Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Gutkowski: Kasa to nie wszystko. Chcę żeglować pod biało-czerwoną banderą [ROZMOWA]

Jacek Sieński
Tomasz Bolt/Polskapresse
Rozmowa ze Zbigniewem Gutkowskim, najlepszym polskim regatowym żeglarzem oceanicznym, m.in. o propozycji szejków.

Nie udało się Panu, z powodu wycofania się głównego sponsora, wystartować jachtem klasy IMOCA Open 60 w prestiżowych regatach wokółziemskich parami Barcelona World Race 2015. Co planuje Pan, dysponując wciąż w pełni sprawnym oceanicznym jachtem regatowym?
Zabrakło sponsora, który sfinansowałby zakupienie nowych żagli, co pozwoliłoby na start w regatach Barcelona World Race. Właśnie 25 marca zwycięska załoga francuska przekroczyła linię mety tych regat, a nie byli to faworyci. Ale jest to rozdział zamknięty. Za dwa lata rozpoczyna się jeden z najtrudniejszych oceanicznych wyścigów na świecie, jakim są regaty samotnych żeglarzy dookoła świata bez zawijania do portów Vendee Globe 2016/2017. Odbywają się one co cztery lata, a więc w cyklu olimpijskim. Start tych zawodów nastąpi 6 listopada 2016 roku i do niego się przygotowuję. Tym bardziej że jestem już zakwalifikowany do regat przez Związek Klasy IMOCA. Mam jednak jeszcze trochę czasu. Najpierw zrzucimy jacht do wody, aby sprawdzić, jak wpłynęły na jego prędkość różne zmiany dokonane w trakcie remontu. W połowie czerwca pożeglujemy do Goeteborga, na metę wielkich regat dookoła świata Volvo Ocean Race 2014/2015. Następnie będę żeglował po Bałtyku, uczestnicząc w regatach lokalnych. Zamierzam też wystartować w tegorocznej edycji transatlantyckich regat parami Transat Jacques Vabre, które odbędą się w październiku, a potem - w powrotnych regatach BTB (Brazylia - Bretania).

Czy nie myślał Pan o zmianie bandery na gwarantującą pozyskanie środków umożliwiających starty w najważniejszych regatach na świecie? Podobno miał Pan taką propozycję z jednego z bogatych krajów bliskowschodnich.
Większość moich sponsorów i partnerów nadal mnie wspiera. Obecnie, szukam sponsora tytularnego, który umieściłby swoją nazwę i logo na burcie jachtu. Musiałby on wyłożyć kwotę pokrywająca 80 procent kosztów startu w regatach Vendee Globe. Do rozpoczęcia wyścigu pozostało tyle czasu, że rozmowy, które prowadzimy obecnie z polskimi firmami, powinny zakończyć się sukcesem. Zwłaszcza że regaty są nie tylko zawodami, ale również potężnym produktem medialnym i marketingowym. Na ich starcie i mecie w portach pojawia się około 2 milionów widzów. Regaty transmituje niemal 190 krajów, a relacje internetowe z ostatniej edycji były odsłaniane przez użytkowników ponad 9 milionów razy. Są one zawodami bardziej popularnymi niż wielkie imprezy kolarskie czy piłkarskie. Gdy chodzi o sponsora zagranicznego, to zawsze pływałem pod polską banderą, bo czuję się Polakiem. Chciałbym, żeby tak pozostało. Wychowałem się w Polsce i nauczyłem się żeglować w Gdańsku, w którym mieszkam. Kiedy stawałem na podium po jakimś zwycięstwie, byłem dumny z tego, że podnoszona jest biało-czerwona flaga i grany nasz hymn narodowy. Stąd myśl o zmianie bandery na zagraniczną do mnie nie dociera. Nie ukrywam, że miałem pewne propozycje z zagranicy, które na pewno rozwiązałyby wszystkie problemy finansowe. Wierzę jednak, że żeglarstwo oceaniczne w Polsce ma sens. Jestem przekonany, że w naszym kraju są firmy, którym zależy na promocji poprzez sport o globalnym zasięgu. Jest to ryzyko, które się opłaca, a udział sponsora w takim projekcie to jasny sygnał, że jest liderem w swojej branży.

W wielkich regatach oceanicznych rywalizują jachty starsze, ale nowe, zbudowane z wykorzystaniem najnowszych technologii, a Pana jacht nie należy do najnowszych.
Nie zamierzam zmieniać jachtu, choć ma on 8 lat. Zresztą, gdybym chciał to zrobić, zgodnie z przepisami klasy, musiałbym od nowa zdobywać kwalifikacje do Vendee Globe. W Wielkiej Brytanii, Francji i we Włoszech buduje się aż 9 jachtów tej klasy. Wyposaża się je w tak zwane hydroskrzydła, unoszące kadłub, co znacząco zwiększa szybkość. Każdy z jachtów kosztuje 3-4 miliony euro. Można spodziewać się, że wezmą one udział w regatach Vendee Globe. Jednakże nie wiadomo, czy zdołają je ukończyć, bo są nowe i niesprawdzone w pokonywaniu długich tras na oceanach w ekstremalnych warunkach pogodowych. Ja bym nie ryzykował żeglowania zupełnie nowym jachtem. O wzrastającej popularności klasy IMOCA Open 60 świadczy to, że obecnie nie wystawiono na sprzedaż żadnej spośród starszych jednostek. Flotylla tej klasy na świecie, razem z nowo budowanymi, będzie liczyć 40 jachtów.

Czy mając konkurentów żeglujących nowymi i rozumiem szybszymi jachtami ma Pan jakieś szanse na zwycięstwo w regatach Vendee Globe?
Mój jacht został gruntownie wyremontowany, ale nie dokonaliśmy zmian, które mogłyby pozbawić go certyfikatu klasy IMOCA. Brakuje mi tylko nowych żagli oraz masztu. Jacht reprezentuje starszą generację klasy IMOCA Open 60, ale za to zalicza się do jednostek o solidnej konstrukcji. Każdy startujący w regatach myśli o zwycięstwie. Ja również. Zawsze staram się robić wszystko, aby zająć jak najlepszą pozycję. Żeglarstwo oceaniczne jest jednak nieprzewidywalne, więc nie można z góry założyć, że na pewno zakończy się wyścig na konkretnej pozycji. Mój cel to godne reprezentowanie biało-czerwonych barw. Trzeba pamiętać, że regaty Vendee Globe są morderczym wyścigiem rozgrywanym non stop, często wymagającym zmagania się ze spiętrzonymi falami i silnym wiatrem, bez żadnego wsparcia z zewnątrz. Już samo dotarcie na metę stanowi duży sukces. Oprócz dobrego sprzętu trzeba także mieć trochę szczęścia. Ja je miałem w wokółziemskich regatach samotników Velux 5 Oceans 2012, zajmując drugie miejsce. Jest to jeden z moich największych sukcesów, ale mam nadzieję, że najlepsze wciąż przede mną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki