Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak wywłaszczyć w sposób cywilizowany? [ROZMOWA]

rozm. Piotr Brzózka
Leszek Jażdżewski:  Jeśli do każdej inwestycji będzie się specustawę stosować lekką ręką, to nie zdziwię się, jeśli społeczeństwo kiedyś się przeciw temu zbuntuje
Leszek Jażdżewski: Jeśli do każdej inwestycji będzie się specustawę stosować lekką ręką, to nie zdziwię się, jeśli społeczeństwo kiedyś się przeciw temu zbuntuje Krzysztof Szymczak/archiwum Dziennika Łódzkiego
Rozmowa z Leszkiem Jażdżewskim, politologiem, szefem pisma Liberte.

W ostateczną fazę wkracza konflikt gminy Łódź z firmą Enkev, która prowadzi działalność na działce potrzebnej do budowy Nowego Centrum Łodzi. Po kilku latach dojdzie do wywłaszczenia przedsiębiorcy. To tylko jeden z przykładów nieusuwalnego konfliktu między interesem publicznym, a własnością prywatną. Co jest dla Pana, zdeklarowanego liberała, ważniejsze?
Jest dla mnie oczywistym, że funkcjonujemy w systemie opierającym się na świętym prawie własności. Nie można siłą odbierać własności, która jest chroniona przez prawo - to jest fundament państwa prawa i współczesnego kapitalizmu. Ciężar dowodu na to, że ktoś powinien zostać wywłaszczony, spoczywa na władzach publicznych. Z założenia własność jest chroniona i dopiero wtedy, gdy zachodzi wyższa konieczność, możemy uznać, że należy przeprowadzić wywłaszczenie - oczywiście, za odpowiednim odszkodowaniem. Oczywiste jest, że wywłaszczany nie musi się godzić na wysokość proponowanego odszkodowania i ma prawo się bronić. Jednak, każda zasada, w tym i ta, ma swoje limity. Nie możemy z góry uznać, że prawo własności jest absolutne i że w grę wchodzi jedynie dobrowolność, że właściciel ma prawo odmówić opuszczenia nieruchomości niezależnie od tego, jak wysokie odszkodowanie otrzyma. W ten sposób nie dałoby się przeprowadzić żadnej inwestycji. Stąd też tak zwana specustawa drogowa.

Czy ona nie jest zbyt bezduszna? To może spotkać każdego, nie tylko przedsiębiorcę. Człowiek otrzymuje informację, że przez jego dom będzie przebiegać droga i że ma opuścić nieruchomość. Jeśli decyzja ma rygor natychmiastowej wykonalności, to może być kwestia dni. A wycena i wypłata odszkodowania będzie później.
Najgorsze w tego typu przedsięwzięciach jest nadużywanie tego prawa. Jeśli do każdej inwestycji będzie się specustawę stosować lekką ręką, to nie zdziwię się, jeśli społeczeństwo kiedyś się przeciw temu zbuntuje. Rozumiałbym gwałtowne działania w sytuacji, gdy coś dzieje się nagle. Ale żaden tak duży projekt nie jest planowany z miesiąca na miesiąc, jest wystarczająco dużo czasu, żeby ludziom nie robić nagłej życiowej rewolucji. Rozumiem, że to jest "tylko" jednostka, a w tle interes publiczny. Ale wcale nie jestem pewien, czy zawsze warto jest poświęcać ten interes indywidualny, na przykład czy warto byłoby poświęcić interes ludzi mieszkających obok "skrzyżowania marszałków" w Łodzi, po to żeby całe miasto zyskało wiadukt?

Pomysł na cywilizowane wywłaszczenie?
Władza powinna dbać, żeby osoba wywłaszczana miała się dokąd wyprowadzić, zanim dojdzie do wywłaszczenia. I żeby wysokość wypłaty była z góry znana. Minimum przyzwoitości, to wywłaszczenie, kiedy pieniądze są już w ręku. Nie można na ludzi zrzucać kosztów publicznych decyzji. Myślę, że można też przyjąć zasadę, że odszkodowania w takich sytuacjach wynoszą np. 20 procent więcej, niż wynika z wyceny rzeczoznawcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki