Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Puchary dla Wisły są realne

Rozmawiał Piotr Tymczak
Kazimierz Moskal wierzy, że jego zespół zajmie miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach
Kazimierz Moskal wierzy, że jego zespół zajmie miejsce gwarantujące udział w europejskich pucharach FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Rozmowa. – Jestem daleki od stwierdzeń: „Tak, walczymy o mistrzostwo” – mówi KAZIMIERZ MOSKAL, trener piłkarzy „Białej Gwiazdy”.

– Sezon zasadniczy Wisła skończyła na 5. miejscu. Jaką lokatę chcecie zaatakować w grupie mistrzowskiej? Co jest realne?

– Na pewno trzecie, czwarte miejsce. Można mówić, że Legia i Lech są poza zasięgiem, ale po podziale punktów stawka jest wyrównana. Wszystko zależy od tego, jak ułożą się pierwsze mecze. Po nich będziemy wiedzieć więcej, o co możemy powalczyć.

Do trzeciej Jagiellonii mamy trzy punkty straty. Układ gier nie jest dla nas korzystny z tego powodu, że tylko trzy mecze gramy u siebie, a cztery na wyjeździe, ale wszystko zależy od tego, jak zaczniemy fazę finałową. Patrząc na tabelę, jak najbardziej realne jest to trzecie miejsce.

– Czyli celem jest wyprzedzenie Jagiellonii.

– Sam Pan wie, jak ta liga wygląda. Jeżeli popatrzymy na os­tat­nie mecze, to Jagiellonia w nich nie zachwycała. Nie czuliśmy się od nich słabsi, grając niedawno w Białymstoku (2:2 – red.). Do ostatniej minuty prowadziliśmy 2:1, a mogło być wyżej.

– Problemy finansowe w Wiśle od dawna nie są tajemnicą. Myślenie o wypłatach nie będzie przeszkodą dla piłkarzy w walce o dobre wyniki w najważniejszych meczach? Są rozmowy w szatni o pieniądzach?

– Skupiamy się na tym, co dla nas jest ważne w kwestiach sportowych. Jeśli nie oddzielimy tych spraw, to będzie nam trudno o dobrą grę i koncentrację. Musimy pewne sprawy zostawić z boku i skupić się na tym, co jest najważniejsze, co chcemy osiągnąć, czy mamy jakieś ambicje i cele, czy zależy nam tylko na pieniądzach.

– Patrząc na tabelę, strata do pierwszej Legii i drugiego Lecha nie wydaje się do odrobienia?

– Jestem daleki od stwierdzeń: „Tak, walczymy o mistrzostwo”. Patrząc na kadrę i poziom sportowy tych dwóch zespołów, to wydaje się, że będzie ciężko ich przeskoczyć nawet Jagiellonii, która ma trzy punkty straty do lidera. Jednak nie wiadomo, czy dla Legii albo Lecha nie przyjdzie teraz dołek formy.

W futbolu wszystko się może wydarzyć. Ale absolutnie nie jestem oszołomem, który będzie mówił, że walczymy o tytuł. Legia i Lech wyrastają na faworytów w walce o koronę, a w przypadku pozostałych miejsc sprawa jest otwarta.

– Ma Pan w drużynie piłkarzy z nazwiskami, którzy już nieraz powtarzali, że nie czują się gorsi od tych z Warszawy czy Poznania. Z nimi jednak gracie na wyjazdach i dlatego są poza zasięgiem?

– Wiadomo, że mecz meczowi nie jest równy, ale w spotkaniu w stolicy od Legii nie byliśmy gorsi. Legia i Lech mają tę przewagę, że to kluby z szerokimi kadrami. Trenerzy tych zespołów mają większe możliwości manewru.

– A w Pana drużynie wszyscy są zdrowi oprócz Emmanuela Sarkiego, który przechodzi rehabilitację po operacji?

– Nie za bardzo. Z powodu kontuzji nie trenował Richard Guzmics i nie wiadomo, czy będzie mógł zagrać w najbliższym meczu z Górnikiem Zabrze. Czekamy na decyzję w jego sprawie. Problem z mięśniem dwugłowym ma Donald Guerrier i też nie jest pewne, czy będzie mógł zagrać w so­botę.

– Ostatnio chory na anginę był Paweł Brożek.

– Już wyzdrowiał i normalnie trenuje. Wierzę, że nic się nie wydarzy i Paweł będzie do dyspozycji.

– Chociaż Paweł Brożek ostatnio nie strzelał bramek, to jego brak w meczu ze Śląskiem był widoczny?

– Napastnika rozlicza się z bramek, jednak ja trochę inaczej na to patrzę. Obecność Pawła na boisku daje nam wiele. Po pierwsze, jego obecność dodaje pewności zespołowi, a poza tym absorbuje rywali, muszą być ciągle zorientowani w jego stronę. Nikogo chyba nie trzeba przekonywać, że Paweł jest ważną częścią naszego zespołu.

– Jeżeli szukać pocieszenia w terminarzu, to może nim być to, że do Legii i Lecha pojedziecie bez takiej presji, jaka jest na własnym stadionie przy 30 tysiącach widzów. Rywale będą faworytami, a wy bez obciążenia możecie sprawić niespodziankę.

– Jeśli jednak gra się u siebie przy komplecie widowni ze wsparciem kibiców, to jest łatwiej. Teraz już jednak nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Stało się jak się stało. Terminarz dla nas jaki jest, taki jest. Możemy powiedzieć, że zajmując ósme miejsce, mielibyśmy atrakcyjniejszy terminarz.

Ósma Lechia gra u siebie z nami, Legią i Lechem. Woleliśmy zająć czwarte miejsce, ale to się nie powiodło. Musimy się przygotować na spotkania u siebie, a jeżeli chodzi o wyjazdy, to na pewno nie można mówić, że pojedziemy tam jak na pożarcie. Już raz wysyłali nas do Warszawy na wielkie lanie, a wynik meczu z Legią (2:2 – red.) pokazał, że wszystko jest możliwe.

– Rozmyśla Pan nad rozwiązaniami taktycznymi? Będzie próbował Pan coś zmienić w ustawieniu przed rundą finałową?

– Nie czas na to, aby robić wielkie kombinacje. Przygotowujemy się na każdego przeciwnika, ale nie spodziewałbym się jakiejś rewolucji.

– Nie martwi Pana postawa Jeana Barrientosa? Gra dlatego, bo jest nowym zawodnikiem i trzeba go wystawiać?

– Absolutnie tak nie jest. Nie jest tak, że na treningach Jean niczego nie pokazuje i gra tylko dlatego, że dopiero przyszedł. Byłbym niepoważny, gdybym w ten sposób patrzył na zespół.

Wszyscy mamy jednak podobne odczucia, że można oczekiwać więcej od tego zawodnika. Trudno się z tym nie zgodzić. Jean potrzebuje czasu. Gra, bo brakuje nam skrzydłowych. Ani Rafał Boguski, ani Mariusz Stępiński, ani Maciej Jankowski, ani Łukasz Garguła to nie są zawodnicy predysponowani do gry na skrzydle.

– A nie jest problemem to, że odkąd do zespołu przybył Boban Jović i zastąpił na prawej obronie Łukasza Burligę, to „Bury” musi się męczyć na lewej obronie?

– Mam tego świadomość, że Łukasz lepiej czuje się na prawej stronie. Wymogi chwili powodują jednak to, że ustawienie jest takie, a nie inne.

– W klubie jest duża presja na wywalczenie awansu do europejskich pucharów?

– Myślę, że wszyscy chcą zająć jak najwyższe miejsce i grać w pucharach. Wszędzie jest presja. Jeśli ktoś daje pieniądze, to oczekuje dobrego wyniku. A wiadomo, że puchary to taka wisienka na torcie na zakończenie sezonu.

– Puchary europejskie dla klubów z problemami finansowymi i wąską kadrą mogą się jednak okazać w nowym sezonie gwoździem do trumny. Nie ma takich obaw?

– Pamiętamy, że niektóre polskie kluby miały z tym problem. Trzeba mieć świadomość, że powinno się mieć szeroką kadrę, bo gra co trzy dni przez całą jesień to na pewno duże obciążenie. Legia mogła sobie na to pozwolić, bo praktycznie w każdym meczu mocno rotowali składem i mogli przebrnąć przez rozgrywki.

– A są już rozmowy z prezesem Robertem Gaszyńskim na temat budowy drużyny na przyszły sezon, transferów?

– Już na ten temat rozmawialiśmy po meczu z Cracovią. My możemy mieć listę wytypowanych piłkarzy, ale od tego momentu do przyjścia zawodnika do klubu jeszcze daleka droga. Z wieloma rzeczami trzeba się po drodze zmierzyć. Na razie o żadnych konkretach nie możemy mówić.

– Nadal nie wiadomo, czy zostanie Semir Stilić.

– Jak już wspomniałem, możemy mieć listę zawodników, których będziemy chcieli mieć w kadrze, ale jeszcze jest po drodze wiele spraw, które trzeba rozwiązać. Możemy kogoś chcieć, zaoferować warunki, ale ktoś może zupełnie nie być zainteresowany.

– Najbliższy mecz zagracie u siebie z Górnikiem, z którym niedawno wymęczyliście na swoim boisku remis 1:1.

– Męczyliśmy się. Ten mecz nie był najlepszy w naszym wykonaniu. Ale jak sobie przypomnę, w końcówce mogliśmy się pokusić o zdobycie bramki. Myślę, że jesteśmy mądrzejsi o to spotkanie i teraz zagramy trochę inaczej. W pierwszej „ósemce” nie można ciułać po punkcie w meczach u siebie, tylko trzeba szukać zwycięstw.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski