Lider konsorcjum będącego głównym wykonawcą PGE Areny, jest w stanie "upadłości likwidacyjnej". Firmy wynajęte przez jego podwykonawców wciąż nie otrzymały zapłaty za swoje prace na obiekcie.
- Tylko dlatego, że kwota jest stosunkowo niewielka, przetrwali, mimo nieuregulowania należności za obiekt - zastrzega ich pełnomocnik, radca prawny Anna Bufnal z Gdyni. - Poszczególne sprawy są na różnych etapach, ale generalnie - ponieważ sądowe nakazy zapłaty wystosowane w stosunku do spółek zlecających moim klientom prace okazały się nieskuteczne - usiłujemy dochodzić roszczeń od członków ich zarządów - relacjonuje Anna Bufnal, która zaznacza, że jej kancelaria prowadziła wcześniej sprawy kilku innych firm poszkodowanych na budowach związanych z Euro 2012, ale te wycofały się widząc jak skomplikowany jest to proces.
Pani prawnik wskazuje na powszechny w branży budowlanej "dumping cenowy".
- To absurdalne, ale konkurencja sprawia, że właściciele firm gotowi są składać oferty na granicy opłacalności lub nawet poniżej tej granicy, byle tylko zachować płynność zatrudnienia i by pracownicy mieli co robić. Inaczej czeka ich bowiem konieczność opłacenia bezczynnych robotników lub ich zwolnienia - mówi.
Kłopoty jej klientów wynikają m.in. z faktu, że byli podwykonawcami zatrudnionymi przez podwykonawców głównego wykonawcy obiektu - konsorcjum, którego liderem była Hydrobudowa Polska. Zaniżenie kosztów realizacji inwestycji na Euro 2012 doprowadziło tę firmę na skraj bankructwa (formalnie wiosną tego roku gdański sąd ogłosił jej upadłość). Firmy zaangażowane w wykańczanie stadionu w Letnicy swoich roszczeń dochodzą u - dziś również niewypłacalnych - podwykonawców obiektu. W imieniu gdańskiego magistratu inwestorem nadzorującym budowę stadionu była komunalna spółka BIEG 2012. Pozostałe duże miejskie inwestycje związane z mistrzostwami po imprezie realizowały z kolei powołane przez urząd - Gdańskie Inwestycje Komunalne.
- GIK starał się, by w ogłaszanych przetargach cena nie była jedynym kryterium. Kiedy spółka ogłaszała przetargi, drugim z kryteriów, jakie stawiano, był czas, czyli termin wykonania. Ogłaszaliśmy też przetargi dwuetapowe, gdzie w pierwszym etapie sprawdzaliśmy referencje i kompetencje firm przed dopuszczeniem ich do drugiego etapu - relacjonuje Magdalena Skorupka-Kaczmarek, rzeczniczka prasowa GIK.
Po doświadczeniach z inwestycjami na Euro 2012 i budową autostrad Sejm wprowadził zmiany w prawie zamówień publicznych, które mają ograniczyć podobne sytuacje.
CAŁY ARTYKUŁ PRZECZYTASZ W PAPIEROWYM WYDANIU "DZIENNIKA BAŁTYCKIEGO" (6 MAJA)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?