Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

5-letni Kacperek z Miechucina nie żyje. Czy zawinił szpital w Kartuzach? [WIDEO]

Janina Stefanowska
W kwietniu 5-letni Kacperek z Miechucina trafił do szpitala w Kartuzach. Został z niego wypisany do domu "w stanie dobrym". Później stan chłopca znacznie się pogorszył. Został przewieziony do szpitala w Gdańsku, jednak było już za późno na ratunek. Sprawą śmierci Kacpra zajął się rzecznik praw pacjenta.

Aktualizacja środa 29 kwietnia

Wojewoda zainteresował się przypadkiem 5 letniego pacjenta, który na początku kwietnia trafił do kartuskiego szpitala. Ryszard Stachurski planuje porozmawiać o tej sprawie ze Starostą Kartuskim. Jest jednak zbyt wcześnie, aby można było mówić o konkretnych czynnościach jakie, w związku z tą sprawą, mogą zostać zainicjowane przez Wojewodę, czy podległe mu służby.

Lekarz wojewódzki, Jerzy Karpiński mówi, że zaraz po pierwszych doniesieniach medialnych poprosił o pełną dokumentację medyczną i opinię ze szpitala. Otrzymał ją. Dokumenty trafiły do konsultanta wojewódzkiego pediatrii.
- Najbardziej interesuje nas przyczyna takiego stanu dziecka - mówi Jerzy Karpiński. - Szukamy odpowiedzi, czy doszło do zaniedbania w rozpoznaniu, bo bywa przecież tak, że niektóre sytuacje są nie do rozpoznania. Jeśli sprawę podejmie prokuratura, my wstrzymamy się z naszymi wyjaśnieniami.

Aktualizacja wtorek 28 kwietnia
Rodzice Kacpra, Agnieszka i Adrian Miotkowie, uważają, że błąd popełnił lekarz na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Kartuzach, który nie powinien był odsyłać Kacpra do domu w drugi dzień wielkanocnych świąt.

Postępowanie wyjaśniające w tej sprawie prowadzi rzecznik praw pacjenta i szpitalne zespoły ds. zgonów. Rodzice noszą się z zamiarem wniesieniem zawiadomienia do prokuratury.

Pierwsze oznaki przeziębienia mama Kacperka zaobserwowała u dziecka 2 kwietnia. W Wielką Sobotę pojechała z nim do lekarza. Lekarz stwierdził zapalenie oskrzeli, zapisał leki. - Mimo leków nie było poprawy opowiada pani Agnieszka. - Kacperkowi spuchły oczy.

W wielkanocny poniedziałek rodzice kolejny raz udali się do przychodni NZOZ CM Kaszuby w Kartuzach. Już inny lekarz stwierdził zapalenie gardła, zapisał inny lek i krople na oczy.

- Mówiliśmy, że Kacperek uskarża się na ból brzucha, ma zaledwie 35 stopni - opowiada mama. - Lekarz uspokajał, że to normalne. Wróciliśmy do domu, zaczęliśmy stosować drugi lek. Nadal nie było poprawy.

Temperatura dziecka spadała coraz niżej. W końcu miał 33,4 stopnie. - Zadzwoniłam na pogotowie, kazano mi skontaktować się z lekarzem, który zapisał leki. Wieczorem podjechaliśmy do przychodni, bo chciałam skierowanie do szpitala. Lekarz spojrzał na synka i powiedział, że pewnie skierują go do szpitala do Gdańska - dodaje kobieta.

O godz. 21.35 Kacperek trafił na SOR w Kartuzach. - Pediatra osłuchała Kacperka - opowiada mama. - Ustaliła, że synek ma tylko zapalenie gardła. Pytała, czemu dziecko spało na dworzu, bo ma tak niską temperaturę. Odesłała nas do domu. Nie było nic lepiej. Kacperek słaniał się, zjadł trochę zupki i położył się. Gdy się obudził, miał sine usta. Stracił przytomność. Wezwaliśmy karetkę.

Przysłali paramedyków z Sierakowic. Mąż robił reanimację, a ekipa karetki wkłucie. Przyjechała druga karetka. Reanimację przejęła lekarka. Udało się pobudzić serduszko Kacpra w 54 minucie reanimacji. Zabrano go do Gdańska.

Według relacji rodziców, w drugiej dobie przeszedł operację na sercu. - Lekarz opowiadał, że taką arytmię usłyszy się gołym uchem - mówi mama chłopca. - Stan Kacperka minimalnie się poprawił. - Jednak o godzinie 19.55 jego życie się skończyło - kończy kobieta.

Sprawę śmierci dziecka bada rzecznik praw pacjenta.

- Informacje o okolicznościach śmierci Kacpra są niepokojące, dlatego wszczęłam z własnej inicjatywy postępowanie wyjaśniające - informuje Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta.

- Dziecko było leczone przed i kilka dni po wizycie w naszym szpitalu - podkreśla Karol Góralski, prezes Powiatowego Centrum Zdrowia w Kartuzach. - Nie zostało odesłane bez pomocy.

W połowie kwietnia odbył się pogrzeb Kacperka. W październiku skończyłby sześć lat.

Kilka lat temu w szpitalu w Kartuzach doszło do podobnego przypadku. Na Szpitalny Oddział Ratunkowy trafił półroczny Dawidek. Pielęgniarka oddziałowa, po krótkiej rozmowie z mamą dziecka, nie podjęła żadnych kroków, by pospieszyć mu z pomocą. Odprawiona przez oddziałową mama zabrała Dawidka i pojechała z nim do ośrodka zdrowia w Sierakowicach po skierowanie do szpitala. 4 marca 2008 r. dziecko zmarło w ośrodku, mimo podjętej reanimacji.

Czytaj więcej na ten temat: Sprawa śmierci półrocznego Dawidka. Niższy wyrok dla pielęgniarki

[email protected]

Więcej na temat okoliczności śmierci Kacperka przeczytasz w środowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" z 29.04.2015 r. albo kupując e-wydanie gazety

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki