Stenogramy rozmów w kokpicie tupolewa: "A ty nie pijesz?", "Zmieścisz się śmiało" WRZUTKA CZY PRAWDA

Redakcja
Zapis rozmów w kokpicie Tu-154M zaprezentowany przez RMF FM
Zapis rozmów w kokpicie Tu-154M zaprezentowany przez RMF FM
Wrzutka czy prawda? Oto stenogramy rozmów pilotów i nie tylko z kokpitu tupolewa tuż przed katastrofą smoleńską. Wydawało się, że 5 lat po katastrofie smoleńskiej z materiału dowodowego nie da się już nic wycisnąć, tymczasem RMF FM ujawnia 7 kwietnia 2015 nowe, szczegółowe zapisy rozmów w kokpicie Tu-154M. Obraz tego, co działo się w kabinie pilotów tupolewa jest przerażający: do ostatniej chwili w kokpicie miały przebywać osoby trzecie, w tym Dowódca Sił Powietrznych, który miał wywierać nacisk na pilotów. W kabinie pito też piwo.

AKTUALIZACJA:
Katastrofa smoleńska NOWY STENOGRAM [CAŁY ZAPIS] Są nieścisłości? [WIDEO]

Nowy zapis rozmów w kokpicie prezydenckiego tupolewa powstał po dokładniejszym przeanalizowaniu ocalałych nagrań przez biegłych, powołanych przez Naczelną Prokuraturę Wojskową w Warszawie. Biegli odczytali o ponad 30 proc. więcej słów, niż udało się to specjalistom z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji i z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie.

Nowe ustalenia poddają w wątpliwość wszystkie wcześniejsze ustalenia biegłych, wskazując na wadliwość materiału, z jakiego korzystali.

Powodem ma być technika odczytu, tzw. częstotliwość próbkowania. Dotychczas eksperci mieli korzystać z niezbyt dokładnego zapisu przechowywanego w Moskwie. Nowy stenogram powstał w wyniku zastosowania 14 razy dokładniejszych metod odtworzenia zapisu na taśmie. Efekt - dotychczasowe nagrania można było zapisać w pliku 0,2 GB. Nowe zajmuje 2,8 GB.

"Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku" – miał mówić Dowódca Sił Powietrznych do załogi w czasie prób lądowania. "Zmieścisz się śmiało" - mówił do pilota na wysokości 300 metrów.

Stacja RMF FM, która ujawnia nowe fakty w sprawie katastrofy smoleńskiej, uzasadnia decyzję o publikacji tego sensacyjnego materiału:

Publikujemy fragmenty dokumentów, kierując się ważnym interesem społecznym, chęcią ujawnienia polskiej opinii publicznej wiadomości o możliwych okolicznościach najtragiczniejszego wydarzenia w naszej najnowszej historii. Naczelną zasadą wypływającą z Prawa prasowego jest rzetelne informowanie opinii publicznej. Co więcej, na nas dziennikarzach ciąży obowiązek informowania o takich sprawach. My musimy o tym poinformować.
z teksu w serwisie www.rmf24.pl

- To tak jakby porównać analizę słabej jakości zdjęcia księżyca, do fotografii wykonanej profesjonalnym sprzętem - powiedział Tomasz Skory z RMF FM.
Dziennikarze stacji dotarli do nowej analizy nagrania z rejestratora w kokpicie Tu–154M w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku. Jest ona o blisko 30 proc. bardziej obszerna niż dotychczas opublikowane opracowania. Śledczym udało się odczytać o wiele więcej słów niż w poprzednich odczytach. Dziennikarze radia określają jego treść jako "wstrząsającą".

Jak poinformowało RMF FM, wcześniejsze badania nagrań oparte były na jednakowych kopiach zapisu przechowanego w Moskwie rejestratora MARS. Według reporterów radia, kopie te zostały wykonane w niewłaściwy sposób - zarówno przez ekspertów z Instytutu Sehna, jak i z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Tym razem biegli z prokuratury wojskowej wykorzystali własną kopię zapisu, zarejestrowaną podczas specjalnej, dodatkowej wizyty w Moskwie w lutym 2014.

Ich opinia znacznie odbiega od wcześniejszych ekspertyz.

Według najnowszego opracowania w kokpicie aż do chwili katastrofy przebywał Dowódca Sił Powietrznych. Nie reagował on na wezwania do zajęcia miejsca.

"Faktem jest, że my musimy to robić, do skutku" – miał mówić Dowódca Sił Powietrznych do załogi w czasie prób lądowania. "Zmieścisz się śmiało" - mówił do pilota na wysokości 300 metrów.


*Czy krematorium bezcześciło zwłoki? W Zabrzu wrze. Ludzie chcą wyjaśnień
*Strzelanina w Kuźni Raciborskiej. Nie żyje rodzina policjant, policjantka i ich dziecko
*Zielony jęczmień na odchudzanie? Rewelacyjna dieta na wiosnę, która działa
*Wybory prezydenckie 2015: Oto kandydaci na prezydenta RP
*Śląsk Plus - pierwsza rejestracja za darmo. Zobacz nowy interaktywny tygodnik o Śląsku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 93

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Kożdyn szlezjer bydzie dupał do galyrii jak do kirche. Uoprocz szwulów cirankopodobnych.
G
Gość
NIRZ BRYNA AF nazywono WHISSkaSS.
U
Uoberkormelowicecajtung
Ten niemiecki dziennikarz Jürgen Roth ma informacje od tutejszego wywiadowcy, co ma miano 777 i pisuje szyfrowane raporty. Teraz wiadomo co znaczą te ADZiaBadZia.
G
Gertruda Wic z Szopienic
Ale w rodzinnych Szopienicach nie dał rady przekonać ziomali do galerii malarstwa. Woleli mieć w tym miejscu fryzjera. Jak zaczął zbierać fundusze na druk książki o autonomii jednego o/s dochtóra, to nie stykło nawet na okładkę. Najwidoczniej milionowy "narut" odkryty w spisie powszechnym wolał geldy przeznaczyć na beeeer.
o
onkolog
psychiatro, sprawdź szpik kostny, bo może się okazać, że samolotem nie lecieli Polacy
p
psychiatra
No to teraz wiemy, kto tak literacko przecinkowal! No bo nie Polacy-katolicy!
i
inkwizytor
tvn podaje ze cala zaloga byla upita a samolotem kierowal kot alik ! tatiana anodina przewodniczaca komisji potwierdza te fakty ! :)
777
Powiedział pan, że nie znalazł tu jedynie słusznej prawdy. Co w takim razie znalazł w czasie swojego śledztwa?

Ustaliłem różne rzeczy. Teza, że szef lotnictwa, generał Błasik, był pod wpływem alkoholu, nie obroniła się wobec faktów. Potwierdziło to też potem polskie śledztwo.

Sprzeczności pojawiają się też w ustaleniu czy generał Błasik był w kokpicie. Na początku rosyjska komisja śledcza stwierdziła, że był w kabinie. Potem komisja Millera, polska komisja, odwołała tę wersję opierając się na ekspertyzie z krakowskiego Instytutu Sehna. A teraz nagle wraca teza, że był w kokpicie i wywierał wpływ na załogę!

Rozmawiałem z wdową po generale Błasiku, która oczywiście bardzo dobrze go znała. Jej mąż miał jej wielokrotnie mówić, że kapitan ma pełną władzę w samolocie, że nikt nie może na niego wywierać nacisku, nawet prezydent. Tę myśl Błasik zaszczepiał swoim pilotom.

Inną sprzecznością jest to, że z jednej strony obserwatorzy na miejscu wypadku stwierdzili, że był wybuch. Opisuję to, cytując świadków, ale cytuję też prokuraturę wojskową, która twierdzi, że żaden świadek nie mówił o eksplozji. Te różne znaki łączą się z historią zdjęć satelitarnych. W analizie dostępnej w polskiej komisji śledczej expressis verbis znalazło się określenie "były eksplozje", co w oficjalnym dokumencie zostało przetłumaczone jako "było pogorzelisko". Te sprzeczności ciągną się przez całe śledztwo. Mam jednak dostęp do materiałów niemieckiego wywiadu BND. Współpracownik BND miał dostęp do dwóch źródeł informacji - w Polsce i w rosyjskich służbach. Widziałem te dokumenty, są bardzo szczegółowe. Zawierają też dane personalne i informacje o tym, że mogło dojść do zamachu.

To była wskazówka, jedna z wielu. Nie decydująca, ale pasująca do mozaiki. Pokazywała, że określenie przyczyn katastrofy nie jest tak proste jak w jednoznacznych oficjalnych stanowiskach polskich i rosyjskich władz.

Znam te źródła informacji agenta BND i mogłem je zweryfikować. To wysocy rangą urzędnicy w polskim rządzie i w rosyjskiej FSB. Nie można tej informacji tak po prostu odrzucić, nawet jeśli niemiecki wywiad mówi teraz, że takiej notatki nie ma albo że jest fałszywa. Często rozmawiałem z pracownikiem BND, który pokazał mi ten raport. Ufam mu, dla mnie to wiarygodna informacja. Dlatego uznałem, że to trzeba opisać i sprawdzić.
Katastrofa smoleńska. Wassermann: Pora rozpocząć prace na arenie międzynarodowej

Wierzy pan w ten wybuch?

Istnieje wiele przesłanek wskazujących na eksplozję. Jest informacja od jednego z polskich dziennikarzy, że na miejscu znaleziono ślady trotylu. Oficjalnie poinformowano, że równie dobrze spektrometr mógł wskazać obecność masła czy margaryny. Takie samo urządzenie działa tu na międzynarodowym lotnisku we Frankfurcie i nigdy nie zareagowało na masło, margarynę czy coś podobnego!

To są takie małe, ale bardzo istotne sprzeczności. Są też badania naukowców o błędach popełnionych w czasie całego śledztwa i one też mogą i powinny być wyjaśnione, ale nie sądzę by stało się to pod egidą polskiego rządu, który nie ma interesu, by to wszystko wyjaśnić i woli deprecjonować pracę i autorytet naukowców. To mnie uderzyło - rozmawiałem z wieloma profesorami, którzy naprawdę nie są zwolennikami partii Kaczyńskiego, ale chcą wyjaśnienia sprawy. Oni wszyscy mówią o ogromnej presji, także amerykańscy i australijscy eksperci, którzy się zaangażowali. U nas w Niemczech takie zmasowane naciski na naukowców, by dążyli do konkretnych wyników byłoby niedopuszczalne. Eksperci nie mogą być traktowani jak pariasi, którzy tkają pajęczynę teorii spiskowych. Mamy przecież autorytety w odpowiednich dziedzinach. Jasne jest dla mnie, ze naukowcy też się mylą i nie wszystkim trzeba wierzyć, ale w tym przypadku zastanawia mnie nagromadzenie podważanych opinii.

Czy pod taką presją da się dojść do prawdy?

Myślę, że w Polsce jest to obecnie niemożliwe - z różnych powodów. Jednym z nich jest, tylko psychologią wytłumaczalna, głębok
l
lotka
olałam to temat stary i ciągle odgrzewany
A
Adolf Kuc
AKTORZY
ARTYŚCI
DZIENNIKARZE
FILMOWCY
MUZYCY
PISARZE
POLITYCY
SPORTOWCY
WYWIADY GOŚCINNE
Kazimierz Kutz

PLAYBOY nr 12, 2007 rok

TEKST: Arkadiusz Bartosiak, Łukasz Klinke

fot. Andrzej Georgiew



Gdy zadzwoniliśmy do pana, żeby umówić się na rozmowę, zdziwił się pan: „O Boże, ale co ja mam wspólnego z pierdoleniem?”. Dlaczego?

Bo ja jestem już kategorią minioną. Jak długo można się męczyć? Nie ma mnie już na korcie centralnym.

Jest pan posłem. Ma pan niesamowitą energię. Kobiety się panu nie znudziły.

Ale o czym ja wam będę opowiadał, jak jeszcze nawet nie widziałem nowych posłanek? Piękne kobiety to rzadkość w polityce. Zwykle są to już w pełni ukształtowane panie w pewnym wieku lub po prostu stare działaczki. Zdarzają się też ciotki rewolucji, ale one z seksem się nie kojarzą. Choć i w parlamencie zdarzają się wyjątki.

Zamieniamy się w słuch.

Dwie kadencje temu zasiadała w Senacie pani Krystyna Doktorowicz z Katowic. Teraz kandydowała z LiD-u i niestety się nie dostała. Pamiętam, że załatwiłem jej kampanię wanną (śmiech). Ona jest taka kudłata, cielista, przystojna blondyna. Pełna seksu. Kiedyś na jakiejś konferencji przed wyborami zapytano mnie, jak będę walczył z konkurencją polityczną. A ja odpowiedziałem, że nie mam zamiaru walczyć z panią Doktorowicz, bo wolałbym się z nią wykąpać w wannie. I media to podchwyciły. Potem w Senacie co i rusz nagabywała mnie, co z tą kąpielą (śmiech).

Widać nadzwyczaj lubi pan wodę, bo kiedyś oznajmił pan: „W takim brodziku, to ja bym z chęcią się wykąpał, pani Joasiu”.

Robiłem wtedy próbne zdjęcia do Sławy i chwały. Przez moje ręce przewinęła się masa młodziutkich aktorek tuż po szkole, w tym Joanna Brodzik. Trzeba powiedzieć, że z tego miotu wylansowałem parę dobrych nazwisk. Między innymi Małgorzatę Foremniak i Kasię Bujakiewicz, której nikt wtedy nie znał. Była potwornie stremowana, a ja stary wyga, żeby trochę rozładować napięcie mówię: „Pani ma małe trójeczki…”. Zarumieniła się i przyznała mi rację. Więc drążę dalej: „W tym filmie jest scena, w której pani postać się rozbiera”. Spuściła oczy i mówi: „Na planie jeszcze tego nie robiłam, ale dla pana zrobię”. Czy może być coś piękniejszego niż takie wyznanie? Słuchajcie, ona przed tą rozmową była pewna, że zaproponuję jej łóżko. Takie są podobno teraz standardy. Reżyserzy seks traktują jak myto.

Kiedyś tak nie było?

Nie w takim stopniu. Ja w każdym razie nigdy nie konsumowałem napięcia erotycznego między aktorką i reżyserem przed skończeniem pracy. A to, że jestem bezpośredni w kontaktach, to inna sprawa. Kobiety to lubią, bo cenią szczerość. I odwdzięczają mi się za nią. Jakich rzeczy ja się dowiaduję o obyczajach, ho, ho… Uszy więdną.

A jak to bywa w filmowych relacjach homoseksualnych?

To się wszystko z góry wie. Ja żyję z talentów i wiedzy o ludziach. Muszę być wścibski, żeby wiedzieć jak wykorzystywać emocje. Miałem kiedyś ciekawy przypadek. Przyszedł do mnie młody, bardzo utalentowany aktor i poprosił o rozmowę. Skarżył się, że od jakiegoś czasu żyje w piekle, bo odkrył, że jest homo. Spytał mnie, co robić. Powiedziałem, że jeśli chce być dobrym aktorem, to musi być sobą. Bo jak w głowie będzie miał bałagan, to niczego na scenie nie osiągnie, a do tego będzie miał fatalne życie. Dziś odnosi wielkie sukcesy. Zresztą dzisiaj jest łatwiej.

A dawniej?

Działy się rzeczy wstrząsające. Kiedyś opowiedział mi swoją historię pewien świetny, nieżyjący już, aktor. Będąc bardzo młodym człowiekiem, za okupacji, zakochał się w oficerze Wehrmachtu. Po wojnie zawisło na nim piętno kolaboranta. Przy SPATiFie była komisja, która wyznaczała kary. Często polegały one na banicji, na zesłaniu. Po prostu dostawało się zakaz grania w Warszawie i Krakowie. Na nim zapadł taki właśnie wyrok. To naprawdę jest materiał na świetny film. On wtedy, czując się skrzywdzony, złożył sobie przysięgę, że będzie tak długo żył, dopóki ostatni z tego pseudo-sądu nie umrze. Dlaczego? Bo po śmierci każdego członka owej komisji jeździł na jego grób
P
Polnische Wirtschaft 777
Jürgen Roth: Nowe stenogramy z tupolewa? Jestem bardzo zaskoczony
Dzisiaj, 8 kwietnia (14:40)

„Jestem zaskoczony. Pytanie, na ile serio traktować to, co nagle zostało pokazane teraz, po pięciu latach” – tak niemiecki dziennikarz śledczy Jürgen Roth komentuje ujawnione przez RMF FM nowe odczyty rozmów z tupolewa, który rozbił się w Smoleńsku. „Nie mówię, że prokuratura wojskowa to sfałszowała, może rzeczywiście do tego doszli, ale na podstawie ostatnich 3-4 lat mam duże wątpliwości” – zastrzega. Tłumaczy też, dla kogo napisał swoją najnowszą książkę „Zamknięte akta S.” dotyczącą m.in. katastrofy z 10 kwietnia. „Nie ma jasnej odpowiedzi, co stało się w Smoleńsku bo nie ma politycznej woli, by to wyjaśnić. Opisuję jednak to, co tam prawdopodobnie się stało i ku temu się skłaniam, na podstawie badań i informacji, że to nie było zwykły wypadek” – wyjaśnia Roth.
Jürgen Roth /PAP/Grzegorz Jakubowski /PAP
Jürgen Roth
/PAP/Grzegorz Jakubowski /PAP
Zobacz również:

Adam Górczewski, RMF FM: Dla kogo napisał pan książkę "Zamknięte akta S."?

Jürgen Roth: To jest książka dla Niemców. Niemcy nie wiedzą, co stało się w Smoleńsku. Jedyne, co mogli usłyszeć w mediach to raport końcowy rosyjskiego MAK mówiący, że to był tragiczny wypadek. A jeśli się przyjrzeć informacjom, które są w dyspozycji różnych osób, szczególnie w Polsce, nie wygląda to tak jasno. Jest dużo sprzeczności i dużo pytań, na które nie ma odpowiedzi. To wszystko musiało zostać zebrane, żeby można było sobie wyrobić pełny obraz okoliczności tej katastrofy.

Nie mówię, że nagle ustaliłem całą prawdę. Możliwe, że ona nigdy nie zostanie ustalona. Chcę jednak te sprzeczności pokazać, by czytelnik mógł sobie wyrobić własny pogląd. To było moje zadanie. Dziennikarz musi pokazywać fakty, a czytelnik musi sam powiedzieć w co wierzy, a w co nie. To jedna strona.

Ta książka nie jest tylko o Smoleńsku. Podtytuł brzmi "Smoleńsk, MH17 i wojna Putina na Ukrainie". To, co się stało w Smoleńsku, jest elementem polityki kłamstwa Władimira Putina, którą ten uprawia od początku swojego urzędowania. To właśnie w książce wykazuję. To zaczęło się już w 1999 roku. Najpierw wojna w Gruzji, potem Smoleńsk, następnie przejęcie Krymu, wojna na Ukrainie i propaganda, którą za Zachodzie uprawiają przyjaciele Putina. To jest taki szeroki łuk, który spina FSB, Rosyjska Służba Bezpieczeństwa. To ona odgrywa decydującą rolę. To tam są ludzie odpowiedzialni za systematyczną politykę kłamstwa, którą można teraz bez problemów udowodnić Putinowi.

Myśli pan, że zainteresuje tym tematem Niemców?

Myślę, że to bardzo ciekawy temat. Zaczynam książkę od nakłonienia czytelnika do tego, by wyobraził sobie, że to dziś, w bieżącej napiętej do granic sytuacji politycznej maszyna polskiego prezydenta Lecha Kaczyńskiego, z częścią polskiej politycznej i wojskowej elity na pokładzie, spada na terytorium Rosji. Gdyby było tyle tajemnic wokół przyczyny tej katastrofy mogłoby to doprowadzić do wybuchu gorącej wojny. Gdyby to się stało teraz! W kwietniu 2010 roku panowały jeszcze relatywnie bardzo dobre, pełne zaufania stosunki między Władimirem Putinem, czy rosyjskim rządem a światem zachodnim. Były relatywnie dobre relacje między ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem a Władimirem Putinem.

To się w ciągu kolejnych pięciu lat gruntownie zmieniło. Wiemy już, odpowiedzialni za politykę dowiedzieli się, jak działa Putin. Dlatego uważam, że teraz patrząc na Smoleńsk widać, dlaczego tam było tak dużo kłamstw, dlaczego tyle pojawiło się sprzeczności.

Smoleńsk można zrozumieć tylko wtedy, kiedy się rozumie sposób prowadzenia polityki przez Putina. I tak samo jest z wojną na Ukrainie. Można powiedzieć, że to był spontaniczny wypad, ale to pasuje idealnie do prowadzonej od lat polityki Putina. Tak było w Smoleńsku - to, że życie stracili tam ludzie wysocy rangą, odpowiedzialni za zapadające w Polsce polityczne i wojskowe decyzje, odegrało decydującą rolę.

Powiedział
a
aj waj
widać jak na dłoni jak PO kręci od początku tą sprawą. oddając ją w ruskie łapska rudemu było na ręke bo dzięki zmowie odzyskał całkowitą władze nad państwem jeszcze oficjalnie nie było komunikatu o zgonie prezydenta a ,krzesełkowy' już buszował w nie swojej jeszcze kancelarii szukając kompromitujących go dowodów
R
Rob
to nie PiS wymyśla nowe teorie im dokładnie o to chodzi by skompromitować PiS, nie myślałeś dlaczego prokuratura oficjalnie tego nie stwierdziła tylko przychylna ,bulowi' stacja
R
Rob
to nie PiS wymyśla nowe teorie im dokładnie o to chodzi by skompromitować PiS, nie myślałeś dlaczego prokuratura oficjalnie tego nie stwierdziła tylko przychylna ,bulowi' stacja
w
wojas
jest tak wiarygodna ja k ,,piasek'' i ,,stokrotka'' z ZET-ki. przed wyborami zawsze ruszają ,smoleńsk' by sprowokować pisiorów tak robiła ,ruda' małpa teraz, ,ból' powtarza sam udając się na teren neutralny to jest przećwiczone przez plafusów do perfekcji
Wróć na i.pl Portal i.pl