Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne figle w wykonaniu polskiego ministra i amerykańskiego listonosza

Włodzimierz Zapart
Włodzimierz Zapart
Włodzimierz Zapart fot. Adam Wojnar
Z zainteresowaniem śledziłem rozwój wydarzeń wokół konkursu na stanowisko prezesa Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W tym tygodniu na czele stawki aspirujących do tego stanowiska była 31-letnia doktor praw Katarzyna Kalata. Jako jedyna zaliczyła test urządzony pięciu kandydatom przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej.

Patrzyłem na pretendentkę do fotela prezesa, postawną blondynę, z mieszaniną podziwu i podejrzliwości. Wzbudziła mój podziw - bo skoro zdała jako jedyna, to znaczy, że łeb ma nie od parady. Podejrzliwość brała się zaś stąd, że taka młoda specjalistka powinna raczej szukać sposobu wyżycia się w prywatnym biznesie, a nie na państwowej posadzie. Krótko mówiąc - miałem problem, bo nie wiedziałem, co o tym wszystkim sądzić.

Z kłopotu wybawił mnie minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, który z naturalną dla siebie młodzieńczą prostotą wyjaśnił, że Kalata wprawdzie egzamin zdała, ale konkursu nie zaliczyła i prezeską ZUS-u nie będzie.

"Zdał, ale nie zaliczył" - i jesteśmy w domu, bo jakże swojsko brzmi to sformułowanie! To przecież coś w stylu: "dobry fachowiec, ale bezpartyjny", czyli jasna wytyczna dla kadrowców PRL-owskiej nomenklatury. Teraz oczywiście nomenklatury nie ma, ale polityczne mechanizmy są apolityczne i ponadczasowe. "Marszałek, ale socjalista" - w taki sam sposób pani baronowa Stella Turnau w latach 30. zakwalifikowała Józefa Piłsudskiego, odmawiając mu gościny w swojej posiadłości w Zaleszczykach.

Słówka wart jest również sam wspomniany test dla prezesa ZUS-u. Było w nim na przykład pytanie o to, ile w styczniu 2015 r. wynosił zasiłek pogrzebowy. To ważna kwestia, ale prezes ZUS zatrudnia 40 tysięcy pracowników! Pytać o taki szczegół, to tak jakby sprawdzać, czy kandydat na ministra obrony trafia w dziesiątkę na strzelnicy. W ogóle urządzanie przez ministerstwo pisemnego testu przy obsadzaniu stanowiska szefa tak ważnego urzędu jak ZUS, zakrawa na kpinę. Na żart złośliwego nauczyciela, który bezczelnym uczniakom chce utrzeć nosa za ich zuchwałe figle. Trudno tylko powiedzieć, kto w naszym układzie politycznym jest niesfornym uczniakiem, bo czcigodnych asów nie widać wcale.

Co zaś tyczy się bulwersujących figli o charakterze politycznym, to na wzmiankę zasługuje też wyczyn amerykańskiego listonosza, który, lekceważąc zakaz lotów nad stolicą Stanów Zjednoczonych, przyleciał i wylądował wiatrakowcem przed waszyngtońskim Kapitolem, czyli tamtejszym parlamentem. Listonosz miał dla kongresmenów listy zawierające pretensje obywateli USA do polityków.

Wybryk listonosza, bardzo ryzykowny, bo przecież niesforny lotnik mógł zostać zabity przez antyterrorystów, przypomina lot niemieckiego pilota Mathiasa Rusta, który w 1987 roku wylądował małym samolotem pod murami Kremla w Moskwie.

Myśląc z troską o naszych amerykańskich sojusznikach można by przypomnieć, że Związek Radziecki - z którym łączyła nas kiedyś "wiecznotrwała przyjaźń" - pięć lat po lądowaniu Rusta po prostu się rozpadł. Wiadomo jednak, że historia nigdy się nie powtarza - chyba że jako farsa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska