Przypomnijmy, że w centrum Brzegu (woj. opolskie) chłopiec spacerował z babcią, wracali z placu zabaw. Gdy malec wszedł na klapę studzienki kanalizacyjnej, ta zapadła się i dziecko wpadło do środka. Po kliku minutach chłopca wyciągnął zaalarmowany ojciec.
Studzienki nie zakrywała ciężka płyta, a prowizoryczna kratka. Jak twierdzili świadkowie wypadku, zabezpieczenie nie spełniało swojej roli, chybotało się i każdy mógł wpaść do studzienki. - Chłopczyk wszedł na tę kratę i w tym momencie ona zapadła się pod nim. Dziecko z czterech metrów wpadło do wody, leżało w niej przez kilka minut - opowiada Dariusz Kulawinek, rzecznik straży pożarnej w Brzegu.
O TYM PISALIŚMY: WE WROCŁAWIU RATUJĄ CHŁOPCA, KTÓRY WPADŁ DO STUDZIENKI KANALIZACYJNEJ
Prokuratura w Brzegu postawiła zarzut narażenia małoletniego na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osobie odpowiedzialnej za zabezpieczenie terenu. Prokuratura potwierdza tylko, że chodzi o pracownika firmy prowadzącej prace kanalizacyjne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?