Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch pocisku oderwał mu rękę. Przez kilkadziesiąt minut czekał na pomoc

Jaroslaw Kosmatka
Jaroslaw Kosmatka
Krzysztof Szymczak archiwum Dziennika Łódzkiego
Pacjent z oderwaną ręką czekał w śmigłowcu. Szpital kolejny raz nie potrafił na czas odebrać pacjenta z lądowiska. Nie dał też rady na czas go odwieźć.

Mężczyzna z poważnymi obrażeniami przez kilkadziesiąt minut czekał na pomoc, bo pracownicy szpitala nie potrafili zorganizować transportu z lądowiska pogotowia lotniczego na szpitalny oddział ratunkowy.

Dwa miesiące temu pan Michał wybrał się do lasu pod Kutnem w poszukiwaniu militariów i innych pamiątek z okresu drugiej wojny światowej. Miał ze sobą wykrywacz metalu. Znalazł minę i pocisk artyleryjski. Nie poinformował nikogo o znalezisku, tylko zabrał niewybuchy do domu i schował je w garażu. W środę wieczorem postanowił je rozkręcić. 33-letni mieszkaniec Nowej Wsi w powiecie kutnowskim po oczyszczeniu pocisku, próbował dostać się do jego wnętrza. Użył... wiertarki. Nastąpiła eksplozja. Mężczyźnie urwało lewą dłoń, a odłamki pocisku raniły go niemal na całej długości ciała. Jeden z odłamków utknął w prawym oku. Na miejsce po kilku minutach przyjechali ratownicy medyczni. - Zastaliśmy mężczyznę z poważnymi obrażeniami ciętymi i szarpanymi. Liczyliśmy się też z możliwością wystąpienia znacznych obrażeń wewnętrznych - mówi Krzysztof Chmiela, dyrektor medyczny łódzkiego oddziału Falcka.

CZYTAJ: Eksplozja niewybuchu pod Kutnem. Ciężko ranny mężczyzna

Ratownicy na pomoc wezwali Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.- Lekarz podjął decyzję o transporcie rannego do najbliższego szpitala z oddziałem ratunkowym - mówi Justyna Sochacka, rzecznik LPR.

Ekipa śmigłowca poinformowała szpital, że startuje z Nowej Wsi i będzie na szpitalnym lądowisku za siedem minut. - Jeżeli lądowisko jest na terenie szpitala transport ze śmigłowca na oddział zapewnia szpital - mówi Anna Leder, rzecznik łódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia. Na większości lądowisk karetka czeka na śmigłowiec. Ale nie w Kutnie...

Ratownicy z pacjentem czekali po wylądowaniu jeszcze 13 minut. Bojąc się o stan pacjenta, poprosili o pomoc zarówno pogotowie ratunkowe Falck, jak i strażaków z Kutna. Ani jedni, ani drudzy nie odmówili i z lądowiska do szpitalnego oddziału ratunkowego pana Michała odwiózł ambulans Falcka. - Dzięki temu zaoszczędziliśmy kilka minut na ewentualne przekładanie sprzętu z helikoptera do karetki transportowej, bo w naszym samochodzie był cały potrzebny sprzęt medyczny - mówi Krzysztof Chmiela.

Kutnowski Szpital Samorządowy nie widzi problemu. - Jeżeli my po badaniach wzywamy LPR, aby przewieźć pacjenta do szpitala o wyższym stopniu referencyjności, to wskazuje, że początkowo lekarz podjął błędną decyzję - mówi Beata Pokojska, rzecznik szpitala w Kutnie.

Szpital wykonuje diagnostykę i wzywa LPR, aby przewieźć rannego do szpitala specjalistycznego. Sytuacja się powtarza. Śmigłowiec czeka ponad 20 minut na lądowisku na pacjenta.

Ponad cztery godziny po wypadku ranny jest w szpitalu, w którym mogą mu pomóc. - Mężczyzna był od razu operowany. Miał poważne obrażenia wielonarządowe. Przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej - mówi Adrianna Sikora, rzecznik szpitala im. Kopernika w Łodzi.

Jego życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo, ale ręki nie udało się uratować. Po powrocie do zdrowia czeka też mężczyznę śledztwo. - W garażu policjanci z grupy minersko-pirotechnicznej zabezpieczyli drugi niewybuch. 33-latek odpowie za nielegalne posiadanie amunicji. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności - mówi Paweł Witczak, rzecznik komendanta powiatowego policji w Kutnie.

NA NASTĘPNEJ STRONIE: DRAMAT PANA MICHAŁA. MINUTA PO MINUCIE

  • 19.38. Służby ratunkowe dostają informację o wypadku w Nowej Wsi. Zgłoszenie mówi o krwawiącej ranie ręki.
  • 19.45. Zespół ratowników z karetki udziela rannemu pierwszej pomocy. Mężczyzna ma urwaną dłoń i wiele odłamków pocisku wbitych w ciało. Ratownicy wzywają na pomoc LPR.
  • 20.47. Lekarz informuje szpital w Kutnie, że za siedem minut przylecą do nich z ciężko rannym.
  • 20.54. Śmigłowiec ląduje w Kutnie. Trwa walka z czasem. Tymczasem nie ma karetki, która miała pacjenta przewieźć do szpitala.
  • 21.13. Ciężko ranny mężczyzna jest na SOR. Zgodnie z dokumentacją szpitalną po wykonanej diagnostyce zapada decyzja o transporcie rannego do Łodzi.
  • 22.51. Śmigłowiec startuje z Warszawy. Lot trwa 39 minut.
  • 22.29. LPR jest w Kutnie i czeka ponad 20 minut na dostarczenie pacjenta na lądowisko.
  • 0.19. Helikopter startuje do Łodzi. Dolatuje o godz. 00.41 - ponad cztery godziny po wypadku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki