Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał wzloty i upadki. U Nawałki jest na fali

Waldemar Mazgaj
Sylwetka. Sławomir Peszko był podatny na wiele pokus: szybkie samochody, alkohol, hazard. Ale mama potrafiła postawić go do pionu

– Udało mu się, bo wyjechał z __Jedlicza – twierdzi Bartosz Smosna, kolega Sławomira Peszki, bohatera meczu z Irlandią w eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy 2016.

Smosna i Peszko to koledzy z podwórka. Razem dorastali, piłką wybijali okna sąsiadom. Pierwszy zagrał w sobotę w meczu krośnieńskiej klasy okręgowej, w spotkaniu miejscowej Nafty z liderem z Pisarowiec.

– Przegraliśmy 1:2, strzeliłem gola w ostatniej minucie. Zdążyłem jeszcze powiedzieć Sławkowi przez telefon, żeby też coś strzelił _– opowiada Smosna. _– I strzelił!

Była 26. minuta meczu w Dublinie. Peszko z Maciejem Rybusem powalczyli przy linii bocznej z Irlandczykami, za moment „Cewka” wypalił z ostrego kąta, lewą nogą w dalszy róg i było 1:0. Prowadzenie straciliśmy w doliczonym czasie. Dla Peszki był to drugi gol w kadrze.

_– Rozmawialiśmy dłużej dzień przed meczem. Obawiał się, bo media „jechały” po nim, że zagra zamiast Jakuba Błaszczykowskiego. To był jednak idealny rywal dla __niego, takie walczaki, biegacze _– przypomina Smosna.

Talent Peszki zobaczył już na początku szkoły podstawowej Kazimierz Zima, nauczyciel WF. – _W 1994 roku trafiłem do pracy w Jedliczu, w czwartej klasie zacząłem go uczyć, później byłem też trenerem w Nafcie. Był bardzo wszechstronny, świetnie biegał w teście Coopera, grał nawet w kosza. Ale marzył, żeby być piłkarzem, a marzenia się spełniają _– wspomina Zima.

Podczas rutynowych badań w wieku 11 lat wykryto, że Peszko ma cztery nerki. Z tego powodu przeszedł operację, choć istniała możliwość, że będzie musiał zakończyć karierę. Stąd wzięła się jego ksywka „Cewka”.

Gdy zaczął grać w kadrze wojewódzkiej i jeździć na konsultacje narodowych młodzieżówek, zainteresowały się nim Górnik Zabrze, Wisła Kraków i Wisła Płock.

– Klub chciał na nim zarobić, ale mówienie o 60 tysiącach złotych to była przesada. Kiedy jednak poznał na kadrze chłopaków z Płocka, uparł się. Tym bardziej że miał tam ciotkę, która mogła się nim opiekować. Po długich targach ustaliliśmy kwotę odstępnego na 3500 złotych plus komplet strojów dla młodzieży, którego... już nie dostaliśmy – wspomina Zima.

Peszko ma dwóch braci, starszego Daniela i młodszego Szczepana. Żaden z nich nie zrobił jednak kariery.

– Z takiej wioski jak Jedlicze trzeba uciec do dużego miasta, żeby zrobić karierę. Na wioskach dużo talentów gra po A-klasach, ale tam zostają – dodaje Smosna.

Młody chłopak w dużym mieście był podatny na wiele pokus. Były i szybkie samochody i hazard, i alkohol. Wiele zawdzięcza swojej mamie Ewie, która jak nikt potrafi postawić go do pionu. Dość szybko poznał swoją przyszłą żonę Annę, ma z nią dwoje dzieci – córkę i syna.

Po sześciu latach w Płocku, gdzie grał m.in. z późniejszymi reprezentantami Polski: Adrianem Mierzejewskim i Ireneuszem Jeleniem, trafił do Lecha Poznań. Po sukcesach w pucharach przeniósł się do FC Koeln, skąd był wypożyczony m.in. do Wolverhampton i Parmy. W ubiegłym roku wrócił do Niemiec, obecnie jest piłkarzem 12. ekipy Bundesligi.

_– Trochę sobie zawalił przez trudny charakter _– przypomina Zima. Jesienią 2010 roku, po przegranym 1:2 meczu z Australią w Krakowie, z wielkim trudem wyszedł z pokoju hotelowego i... natknął się na kierownika reprezentacji Konrada Paśniewskiego oraz drugiego trenera Jacka Zielińskiego. Franciszek Smuda, jego dobry znajomy z Lecha, podjął decyzję o niepowoływaniu go do reprezentacji, później jednak się ugiął. Peszko wrócił, ale nie wyciągnął wniosków; wylądował w izbie wytrzeźwień w Wielkanoc 2012 roku, dwa miesiące przed Euro w Polsce. Zdaniem niemieckich dziennikarzy wywołał awanturę w taksówce i został zatrzymany przez policję. Taksówkarz odwoływał później zeznania, ale Smuda pozostał nieubłagany.

_– Byli z nim wtedy Podolski i Wasilewski. Żaden tyle nie odcierpiał, co nasz Sławek _– przypomina Zima.

W reprezentacji Peszko nie grał do października 2013, gdy Waldemar Fornalik powołał go na przegrane mecze eliminacji MŚ 2014 z Ukrainą i Anglią. Choć w kadrze występuje od 2008 roku, w niedzielę zagrał w niej dopiero po raz 30. I zarazem po raz pierwszy o punkty w eliminacjach ME u Adama Nawałki. Teraz wiadomo, że zapewne nie po raz ostatni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski