Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Myśliwiec: "Oburzeni" Polacy nie chcą politycznych dinozaurów

Redakcja
Bartek Syta
Warto pamiętać, że prezydentem RP został wybrany Andrzej Duda, a nie Jarosław Kaczyński. Jeżeli ów polityk marzy o dłuższym pozostaniu w polskiej polityce, to musi wypracować w niej swoją pozycję - mówi dr Małgorzata Myśliwiec, politolog

Co ujawnił wynik wyborów prezydenckich bardziej: konflikt pokoleniowy w Polsce, wzrost sympatii dla PiS-u, a może po prostu do głosu doszli młodzi, oburzeni, którym było wszystko jedno, na kogo głosują, byle nie na obecną władzę.
Chyba wszystko po trochu. Konflikt pokoleniowy jest faktem. Przez ostatnich 25 lat przedstawiciele kolejnych ekip rządowych solidnie pracowali na wychowanie nowego pokolenia ludzi przekonanych o tym, że ich los zależy wyłącznie od nich. Intensywne nauczanie "przedsiębiorczości" i kompletne zaniedbanie takich przedmiotów szkolnych, jak wiedza o społeczeństwie czy etyka, spowodowały, że często młodzi ludzie bardzo egoistycznie podchodzą do świata. I trudno im się dziwić. Ludzie niepewni swojej przyszłości, dostrzegający ogromne obciążenia, jakie nakłada nasze państwo na każdego, kto przedsiębiorczością i uczciwością chce się wykazać, nie oferując wiele w zamian (kiepskie świadczenia socjalne, marna opieka zdrowotna czy brak perspektyw emerytalnych) koncepcję solidaryzmu międzypokoleniowego uznają za szczyt naiwności. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że młodzi wyborcy odrzucili dotychczasowy układ sił politycznych. Pokazała to przede wszystkim pierwsza tura wyborów prezydenckich. W drugiej turze natomiast oddali głos na kandydata symbolizującego zmianę: jakąkolwiek - ale zmianę.

Niemal w tym samym czasie, gdy w Polsce świetny wynik zrobił Paweł Kukiz, w Hiszpanii poszedł w górę Podemos, czyli radykalnie lewicowa i antyestablishmentowa partia wyrosła z Ruchu Oburzonych. Można pokusić się o jakieś porównanie, mimo że tak naprawdę o ludziach Kukiza wiemy niewiele.
Trudno mówić o znaczących podobieństwach. Niewątpliwie sytuacja wielu Polaków, niebędących beneficjentami przemian politycznych i gospodarczych przełomu lat 80. i 90. XX wieku, nie jest dziś różowa, ale w Polsce nie jest aż tak tragicznie jak we współczesnej Hiszpanii. Obecnie poziom bezrobocia w Polsce wynosi 11 proc., a w Hiszpanii niemal 24 proc. W Polsce nie ma pracy co piąty obywatel, który nie ukończył jeszcze 25. roku życia, podczas gdy w Hiszpanii ten problem dotyczy połowy osób w tym samym przedziale wiekowym. W konsekwencji w Hiszpanii Ruch Oburzonych nie tylko działał w sposób bardziej aktywny i widoczny, ale także zdążył już przybrać formę politycznych organizacji. I nie mam tu na myśli jedynie utworzonej tuż przed wyborami do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku partii o nazwie Podemos ("Możemy" - nazwa nawiązująca do amerykańskiego hasła "Yes, we can!"), ale także partie "Ahora Madrid" ("Teraz Madryt') i "Guanyem Barcelona" ("Barcelona Wygra"), utworzone na potrzeby wyborów samorządowych w 2015 roku i współpracujące z Podemosem. Młodym Polakom też daleko do postaw optymistycznych, ale w naszym państwie "Ruch Oburzonych" nie był tak aktywny jak w Hiszpanii, czy szerzej - w państwach Europy Południowej. Do tej pory nie zaowocował także powstaniem nowych partii politycznych z tego ruchu wyrastających. Sukces Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich może być dopiero zapowiedzią powstania takiego ugrupowania.
W Polsce - jak mówią niektórzy - trwa zimna wojna domowa między zwolennikami PiS-u i PO. Czy jest jakaś szansa, by ktoś trzeci tę wojnę zakończył? Kto? Jaka siła polityczna?
Dziś trudno wskazać taką siłę polityczną. SLD i formacja Janusza Palikota to ugrupowania będące w zupełnej rozsypce, PSL - pomimo sukcesu w wyborach samorządowych - osiągnęło bardzo słaby wynik w wyborach prezydenckich, a pozostałe ugrupowania, które przy okazji wyborów głowy państwa przypomniały o swoim politycznym istnieniu, najprawdopodobniej nadal pozostaną na marginesie polskiej sceny partyjnej. Być może jakąś propozycję przedstawi wyborcom Paweł Kukiz, ale dziś trudno jeszcze domyślić się, co to będzie. Niewątpliwie łatwiej jest wypromować kandydata na prezydenta, jako kontestującą obecny system polityczny osobowość, a o wiele trudniej przygotować cały zespół kandydatów i spójny, a zarazem atrakcyjny program wyborczy.

Polską scenę polityczną czeka po wyborach parlamentarnych wielka rewolucja. Należy się PO podwójny nelson i wygrana PiS-u?
Podejrzewam, że będzie wielu chętnych, aby ideę owego chwytu zapaśniczego przenieść do polskiej polityki. PO nie wyciągnęła żadnych wniosków z wyników wyborów samorządowych i pierwsza konsekwencja jest już widoczna. A do wyborów parlamentarnych zostało już bardzo niewiele czasu. Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich to jednak wygrana jednego człowieka, osobowości - nawet jeśli okazałoby się, że to tylko osobowość dobrze wyćwiczona przez specjalistów z zakresu wizerunku politycznego. Wybory parlamentarne to zaś gra zespołowa. Przy ich okazji nie będzie możliwości "schowania" niektórych liderów do politycznej szafy. I to może zagrozić wysokości wyniku PiS-u.

Premier Kaczyński to dobry wybór dla Polski?
Starsi wyborcy pamiętają te czasy, gdy Jarosław Kaczyński był premierem i sądzę, że każdy z nich potrafi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Każdy ma bowiem inne oczekiwania względem rządzących. Zagadką tymczasem pozostaje to, co o takiej kandydaturze sądzi młody elektorat. Przecież wybory prezydenckie wygrał kandydat o pokolenie młodszy zarówno od Bronisława Komorows-kiego, jak i od Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma zatem gwarancji, że młodzi ludzie zechcą poprzeć w wyborach parlamentarnych "polityczne dinozaury".

Największe obawy związane z prezydenturą Dudy dotyczą polityki zagranicznej, zwłaszcza rosyjskiej. Dziennikarze rosyjscy mówią, że te stosunki będą jeszcze bardziej mroźne niż za czasów Komorowskiego. Jest się czego bać?
Tego jeszcze nie wiemy. Andrzej Duda to wielka zagadka polityczna. Nie jest on bowiem nikomu dobrze znany jako polityk. Apelowałabym jednak o zachowanie spokoju i danie czasu prezydentowi elektowi RP na ujawnienie swoich talentów, w które nie wątpię. Kampania wyborcza, którą przeprowadził, pokazuje, że to polityk niezwykle pracowity i ambitny. Zapewne ma też świadomość - jako człowiek tuż po czterdziestce - że przed nim jeszcze wiele lat politycznej aktywności. I aby w tej sferze pozostać, nie może - jak poprzednik - spocząć na laurach. Czas na krytykę Andrzeja Dudy być może jeszcze nadejdzie. Tymczasem proponowałabym spokojną obserwację kolejnych poczynań nowej głowy państwa.
A jak wyobraża sobie pani sprawę powrotu wraku ze Smoleńska? Tu eskalacja konfliktu może być bardzo niebezpieczna.
I to jest właśnie jedno z możliwych pól do popisu dla Andrzeja Dudy. Jak powszechnie wiadomo, wiele spraw, szczególnie tych politycznie drażliwych, nie lubi rozgłosu, a wymaga ogromnych umiejętności dyplomatycznych. Innymi słowy: o pewnych problemach nie dyskutuje się głośno, lecz w umiejętny sposób się je rozwiązuje. Ściągnięcie wraku samolotu rządowego, który rozbił się pod Smoleńskiem, byłoby ogromnym sukcesem nowego prezydenta RP. Pytanie brzmi tylko, czy bardziej będzie mu zależało na załatwieniu tej sprawy i czy wystarczy mu umiejętności, aby ów cel osiągnąć, czy też sprawa smoleńska zostanie tylko ponownie nagłośniona w celu dalszego dzielenia Polaków.

Za czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego pogorszeniu uległy stosunki z Niemcami. Politycy PiS-u wiele razy wypowiadali się co najmniej z dystansem o roli Niemiec. Będzie chyba "powtórka z rozrywki".
Miejmy nadzieję, że nie. Jeszcze raz podkreślę że Andrzej Duda to polityk zupełnie innego pokolenia niż Lech i Jarosław Kaczyńscy. To również człowiek, który w kampanii wyborczej pokazał dużą kulturę osobistą i jest nadzieja, że w polityce będzie się kierował rozsądkiem, a nie prymitywnymi emocjami. Andrzej Duda wywodzi się z PiS-u, wiele tej partii i jej prezesowi zawdzięcza i nie sądzę, aby w radykalny sposób starał się w szybkim czasie odciąć od niej polityczną pępowinę. Ale warto pamiętać także o tym, że prezydentem RP został wybrany Andrzej Duda, a nie Jarosław Kaczyński. I jeżeli ów polityk marzy o dłuższym pozostaniu w polskiej polityce, to musi wypracować w niej swoją pozycję. A prowokowanie konfliktu z kimkolwiek - a w szczególności z Rosją czy z Niemcami - z pewnością by temu nie służyło. Być może także w uniknięciu takiej sytuacji pomoże wykształcenie przyszłej pierwszej damy. Agata Kornhauser-Duda jest z wykształcenia germanistką, co oznacza że doskonale zna i język, i kulturę niemiecką. A to - przynajmniej w pewnym stopniu - może pomóc w budowaniu dobrych relacji z naszymi zachodnimi sąsiadami.

"Nacjonalistyczni eurosceptycy, rusofoby i pełni autorytarnych pokus w stylu węgierskim" - tak przedstawili zwycięstwo Dudy i jego obozu Włosi. Czy Polska pójdzie drogą Węgier? I co może to oznaczać dla naszej pozycji w UE?
Dużo będzie zależało od tego, kto wygra jesienne wybory. Prezydent RP w pojedynkę może jedynie wyrażać swoje zdanie, ale nie ma zbyt wielu możliwości, aby skutecznie działać politycznie bez poparcia większości parlamentarnej. Obawy włoskich komentatorów dotyczą zatem bardziej perspektywy potencjalnego zwycięstwa PiS-u, niż samego wyboru Andrzeja Dudy. Aby na to pytanie odpowiedzieć, musimy poczekać do jesieni.
Andrzej Duda przez całą kampanię unikał tematów śląskich. Dlaczego? Prezydent Bronisław Komorowski nie udawał, że zgadza się z postulatami o uznanie narodowości śląskiej i języka śląskiego.
Prezydent Komorowski już znacznie wcześniej deklarował polityczną wolę poparcia takich projektów, a doskonale wszyscy wiemy, że nie przyniosło to zupełnie żadnego rezultatu. Natomiast stanowisko PiS-u w tej sprawie jest dobrze znane: Ślązacy to Polacy - koniec i kropka. Nie liczę na to, że Andrzej Duda z entuzjazmem odniesie się do postulatów uznania Ślązaków za grupę etniczną oraz do ustawowego uznania śląskiego za język regionalny. W sumie może to i lepiej, gdy sprawę stawia się od początku uczciwie i nie robi sporej grupie obywateli (najliczniejszej mniejszości na terytorium Rzeczpospolitej) fałszywych nadziei. Liczę jednak na to, że wraz z inauguracją nowej prezydentury, rozpocznie się nowy rozdział w dyskusji o tożsamości Ślązaków pomiędzy naszym regionem i politycznym centrum. Oby był to czas próby wzajemnego zrozumienia się i odnoszenia do siebie z należnym szacunkiem.

Prezydent elekt Andrzej Duda zaraz po zwycięstwie pojawił się na Jasnej Górze. Wcześniej prezes PiS-u powierzył jego kandydaturę Matce Boskiej. Czy manifestowanie religijnych przekonań przyczyni się do wzrostu wpływu Kościoła na politykę państwa?
Art. 25.2 Konstytucji RP wyraźnie mówi o tym, że "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym". Mam nadzieję, że prezydent elekt RP, nie rezygnując z własnych przekonań, będzie potrafił stać na straży i tego przepisu obowiązującej ustawy zasadniczej.
Rozmawiała Agata Pustułka

Małgorzata Myśliwiec, doktor nauk humanistycznych w zakresie politologii, adiunkt w Zakładzie Systemów Politycznych Państw Wysoko Rozwiniętych Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.


*Uwaga na kleszcze! Jak rozpoznać i leczyć boreliozę? Sprawdż tutaj
*Przepisy drogowe od 18 maja 2015: 50 km/h + odebranie prawa jazdy
*Koszmarny wypadek w aquaparku Nemo w Dąbrowie. Chłopak ma zmasakrowaną twarz
*NA ŻYWO Akcja ratunkowa w KWK Wujek Śląsk trwa. Szukają 2 górników
*Nowe becikowe: 1 tys. zł przez 12 miesięcy ZASADY + DOKUMENTY
*Śląsk Plus. Zobacz nowe wydanie interaktywnego tygodnika o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!