Nasza Czytelniczka nie chciała dopuścić, by gimnazjaliści bezkarnie pili alkohol w ogródku w centrum Łodzi. Wezwała straż miejską. Jednak - jak twierdzi - funkcjonariusze zignorowali jej zgłoszenie. Kobieta jest zbulwersowana.
- Siedziałam w ogródku na Piotrkowskiej. To było tydzień temu, w piątek. Pojawili się tam też młodzi ludzie. Mieli galowe stroje, wyszli prawdopodobnie z egzaminu gimnazjalnego. Kupili piwo, usiedli i zaczęli pić. Nikt nie reagował. Piwo sprzedano im bez problemu. Wezwałam straż miejską. Nie chciałam dopuścić, by niepełnoletni pili alkohol - mówi nasza Czytelniczka. - Pani dyspozytorka przyjęła moje zgłoszenie. Jednak żaden patrol się nie pojawił, nawet po to, by zweryfikować podaną przeze mnie informację.
Nasza Czytelniczka opowiada, że za mniej więcej 25 minut, przy drugim kuflu młodych ludzi, zadzwoniła ponownie.
- Jednak ta sama dyspozytorka niezwykle niesympatycznym tonem próbowała mnie odwieźć od pozostawienia zgłoszenia - mówi kobieta. - Chciała mnie zniechęcić, odmawiając przyjęcia sprawy od anonimowego informatora. Straszyła, że sprawa musi zostać przekazana policji i będę musiała stawić się na przesłuchanie jako świadek. Domagałam się interwencji i podałam swoje dane.
Z relacji łodzianki wynika, że po ok. 10 minutach po zgłoszeniu w pobliżu pojawił się przejazdem patrol rowerowy straży miejskiej, który... zerknął na ogródek. Funkcjonariusze nie zareagowali.
- Patrol nawet nie zwolnił. Po kolejnych 10 minutach, przy trzecim kuflu młodych ludzi, przyszli strażnicy, weszli na chwilę do pubu i wyszli. Nie zainteresowali się zgłoszoną sprawą - mówi kobieta.
Naszą Czytelniczkę bardzo to zdenerwowało.
- Rozumiem, że straż miejska posiada kompetencje jedynie w wystawianiu doraźnych mandatów za przechodzenie na czerwonym świetle i złe parkowanie, a sprawy sprzedaży alkoholu nieletnim, jawne łamanie ustawy w wychowaniu w trzeźwości już przekraczają kompetencje i chęci strażników? - pyta kobieta. - Szkodliwość społeczna takich czynów w moim odczuciu jest bardzo duża i wymaga reakcji albo przynajmniej potwierdzenia. A tu strażnicy nawet nie zainteresowali się opisanymi przeze mnie gimnazjalistami.
Poprosiliśmy straż miejską o wyjaśnienia.
- Sprawdzamy, jak przebiegała interwencja strażników. Przesłuchujemy nagranie telefoniczne i oglądamy zapis z monitoringu. Sprawdzamy notatkę służbową patrolu - mówi Leszek Wojtas, zastępca naczelnika łódzkiej straży miejskiej. - W przyszłym tygodniu powinniśmy wyjaśnić sprawę. Jeśli sprzedano alkohol nieletnim, strażnicy powinni wezwać policję. To przestępstwo i demoralizacja młodzieży. O takiej sytuacji powinni zostać też powiadomieni rodzice gimnazjalistów.
Wojtas apeluje, by reagować, gdy widzimy, że młodzi ludzie piją.
- Wzywajmy straż miejską. Sami też możemy zwrócić uwagę sprzedawcy. Samo wywieszenie tabliczki, że nie sprzedaje się alkoholu nieletnim, nie wystarczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?