Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skomplikowane przypadki Cezarego P.

Anna Gronczewska
Sylwia Dąbrowa/Polska Press
Cezary Pazura to jeden z najpopularniejszych polskich aktorów. Pochodzi z naszego regionu, z Niewiadowa koło Tomaszowa Mazowieckiego. Jak podaje plotkarska prasa i portale internetowe, aktor przeżywa ostatnio trudne chwile. Powodem są finansowe kłopoty. Niedawno "Puls Biznesu" ujawnił, że spółka aktora Cezary 10, mająca duże plany producenckie, ma równie duże problemy finansowe.

Spółka od pewnego czasu nie zarabia, a długi rosną. Jak podawał "Puls Biznesu", powodem mogą być dwa filmy wyprodukowane przez spółkę, które nie odniosły sukcesu, choć miały być hitem. Chodzi o "Weekend" i "Sztos 2". Oba kosztowały około 13 milionów złotych. 3,5 miliona na produkcję pożyczył Polski Instytut Sztuki Filmowej. Pierwszą ratę - 1,5 miliona złotych - trzeba zapłacić w maju. Podobno do spółki Cezarego Pazury wkroczył syndyk, który ma się zająć jej likwidacją...

Na dodatek niewypałem okazał się także nowy serial wyprodukowany przez aktora "Przypadki Cezarego P.". Serial, który pokazuje TV Plus, ma bardzo małą oglądalność. Cezary Pazura gra w nim główną rolę. Serial opowiada o dawnej gwieździe polskiego kina, która wpada w tarapaty finansowe. Wyprowadza się z apartamentu i zamieszkuje w kamienicy na Pradze. Dla aktora zaczyna się zupełnie inne życie...

Nie od razu dostał się do filmówki

Cezary Pazura urodził się 13 czerwca 1962 roku w Tomaszowie Mazowieckim, ale wychował się w Niewiadowie. Jest absolwentem tomaszowskiego II LO i łódzkiej Szkoły Filmowej. -W Niewiadowie spędziłem dzieciństwo, mieszkałem tam aż do matury - wspominał Cezary Pazura. - Te wszystkie stojące tam bloki to moje dzieciństwo. (..) Chodziło się do szkoły, grało w piłkę. Czas wolny spędzało się raczej na marzeniach niż na czymś konkretnym. Choć w Niewiadowie działał klub zakładowy.

Stał w nim stół do ping-ponga, do którego ciągle były kolejki. Szkoła, zwłaszcza w ferie, organizowała więcej rozrywek. Była sala gimnastyczna, można było się w niej wyszaleć. Pamiętam taki szał na grę w tenisa ziemnego, gdy sukcesy międzynarodowe zaczął odnosić Wojciech Fibak. Kort wymalowaliśmy sobie na asfalcie. Siatkę zrobiliśmy z jakiegoś sznurka.

Graliśmy rakietami, które wycięliśmy na pracach ręcznych w szkole ze sklejki. Rączki oklejaliśmy taśmą izolacyjną... Myśmy sobie sami organizowali czas, rozrywki. Gdy jeden kolega miał gitarę, to wszyscy na tej gitarze uczyliśmy się grać. Inny kolega miał magnetofon kasetowy. Braliśmy ten magnetofon, siadaliśmy przy ognisku i słuchaliśmy zespołu The Police. To była wtedy nowość. Dziś wszyscy znają Stinga, my dopiero te zespoły, tych muzyków poznawaliśmy.

Już w liceum wymarzył sobie, że zostanie aktorem. Choć przyznawał, że wtedy aktorstwo kojarzyło mu się przede wszystkim z recytowaniem wierszy na akademiach. Był więc bardzo zdziwiony, gdy za pierwszym razem nie dostał się do łódzkiej Szkoły Filmowej.

- Gdy za pierwszym razem nie dostałem się do Szkoły Filmowej w Łodzi byłem bardzo zdziwiony. Miałem przecież piątki w szkole, byłem dobrym uczniem. Wtedy jednak dostawało się jeszcze na egzaminach wstępnych punkty za pochodzenie, których ja nie dostałem. One zaważyły na wszystkim. Obliczyłem, że gdybym dostał dziewięć punktów za pochodzenie, to byłbym trzeci na liście przyjętych. A tak byłem drugi pod listą. Punktów nie dostałem, bo tata był inteligentem, a mieszkałem w małej miejscowości. Miałem kolegów z Warszawy, którzy dostawali punkty za pochodzenie, bo tata był krawcem. Takie punkty powinny dostawać dzieci z małych miejscowości. Tam też mogą żyć rodziny inteligenckie, ale dziecko zdające do szkoły artystycznej nie ma takiego dostępu do teatru, kina, jaki mają dzieci z Warszawy czy Łodzi.

Ale nie załamał się. Postanowił spróbować jeszcze raz. Na kolejny egzamin czekał ucząc się w policealnym studium gastronomicznym w Tomaszowie Mazowieckim. Za drugim razem się udało. Został studentem łódzkiej Szkoły Filmowej. Skończył ją w 1986 roku. Po czterech latach był mężem Żanety. W 1990 roku urodziła się ich córka Anastazja. Jednak małżeństwo szybko się rozpadło. Aktor uzyskał stwierdzenie nieważności małżeństwa przed sądem kościelnym. Jego drugą żoną została młodsza o 9 lat, pochodząca z Ukrainy prawniczka Weronika Marczuk. W 2003 roku wzięli ślub kościelny w małym, drewnianym kościółku w Pleckiej Dąbrowie koło Kutna. Jednak szczęście tej pary nie trwa długo. W 2007 roku Cezary i Weronika rozwiedli się. Rozstanie było dosyć burzliwe. Po dwóch latach, na prośbę byłego męża, Weronika wróciła do swego panieńskiego nazwiska Marczuk.

Cezary Pazura długo nie był sam. Zakochał się w młodszej od siebie o 26 lat Edycie Zając. Poznali się w pociągu, jadącym z Krakowa do Warszawy. Potem aktor przyznał, że był to jeden z najszczęśliwszych dni w jego życiu. W 2009 roku wzięli ślub. Dziś są szczęśliwymi rodzicami 6-letniej Amelii i 3-letniego Antoniego Józefa. Edyta została ostatnio nawet menedżerką aktora.
"Pogranicze w ogniu" i inne filmy

Szersza widownia poznała Pazurę dzięki roli w serialu "Pogranicze w ogniu", opowiadającym o wojnie między polskim a niemieckim wywiadem po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. - Gdy powtarzają ten serial, to czasem obejrzę siebie młodego - mówił nam aktor. - Został on oparty na autentycznych wydarzeniach, które miały miejsce w historii polskiego wywiadu. Tam nie ma blefu. Jest tam ładnie wymyślony wątek fabularny. Ten serial został zrobiony z dużym pietyzmem. Tak się już nie robi takich produkcji. Gdy grałem w tym serialu, miałem wrażenie, jakbym żył w tamtych czasach. To było jedno z moich marzeń związanych z aktorstwem. Zawsze chciałem przenosić się w czasie. A taką możliwość daje tylko film, teatr.

Dużą popularność przyniosła mu rola policjanta Czarka w komediowym serialu "13 posterunek". Potem przyszły kolejne role. Prawdziwą gwiazdą stał się po roli w "Krollu" Władysława Pasikowskiego. Zagrał jedną z głównych ról w "Psach", był tytułowym "Kilerem", Adasiem Miauczyńskim w "Nic śmiesznego" Marka Koterskiego. Lista filmów, w których zagrał, jest bardzo długa. Zaczął występować w programach kabaretowych. - Tak się potoczyło życie - mówił nam Cezary Pazura o swej przygodzie z kabaretem. - Ale ono toczy się dalej. Nie jest łatwo być aktorem komediowym. Trzeba rozśmieszyć publiczność, jeśli nawet tobie nie jest do śmiechu. To najtrudniejsze.

Z czasem zajął się też reżyserią i produkcją telewizyjną. Szczególnie ta produkcja filmowa nie przyniosła mu szczęścia. Mamy nadzieję, że Cezary Pazura nie podzieli losu głównego bohatera serialu "Przypadki Cezarego P." i wyjdzie na prostą...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki