Obie drużyny potrzebowały zwycięstwa w tym meczu, ale w pierwszej połowie większą determinację widać było w zespole biało-zielonych. Problemy kadrowe spowodowane kontuzjami, sprawiły że trener Jerzy Brzęczek na środku obrony wystawił tym razem Ariela Borysiuka. Legia w tej części gry nie potrafiła jednak poważniej zagrozić bramce gospodarzy. Co innego gdańszczanie, którzy już w jednej z pierwszych akcji mogli objąć prowadzenie. Po strzale Bruno Nazario piłkę wypuścił Dusan Kuciak, ale Nikola Leković z bliska trafił prosto w bramkarza zespołu ze stolicy. Później jeszcze bardzo dobrą sytuację miał Antonio Colak, ale nie trafił do bramki. Gdańszczanie przeprowadzili jeszcze kilka nieźle zapowiadających się akcji, ale wyraźnie zabrakło wykończenia, a przede wszystkim dokładnego podania.
**
Jerzy Brzęczek, trener Lechii Gdańsk: Puchary były blisko. Pozostaje niedosyt**
W drugiej połowie biało-zieloni opadli z sił i to Legia atakowała coraz groźniej. Do tego boisko musieli opuścić Sebastian Mila i Grzegorz Wojtkowiak. Goście ze stolicy nie potrafili jednak pokonać Łukasza Budziłka. Najlepszej okazji nie wykorzystał Michał Żyro, który głową z pięciu metrów nie trafił w bramkę gdańskiego zespołu. Lechia miała też coraz mniej pomysłów na sforsowanie defensywy rywali, a i stałych fragmnetów nie było zbyt wiele. Skończyło się na bombie z dystansu Adama Buksy, po której piłkę odbił Kuciak i źle rozegranej kontrze Colaka z Makuszewskim i Buksą. Sędzia doliczył pięć minut, ale żaden z zespołów nie potrafił strzelić gola. Remis między Lechią i Legią to wyjątkowy wynik, bo poprzednich 18 meczów z rzędu kończyło się wygraną jednego bądź drugiego zespołu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?