Lech zrobił niezwykle ważny krok w kierunku tytułu. Wygrał po niesamowitej walce w końcówce. To nie było spotkanie dla kibiców o słabych nerwach. Ale na szczęście nasi piłkarze potrafili "dowieźć" minimalne prowadzenie do końcowego gwizdka arbitra.
Droga do mistrzostwa wiedzie przez Gdańsk - mówił przed meczem trener Lecha Maciej Skorża. Zespół Lechii nie przegrał u siebie żadnego z dziewięciu ostatnich meczów. Od początku listopada zeszłego roku punkty tracili na PGE Arenie wszyscy przyjezdni, włącznie z Legią. Tymczasem już przed spotkaniem wiadomo było, że jeśli poznaniacy stracą w Gdańsku punkty, to nie odzyskają pierwszego miejsca, na które po wygranej 1:0 z Pogonią wskoczyli warszawiacy.
Widać było od pierwszej minuty, że Kolejorz nie rzuci się do zmasowanego ataku, lecz uszczelni obronę i będzie chciał rozstrzygnąć mecz szybką kontrą.
Lechia też nie forsowała szybkiego tempa. W efekcie nic ciekawego nie działo się na murawie. Oglądaliśmy sporo walki w środku pola, ale żadna z drużyn nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramką rywala.
Spotkanie nabrało trochę rumieńców po akcji Szymona Pawłowskiego z Kasperem Hamalainenem. Po prostopadłym podaniu w pole karne, Fin miał szansę wyjść na czystą pozycję, ale uprzedził go Łukasz Budziłek!
Chwilę później mógł wykazać się też Jasmin Burić! Bramkarz Lecha odbił piłkę po indywidualnej akcji i groźnym strzale Bruno Nazario z 20 metrów W 30 min Kolejorz wreszcie przeprowadził składną akcję i zdobył gola! Obrońców Lechii w narożniku pola karnego wymanewrował Zaur Sadajew i wyłożył piłkę Łukaszowi Trałce. Kapitan Lecha huknął z dystansu. Na szczęście nie było to udane uderzenie. Do zmierzającej obok bramki piłki dopadł jednak Hamalainen i z bliska umieścił piłkę w siatce!
Chwilę później poznaniacy mieli kolejną dobrą okazję. Po świetnym prostopadłym podanie w pole karne do Sadajewa, interweniował Gerson. Brazylijczyk najpierw trafił w nogi napastnika Lecha, a dopiero potem w piłkę. Powinien być rzut karny, ale arbiter wskazał na korner.
Mocniej serca zabiły nam także w 40 minucie. Tym razem nie za sprawą pięknej kombinacyjnej gry naszych piłkarzy, a bardzo nieodpowiedzialnego zachowania Sadajewa. Czeczen, który miał już na koncie żółtą kartkę, wyekspediował z całej siły piłkę w trybuny. To mogło się skończyć wyrzuceniem go z boiska. Na szczęście arbiter przymknął oko na ten wybryk.
Tuż po przerwie lechici po raz drugi umieścili piłkę w siatce bramki gospodarzy. Barry Douglas zacentrował idealnie na głowę Paulusa Arajuuriego. Po strzale Fina z metra przymierzył Marcin Kamiński, ale okazało się, że obrońca naszego zespołu był na pozycji spalonej. Szkoda, że "Kamyk" dotykał piłki, bo nawet bez jego pomocy byłby gol.
Kiedy w 73 min. Szymon Pawłowski wykorzystał błąd stoperów Lechii i znakomicie zachował się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, strzelając drugą bramkę dla Lecha, nic nie zapowiadało horroru, jakiego przeżyliśmy w końcówce.
Nieszczęście zaczęło się od kontuzji świetnie broniącego Burica, który musiał opuścić boisko. Zastępujący go Gostomski ostatnio nie potrafił wprowadzić spokoju w defensywie poznańskiego zespołu. Wiedzieli też o tym gospodarze i zaatakowali ze zdwojoną siłą.
Pod bramką Lecha ostro się kotłowało. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry podopieczni Jerzego Brzęczka zdobyli kontaktowego gola. Po rzucie rożnym Formella na linii bramkowej zatrzymał piłkę ręką i oczywiście ukarany został za to czerwoną kartką, a Vranjes mógł ustawić piłkę na jedenastym metrze. Bośniak strzelił bezbłędnie i Lech rozpoczął się rozpaczliwie bronić. Na szczęście Gostomski obok kilku złych interwencji miał też jedną doskonałą. Kapitalnie obronił główkę Colaka i Kolejorz odniósł niezwykle cenne zwycięstwo.
Lechia Gdańsk - Lech Poznań 1:2
Bramki: Vranjes 90.+1 karny - Hamalainen 30., Pawłowski 73.
Lechia: Budziłek - Wojtkowiak, Janicki, Gerson, Rudnilson (67. Grzelczak) - Borysiuk, Vranjes - Makuszewski, MilaI, Nazario (86. Wiśniewski) - Friesenbichler Trener: Jerzy Brzęczek.
Lech: Burić (82. Gostomski)- Kędziora, Arajuuri, Kamiński, Douglas - Trałka, Linetty - Kownacki (76. Formella), Hamalainen, Pawłowski - SadajewI (60. Jevtić) Trener: Maciej Skorża.
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 23 921
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?