Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Domenech: Wrogowie? Wcale mi ich nie przybyło

Rozmawiał w Paryżu Remigiusz Półtorak
Rozmowa. Raymond Domenech, były selekcjoner Francuzów – o Euro 2016 i o tym, dlaczego Thierry Henry zasłużył na pomnik.

– Podoba się Panu obecna reprezentacja Francji?

– To nie jest jeszcze drużyna, która może wygrać wielki turniej. Popatrzmy realistycznie – kto prezentuje klasę światową i ma pewne miejsce w wielkim klubie europejskim? Tylko Benzema i Pogba. W ostatnich miesiącach do tego poziomu zbliżył się Griezmann, Matuidi też ma potencjał, ale to wciąż za mało. Francji brakuje lidera, którego pozycja na boisku i poza nim byłaby niepodważalna. Jeszcze niedawno kimś takim byli Deschamps albo Zidane. Dziś nie widzę nikogo.

– Czyli nie wierzy Pan w sukces podczas przyszłorocznego Euro? Pytam też dlatego, że Deschamps buduje zespół właśnie na tę imprezę, a od mundialu do ostatniego meczu z Brazylią (1:3) przebiegało to wręcz wzorcowo, co zresztą media podkreślają na każdym kroku.

– No właśnie, przyszedł mecz z wymagającą Brazylią i pojawił się problem. Mamy wielu bardzo dobrych piłkarzy, często młodych, ale jako zespół nie są jeszcze na tyle dojrzali, żeby walczyć o najwyższe trofea. Gdybym miał dzisiaj stawiać, to Francja nie byłaby wśród faworytów Euro. Ciągle o poziom wyżej są Niemcy albo Holendrzy, nawet jeśli od jesieni grają trochę słabiej.

– Mówi Pan o braku lidera. Może Deschamps powinien bardziej zawalczyć o powrót do kadry Ribery’ego? Obydwaj mają w końcu tego samego agenta.

– Nie sądzę, żeby Ribery jeszcze wrócił do reprezentacji. Jego decyzja wydaje się nieodwołalna. A poza tym, to nie jest piłkarz, który może być liderem i „szefem” całej grupy.

– Deschamps przywiązuje dużą wagę do atmosfery w kadrze i trzeba przyznać, że wychodzi mu to dużo lepiej niż Panu. Wraca Pan jeszcze czasem myślami do pamiętnego strajku piłkarzy w 2010 roku?

– Staram się o tym nie myśleć. To był fatalny okres dla nas wszystkich i ten rozdział zamknąłem już całkowicie. Niczego nie żałuję.

– Czytając Pana książki, które wyszły już po tamtym feralnym mundialu, miałem jednak wrażenie, że chce Pan koniecznie wyrównać rachunki ze swoimi wrogami – których nie brakuje.

– To nie tak. Nie chodziło o wyrównywanie rachunków, ale o przedstawienie własnej wersji wydarzeń. Dzisiaj mam wrażenie, że wrogów wcale mi nie przybyło. Ci, którzy chcieli uwierzyć w to, co napisałem, nie mieli z tym problemu, innych i tak nie przekonam.

– A jeszcze w 2006 roku był Pan na szczycie, przynajmniej tak Pan stwierdził ostatnio na łamach „L’Equipe”.

– Naprawdę uważam, że w meczu z Brazylią, w ćwierćfinale, byłem najlepszym trenerem na świecie. Tego jednego dnia. Potrafiłem przewidzieć nawet to, jakie będą zmiany u rywali. Udawało się wszystko, a z takim przekonaniem nie można było z nikim przegrać, nawet z Brazylią.

– Nie zapomina Pan trochę o Zidane, który tamtego dnia grał niczym Brazylijczyk?

– Był znakomity, to prawda. Mówię tylko, że jako zespół i ja jako trener osiągnęliśmy apogeum.

– Może trzeba było odejść po tamtym mundialu? Nie byłoby kompromitacji dwa i cztery lata później.

– Pewnie tak. Dzisiaj łatwo to powiedzieć, ale trzeba odchodzić, kiedy jest się na szczycie (śmiech).

– Razem z Panem opuszczał kadrę Thierry Henry – co tu dużo mówić, w słabym stylu. Ostatnio definitywnie zakończył karierę, a federacja urządziła pożegnanie nie tylko jemu, ale wszystkim, którzy zagrali w reprezentacji więcej niż sto razy.

– Bardzo mi się nie spodobał sposób, w jaki to zrobiono. Trzeba było czekać ponad 10 lat, żeby zauważyć, że Desailly zagrał dla Francji ponad 100 meczów? Tak samo Zidane i Vieira. Oni zakończyli karierę niewiele później. Thierry też zasłużył na bardziej godne pożegnanie, nie zapominajmy, że jest rekordzistą strzelonych goli dla reprezentacji. Arsenal postawił mu pomnik. We Francji powinno być podobnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski