dzieci, niektóre dwoje, jedna - sześcioro. Ich dane osobowe, jak i wyniki wszystkich potrzebnych do in vitro badań są w teczkach. Okazuje się jednak, że gdybyśmy się od zaraz zdecydowali, to możemy wybrać tylko spośród kilku ofert. Zobaczyć je możemy tylko po wcześniejszym podpisaniu umowy i wpłaceniu 1,2 tys. zł.

Gdy już wybierzemy kandydatkę na nosicielkę naszego dziecka i już bez pośredniczki negocjujemy cenę i podpisujemy z nią umowę.

Zazwyczaj - jak mówi pani Elżbieta - dziewczyny żądają od 30 do 60 tys. zł za ciążę. Jedna podobno zażądała nawet 100 tys. zł. Pieniądze przelewamy w ratach - 10 proc. zaliczki, później tyle samo co miesiąc. Oficjalnie nie płacimy za ciążę, bo to nielegalne.

- Gdyby para przyznała się do tego przed sądem, mogłaby zostać oskarżona o handel dziećmi - mówi Eleonora Zielińska, profesor prawa z UW. Grożą za to co najmniej trzy lata pozbawienia wolności, Dlatego w umowie zapisane jest, że po prostu pomagamy finansowo kobiecie, płacimy za jej utrzymanie w czasie ciąży, czyli kolejne wizyty u lekarza, wyżywienie czy opiekę po porodzie.

W umowie nie jest doprecyzowane, jak długo miałaby trwać ta nasza opieka. W zamian mamy prawo nadzorować ciążę. - Możecie nawet dziewczynie wynająć mieszkanie i mieć pod nadzorem 24 godziny na dobę - zachwala takie rozwiązanie pani Elżbieta.

Gdy chcemy, żeby nadzorowało ją centrum Elizabeth, przy umowie przedwstępnej zamiast 1,2 tys. zł płacimy 2,4 tys. - Wtedy przez dziewięć miesięcy wszystko monitorujemy. Żeby odpowiednio się odżywiała, przestrzegała badań, kontroli lekarskich. Nie musicie nawet jej poznawać - zapewnia szefowa biura.

Na naszą prośbę drukuje arkusze umów przedwstępnych pomiędzy rodzicami a centrum "Elizabeth" i matką zastępczą. Dwie umowy - zaledwie pięć stron. Gdy później dokumenty pokazujemy prawnikom, nie zostawiają na nich suchej nitki. - W świetle prawa umowy te są nieważne, nie mogą być egzekwowane - ocenia prof. Eleonora Zielińska. Wyjaśnia, że naruszają one zasady współżycia społecznego, a dodatkowo niczego nie gwarantują. Nie zabezpieczają ani rodziców, ani matki zastępczej. - Matka zastępcza może więc odmówić oddania dziecka, a para, która je zamówiła, może się rozmyślić i za nic nie zapłacić.
Zabiegi in vitro są wykonywane w jednej z prywatnych klinik ginekologicznych w Poznaniu. - Gdy w końcu surogatka rodzi dziecko, pilnuję, żeby zrzekła się praw do niego - przekonuje pani Elżbieta. Nie jest jednak to takie proste. - W polskim prawie kwestia zapłodnienia in vitro i matek zastępczych jest nieuregulowana - podkreśla prof. Zielińska.

Czy w takim razie działalność Centrum Pośrednictwa z Piaseczna jest nielegalne? - Co nie jest zakazane, jest dopuszczalne - odpowiada pani profesor. Podobnie jest w Belgii, Danii i Finlandii.
Sprawa jest jasna w Austrii, Niemczech i we Francji.

Tu macierzyństwo zastępcze jest zakazane. We Francji za wynajęcie matki grożą nawet trzy lata więzienia i grzywna w wysokości 45 tys. euro. Dlatego rocznie ok. 400 par szuka ratunku za granicą. Np. w Ameryce. W niektórych stanach macierzyństwo zastępcze zostało zalegalizowane już przed 20 laty. Wynajęcie surogatki jest również dopuszczalne w Wielkiej Brytanii, Grecji, Rosji oraz Indiach.

Pani Elżbieta wie jednak, jak ominąć rafy polskiego prawa. Radzi mi , żebym po porodzie podał się za partnera surogatki. Wtedy sprawa pójdzie łatwo.

Weksel na 150 tys.
A jak dziewczyna się rozmyśli po urodzeniu i nie zechce nam oddać dziecka? - pytamy. - Zabezpieczamy się - odpowiada pośredniczka. Ujawnia, że podpisuje z każdą surogatką weksel na 150 tys. zł. To na wypadek, gdyby chciała zatrzymać dziecko.

Ale dla psychologów sprawa już nie jest taka prosta. Matkom trudno rozstać się z dziećmi, które nosiły przez dziewięć miesięcy. Dr Hanna Hamer wspomina jedną z pacjentek. - Przez cały okres ciąży powtarzała sobie, że robi to tylko dla pieniędzy, ale po urodzeniu postanowiła zobaczyć niemowlę i nagle zapragnęła je nakarmić. Wtedy pojawiły się wątpliwości, czy powinna je oddawać - opowiada Hamer.

Polskie sądy nie prowadziły jeszcze sprawy, w której rodzice genetyczni procesowali się z matką zastępczą. Ale niemal pewne jest, że wygrałaby ta druga. Pani Elżbieta zaczyna się niecierpliwić. - To co, decydujecie się? - pyta.

***
Za tę patologię odpowiedzialne jest państwo

Rozmowa z Januszem Czapińskim, psychologiem

Co by Pan doradził zdesperowanym bezpłodnym parom?
Jeżeli już decydują się na matkę zastępczą, niech nie wybierają kobiet młodych, które nie przechodziły macierzyństwa. Ale lepsza jest adopcja.

Powstają biura, które pośredniczą w załatwianiu matek zastępczych, a ta kwestia jest wciąż nieuregulowana przez prawo.
I to rodzi patologię , za którą odpowiedzialne jest państwo. Nie dostrzega, że odsetek bez- płodnych i zdesperowanych par wzrasta i trzeba im pomóc. Trzeba wyeliminować pośredników. Sytuacja byłaby czystsza, gdyby rodzice i matka zastępcza załatwiali takie sprawy tylko między sobą.

Zostają rozterki etyczne. Każda kobieta odczuwa silny instynkt macierzyński, choć wiele może nie zdawać sobie z tego sprawy. Ale odezwie się on po urodzeniu dziecka. Rozstania są ciężkie. Zostaje trauma. Okazuje się, że to nie tylko kupiecka transakcja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Legalnie wynajmiesz kobietę, która urodzi twoje dziecko - Portal i.pl

Wróć na i.pl Portal i.pl