Zbyszek Nowak pod ziemią spędził 111 godzin. Alojzy Piątek - niemal osiem dni. Czterech górników zasypanych w Nowym Wirku wydobyto po 5 dniach, a 33 z kopalni San Jose w Chile dopiero po 69 dobach. Czy do listy szczęśliwych zakończeń akcji poszukiwawczych w kopalniach dopiszemy ślusarza i sztygara z oddziału maszynowego kopalni Wujek ruch Śląsk? To już 19. doba od potężnego wstrząsu (4,2 stopni w skali Richtera), który uwięził ich niemal kilometr pod ziemią.
ZOBACZ KONIECZNIE:
AKCJA RATUNKOWA W KWK WUJEK ŚLĄSK: DOWIERCILI SIĘ DO MIEJSCA, GDZIE SĄ GÓRNICY
Niech żyje Chile!
"Niech żyje Chile!" - takie okrzyki wznoszono w całym kraju, kiedy w październiku 2010 r. spod ziemi wydobyto ostatniego z 33 górników z zawalonej kopalni miedzi i złota San Jose na pustyni Atakama. Na głębokości 600 m przebywali 69 dni. 5 sierpnia zawaliły się na nich skały o masie ponad 700 tys. ton. Wyciągano ich pojedynczo, za pomocą specjalnej kapsuły-windy. W podobny sposób na powierzchnie mogą się wydostać górnicy z ruchu Śląsk. Kiedy w San Jose ratownikom po 17 dniach udało się przewiercić do uwięzionych wąski otwór, zaczęli przesyłać im w plastikowych tubach żele, zupę i lekarstwa. Górników wyciągnięto na powierzchnię w specjalnej kapsule ratowniczej Feniks 2. Urządzenie miało 3,9 m wysokości, 54 cm średnicy, ważyło 420 kg i miało trzy pojemniki ze sprężonym powietrzem, które powinny wystarczyć na 90 minut. W czasie ewakuacji górnicy zakładali kombinezony z aparaturą do mierzenia ciśnienia, tętna i innych parametrów, która przekazywała te dane ekipie lekarskiej. Podróż na powierzchnię górnicy odbywali z zamkniętymi oczami, a zaraz po opuszczeniu kapsuły zakładali specjalne okulary chroniące przed uszkodzeniem wzroku odzwyczajonego od światła. A w Polsce?
WYPADKI W KOPALNIACH: Najedź kursorem i przeglądaj linię czasu
Alojz zjadł styl od łopaty
Uznali go za martwego. Tylko najbliższa rodzina miała jeszcze cień nadziei. Ale po 8 dniach spędzonych w piekle, 780 metrów pod ziemią - wrócił do żywych. Mowa o Alojzym Piontku, górniku z kopalni Mikulczyce-Rokitni-ca, który zjadł styl od łopaty i pił własny mocz, ale przeżył. Po uratowaniu żył jeszcze 30 lat. Nakręcono o nim film, napisano książkę i komiks. Był 23 marca 1971 r. Około godz. 16. nastąpiło tąpnięcie. Zniszczyło ścianę i przylegające wyrobiska. Akcja ratownicza była trudna, nie było dostępu do miejsca katastrofy. Dochodziło do kolejnych wstrząsów. Sześciu rannych odnaleziono niedługo po zawale. Następnego wydobyto 25 marca, a w kolejnych trzech dniach ciała 7 górników. W zwałach pozostawały 3 osoby. Ratownicy myśleli, że idą po zmarłych. Tymczasem 30 marca nadsztygar Alojzy Wylężek natrafił na 37-letniego rębacza Piontka. "Czy to wy, sztygarze? Pomóżcie mi, nie mogę się stąd wydostać" - usłyszał Wylężek. Pomyślał, że to któryś z ratowników przebijający się z drugiej strony ściany. Ale po chwili ponownie usłyszał ten sam głos: "To jo, Piontek. Zawołajcie sztygara". Gdy wywozili go na górę, chciał zobaczyć mecz Górnika z Manchesterem City. Nie wiedział, że pod ziemią spędził tydzień!
111 godzin Zbyszka Nowaka
22 lutego 2006 r. ok. godz. 18. nastąpiło niewielkie tąpnięcie, a po chwili eksplodował metan i zawalił się chodnik. Zbyszek Nowak, specjalista od metanu, prowadził pomiary na popołudniowej zmianie. W chwili wypadku rozmawiał przez telefon ze sztygarem. Górnicy z drugiej strony zawału zdążyli uciec. Nowak został odcięty. Znalazł się w niszy o wysokości metr na metr, tuż obok lutniociągu, którym płynęło czyste powietrze.
ZOBACZ KONIECZNIE:
AKCJA RATUNKOWA W KWK WUJEK ŚLĄSK: DOWIERCILI SIĘ DO MIEJSCA, GDZIE SĄ GÓRNICY
Nowak miał przy sobie trochę napoju. Co jakiś czas stukał w rury. Prawdopodobnie często tracił przytomność, zasypiał. Do pracy w kopalni trafił wbrew żonie. Nie miał wyjścia, chciał zarobić na leczenie córki Laury. Ratownicy. Przebijali się przez zawał. Kierowali się sygnałem z nadajnika Nowaka. Kopali na leżąco tunel o wysokości 70-100 cm. Pracowali w nieludzkich warunkach. 27 lutego rano, kiedy już większość straciła nadzieję, ratownicy nawiązali kontakt z Nowakiem. Dwie godziny później, po 111 godzinach wyciągnięto go. O własnych siłach przeszedł przez 250-metrowy tunel ratunkowy.
Wydobyli ich po 4 dniach
Kopalnia Nowy Wirek w Rudzie Śląskiej. 11 września 1995 r. tąpnęło. Ponad 700 m pod ziemią doszło do zawału w wyrobiskach, w których pracowało 8 osób. Górnicy pośpieszyli kolegom z pomocą zaledwie kilka minut po zawale. Pierwszego odnaleziono sztygara zmianowego. W akcji brały udział zastępy ratowników z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Potem dołączyli do nich ratownicy z Zabrza i pobliskich kopalń. 12 września usłyszeli odgłosy uderzeń w rurociąg. Dwa dni później nawiązali kontakt z przysypanymi. W niedużej wnęce przebywało 5 górników. Jeden ciężko ranny "Bolek" Parduła. Zmarł na rękach przyjaciela Andrzeja Witta. Akcja zakończyła się 18 września. Z 9. przysypanych przeżyło 4. To pokazało, że nie wolno odpuszczać. Akcja ratownicza musi trwać, dokąd nie znajdzie się wszystkich zasypanych. Zawsze może zdarzytć się cud.
WYPADKI W KOPALNIACH: Najedź kursorem i przeglądaj linię czasu
*Wojna kiboli z policją w Knurowie po śmierci 27-latka WIDEO + ZDJĘCIA
*Gdzie jest burza? Gwałtowny deszcz i grad [MAPA BURZOWA POLSKI ONLINE, RADAR BURZOWY]
*Matura 2015 bez tajemnic: PYTANIA + ARKUSZE + ODPOWIEDZI
*NA ŻYWO Akcja ratunkowa w KWK Wujek Śląsk trwa. Szukają 2 górników
*Nowe becikowe: 1 tys. zł przez 12 miesięcy ZASADY + DOKUMENTY
*Śląsk Plus. Zobacz nowe wydanie interaktywnego tygodnika o Śląsku
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?